O potrzebie edukacji historycznej oraz współpracy z światem biznesu rozmawiamy z Michałem Kwileckim, Prezesem Fundacji Sejmu Wielkiego.
Jakie cele chce realizować Fundacja Sejmu Wielkiego?
Fundacja ma za zadanie generować środki od biznesu, banków i instytucji rządowych oraz sponsorów prywatnych, jak też wspierać poszczególne projekty – konferencje, wystawy, badania naukowe, publikacje, przede wszystkim związane tematycznie z dziedzictwem historycznym, kulturowym i narodowym okresu I Rzeczypospolitej. Zamierza też wspierać promowanie tego dziedzictwa z świecie.
Chce również wspierać finansowo konkursy historyczne, ponieważ jest to forma zachęcania młodzieży do zainteresowania się przeszłością. Bez zrozumienia i poznania przeszłości nie można budować przyszłości. To nie moje słowa ale wybitnych ludzi – polityków, intelektualistów i ludzi kultury …
Żyjemy w świecie w którym ogół ludzi ledwie nadąża za coraz szybciej zmieniającą się rzeczywistością. Dlaczego propagowanie historii, w tym historii I Rzeczypospolitej, jest takie ważne? Przeciętny zjadacz chleba może pomyśleć, że znajomość zdarzeń sprzed kilkuset lat nie pomoże mu w codziennym życiu.
Na pewno w życiu codziennym, praktycznym – nie, ale powtarzając slogan że „nie samym chlebem człowiek żyje”, można stwierdzić, że bez wiedzy o naszych osiągnięciach, dziedzictwie, kulturze nie wzbudzimy szacunku u innych, staniemy się ubożsi. Konsekwencje tego będą opłakane.
Z jednej strony żartobliwie mówiąc, każdy Polak jest urodzonym historykiem, ale tak naprawdę, z drugiej strony, ta wiedza pełna jest mitów i legend, co jest efektem realizacji różnych polityk historycznych. Edukacja historyczna prawie że upada – nie dość, że w zastraszającym tempie znika ze szkół licealnych, to jest bardzo zawężana i okrojona na pozostałych etapach szkolnictwa. A spośród tej młodzieży kiedyś wyjdą nasi przyszli politycy, parlamentarzyści, także europejscy i bez tej wiedzy obiektywnej i podstawowej będą decydować o naszych losach … Ilu wielkich ludzi powtarzało i powtarza, że wiedza historyczna powinna być podstawą każdego wykształconego człowieka. A na przekazywanie tej wiedzy brak jest pieniędzy – brakuje pieniędzy na badania które zweryfikują krążące mity, na organizowanie publicznych wystaw, na publikacje…
Wiem, że Pana doświadczenia w pozyskiwaniu wsparcia ze strony firm dla inicjatyw historycznych nie nastrajają optymizmem. Dlaczego, Pana zdaniem, firmy niechętnie wspomagają takie inicjatywy?
Wybaczy Pan, ale nie wiem skąd Pan zaczerpnął Pan tę wiedzę ? Właśnie działając z ramienia Stowarzyszenia Potomków Sejmu Wielkiego, na nasze projekty zyskujemy pieniądze z sektora prywatnego i dzięki temu mamy już za sobą kilka poważnych, w tym międzynarodowych, projektów konferencyjnych i niektóre z nich, jak sądzę zmienią podręczniki do historii – oraz publicznych debat historycznych, które gromadzą pomiędzy 250 do 350 osób.
Natomiast wbrew zbieżności nazwy Stowarzyszenia i Fundacji, obie organizacje nie mają ze sobą nic wspólnego poza kilkoma osobami które są w obu, ale kilkoro z członków Fundacji jest też w innych organizacjach społecznych kultywujących dziedzictwo historyczne. Więc postanowiliśmy wspierać różne sektory – społeczne i państwowe jak i indywidualnych badaczy. Skoro na Stowarzyszenie zdobywałem prywatne czy firmowe pieniądze, to mam nadzieję, że je będziemy zdobywać i na inne projekty planowane przez innych.
Firmy podejmujące działania CSR wykazują prospołeczną aktywność w tych obszarach, które łączą się z ich profilem działalności. W przypadku inicjatyw historycznych skłonne do współpracy powinny być choćby duże wydawnictwa czy przedsiębiorstwa wspierające lokalne społeczności. Przykładem może być Jeronimo Martins Polska S.A., właściciel sieci Biedronka, który wsparł inicjatywę kulturalną w Otwocku. W jakim zakresie – poszukując możliwości zyskiwania środków – uwzględniał Pan taką specyfikę działań CSR?
Jak najbardziej – tak. Chodzi nam zarówno o wspieranie dużych projektów, które planowane są w dużych ośrodkach i mają wymiar ogólnopolski, jak i lokalnych – zbyt dużo dzieje się w stolicy czy miastach wojewódzkich a zbyt mało na prowincji, w małych miasteczkach. Musimy dbać o całe społeczeństwo i jego uświadamianie, edukację historyczna i kulturową, a nie tylko o ośrodki wielkomiejskie.
Firmy oceniają, czy wsparcie dla jakiegoś przedsięwzięcia przyniesie określone korzyści, np. wzmocnienie pozytywnego wizerunku w oczach klientów lub najbliższego otoczenia firmy, zwiększenie lojalności pracowników albo ich zmianę podejścia do zawodowych wyzwań. Jakimi argumentami Fundacja zamierza przekonywać biznes, że wsparcie dla inicjatyw historycznych przyniesie mu korzyść?
A to jest już delikatna polityka Fundacji – do każdego trzeba podejść inaczej aby go przekonać, nie ma tutaj jednego schematu. Każdy ma inne podejście, inną tematykę chce wspierać, są firmy czy prywatni sponsorzy którzy wspierają różne projekty anonimowo, inne firmy patrzą na odpisy podatkowe, inne na budowanie wizerunku w społeczeństwie i wśród klientów. Przy bardzo dużych projektach, skierowanych do dużych rzesz ludzi, na pewno mogą zyskać. Ale i w małych miejscowościach mogą budować sobie lokalne wsparcie, jak to czynią np. SKOK-i jak też różne inne mniejsze czy większe firmy. Na pewno wspierając projekty o charakterze międzynarodowym, prestiżowe i o dużym zasięgu odbiorców, mogą budować swoją markę i tym samym szerzej zaistnieć.
Czy Fundacja będzie poszukiwać partnerów do współpracy, którzy stawiają sobie podobne cele? Czasem łączenie sił zapewnia większą siłę przebicia, o czym świadczą doświadczenia globalnej organizacji Ashoka, łączącej najwybitniejszych ludzi społecznie innowacyjnych.
Naszym celem jest pomaganie innym a nie sobie – nie istniejemy sami dla siebie – więc jeśli można wspólnie z innymi wspierać dobre i potrzebne projekty, jeśli współpraca ma przynieść realne efekty, to oczywiście tak.
Dodam jeszcze jedno: nie obchodzi mnie czy zabrzmi to patetycznie, ale rola Fundacji jest służebna wobec społeczeństwa – to ono ma być końcowym odbiorcą czy beneficjentem naszych wysiłków. Pragniemy wrócić do chwalebnego dziedzictwa obywatelskości i poczucia odpowiedzialności. Społecznikostwo, które tyle kiedyś dobrego zrobiło, niestety upada a my chcemy pokazać, że warto i że trzeba przywrócić te wielkie wartości, które przyświecały naszym przodkom i coś po sobie zostawić.
Rozmawiał: Bogusław Glazur