Przy okazji implementacji tzw. dyrektywy plastikowej, polski rząd zamierza wprowadzić zbędne przepisy ograniczające konkurencję rynkową i wpływające negatywnie zarówno na przedsiębiorców, jak i konsumentów. To kolejny przykład szkodliwej nadregulacji, niepotrzebnie komplikującej i tak skrajnie już skomplikowany polski system prawny
Warsaw Enterprise Institute stoi na stanowisku, że przepisy unijne powinny być wdrażane jedynie w niezbędnym wymaganym stopniu, aby ograniczać ingerencję w mechanizmy rynkowe i nakładać jak najmniejszy ciężar na polskich producentów i usługodawców.
Z roku na rok przybywa szereg nowych aktów prawnych ograniczających swobodę działalności polskich przedsiębiorców. Według Barometru Prawa tylko w zeszłym roku przybyło niemal 21 tys. stron nowych przepisów. Nadmierne regulacje wiążą się z koniecznością ponoszenia wyższych kosztów prowadzenia działalności, poświęceniem czasu i środków na zrozumienie i dostosowanie się do wymogów, co finalnie może znajdować odzwierciedlenie w wyższej cenie towarów i usług, a nawet prowadzić do rezygnacji z tworzenia się nowych przedsiębiorstw, ograniczając konkurencję i skutkując oligopolizacją rynku.
Jednym z obszarów, w których często dochodzi do nadregulacji, jest implementacja prawa unijnego. Państwa członkowskie mają zazwyczaj pewną swobodę w zakresie wyboru środków służących osiągnięciu zamierzonego celu. Niestety, tendencją polskiego prawodawcy jest nadużywanie tej swobody, skutkujące restrykcyjnymi przepisami w obszarach niewymaganych przez Unię Europejską.
Ostatnim przykładem takich działań jest projekt ustawy wdrażającej postanowienia tzw. dyrektywy plastikowej regulującej obieg opakowań plastikowych, który to projekt obejmuje również wprowadzenie systemu kaucyjnego dla części opakowań szklanych. Celem dyrektywy jest ograniczenie negatywnego wpływu produktów z tworzyw sztucznych na środowisko m.in. poprzez zapewnienie selektywnej zbiórki do celów recyklingu na określonych poziomach. Dołączenie jednak do projektu rozwiązań nieobjętych obowiązkiem implementacji jest przejawem opisanej wyżej tendencji do nadpisywania prawa unijnego przepisami własnego wyrobu.
Ta nadregulacja jest tym bardziej niezrozumiała, że istnieją już dobrowolne (prywatne) systemy kaucyjne dla szklanych opakowań wielorazowych tworzone przez producentów napojów oraz gminne systemy gospodarowania odpadami, które zbierają odpady w podziale na frakcje, w tym szkło. Zgodnie z danymi Eurostatu, poziom recyklingu tego surowca wyniósł w Polsce w 2019 r. 67,3 proc. Tym samym jesteśmy bardzo blisko osiągnięcia celu unijnego na 2025 r. wynoszącego 70 proc., który w perspektywie najbliższych kilku lat nie wydaje się zagrożony. Warto także zauważyć, że wśród 10 państw o najwyższych poziomach recyklingu szkła, jedynie w trzech kaucjonuje się opakowania szklane. Co więcej, przykład Niemiec pokazał, że paradoksalnie wprowadzenie systemu kaucyjnego dla opakowań szklanych może doprowadzić do kilkuletniego obniżenia poziomu recyklingu tych odpadów.
Zamiast wprowadzać nowy system, warto skupić się na rozwoju i wsparciu istniejących rozwiązań, które z perspektywy doświadczeń międzynarodowych wydają się efektywniejsze. System kaucyjny nie zastąpi systemu gminnego, w ramach którego nadal będą zbierane opakowania szklane o większej pojemności lub nieprzeznaczone do dystrybuowania napojów (np. słoiki). Dublowanie zbiórki odpadów przyczyni się jedynie do wzrostu kosztów i dezorientacji wśród konsumentów.
Największe konsekwencje zmian mogą odczuć przedsiębiorcy. Wprowadzenie systemu kaucyjnego dla szklanych butelek jednorazowych, zwłaszcza w przypadku sklepów małopowierzchniowych będzie wiązało się z koniecznością wydzielenia dodatkowej przestrzeni na przechowywanie opakowań (kosztem powierzchni handlowej) oraz oddelegowania pracownika do ich przyjmowania czy ewidencjonowania, przeznaczając na to dodatkowy czas. Natomiast najmniejsze sklepy, których udział w systemie ma być dobrowolny, mogą nie móc do niego przystąpić z czysto technicznych przyczyn (brak odpowiedniej przestrzeni). Taka wymuszona okolicznościami decyzja może dodatkowo ograniczyć ich konkurencyjność względem większych obiektów, a niemożność uzyskania dodatkowej usługi może skłonić konsumentów do wyboru sklepu oferującego zbiórkę odpadów i zwrot kaucji. Zatem będzie to kolejny cios w małe, indywidualne sklepy, które dodatkowo stracą na atrakcyjności i można się spodziewać dalszego spadku ich liczby, ograniczając wybór konsumentom oraz konkurencję na rynku sprzedaży detalicznej.
Projekt implementacji dyrektywy plastikowej jak w soczewce pokazuje największe grzechy polskiego prawodawcy – nadregulację, wybór nieefektywnych środków, zignorowanie istniejących rozwiązań i doświadczeń zagranicznych. Prawdopodobnym jego skutkiem zamiast poprawienia poziomu recyklingu szkła, będzie wzrost kosztów dla przedsiębiorców, przekładający się na wyższe ceny dla konsumentów, oraz ograniczenie konkurencyjności części sklepów i konieczność ich zamknięcia. Niestety, nie będzie to pierwsza regulacja, która pod pozorem słusznej idei przyniesie opłakane skutki. Wspomnieć należy chociażby zakaz handlu w niedziele czy tzw. podatek cukrowy. Prawodawcy, zamiast uczyć się na błędach oraz unikać niepotrzebnych, dysfunkcyjnych i nieuzasadnionych rozwiązań, dążą do wprowadzenia nowych.
Zakaz handlu w niedziele i święta miał na celu ochronę praw pracowniczych, ale również wsparcie małych, rodzinnych sklepów w konkurowaniu z sieciami wielkopowierzchniowymi. Skutkiem kilkuletniego obowiązywania regulacji są przede wszystkim zmiany nawyków zakupowych (z małych zakupów w osiedlowych sklepach na duże w dyskontach) oraz sukcesywnie malejąca liczba indywidualnych sklepów. Dziś już ponad połowa Polaków chciałaby przywrócenia handlu w niedziele i święta.
Podatek cukrowy, w zamierzeniu walczący z otyłością i nieprawidłowymi nawykami żywieniowymi, uszczuplił jedynie kieszenie konsumentów. Nie powinno być to zaskoczeniem, bowiem dane dostępne przed wprowadzeniem nowej daniny pokazywały, że w większości krajów, które zdecydowały się na podobne regulacje, udział osób otyłych w społeczeństwie dalej wzrastał. Stawka podatku jest jedną z najwyższych w Europie i wydaje się, że jedynym celem, który realizuje, jest cel fiskalny, kosztem producentów i konsumentów.
Warsaw Enterprise Institute stoi na stanowisku, że nie należy wprowadzać żadnych regulacji, które nie są konieczne dla prawidłowego funkcjonowania gospodarki, a w przypadku podejmowania niezbędnych kroków legislacyjnych projektowane akty powinny być przemyślane i poparte odpowiednim uzasadnieniem, obejmującym dogłębną analizę problemu, możliwe rozwiązania oraz ocenę ich skutków. W szczególności należy dążyć do deregulacji oraz wyrugowania z systemu niepotrzebnych i szkodliwych przepisów.
Źródło: WEI