Ashoka zmienia świat na lepsze

O filozofii globalnej organizacji Ashoka, warunkach przyjęcia do niej i pożądanych w świecie kwalifikacjach innowatorów społecznych opowiada Agata Stafiej-Bartosik, dyrektorka Ashoki w Polsce. Drugą część rozmowy, poświęconą m.in. współpracy z biznesem, opublikujemy za tydzień.

 

Jaka jest jej podstawowa misja Ashoki?

W bardzo precyzyjnym procesie selekcji szukamy i wynajdujemy innowatorów społecznych. Są to najogólniej mówiąc ludzie, którzy zmieniają świat na lepsze, którzy wymyślili nową ideę i ją realizują.

Kiedy znajdziemy osobę spełniającą nasze bardzo rygorystyczne kryteria uznania kogoś za innowatora społecznego, to inwestujemy w nią na dwa sposoby. Pierwszy, to przyznanie trzyletniego stypendium. Drugi polega na doradztwie, sieciowaniu i dzieleniu się wiedzą. Staramy się, aby nowa idea, którą ktoś wymyślił i wdraża w życie, jeszcze skuteczniej zmieniała świat.

Zanim przejdziemy do szczegółów, uściślijmy kwestię terminologiczną. Na stronie Ashoki pojawiają się dwa pojęcia, „innowator społeczny” i przedsiębiorca społeczny”. Czy to są tożsame pojęcia?

To jest bardzo dobre pytanie. Ashokowe pojęcie przedsiębiorcy społecznego jest nieco odmienne niż wskazywałyby nasze odruchowe skojarzenia. Gdy się mówi o kimś, że jest przedsiębiorcą społecznym, to w domyśle sądzi się, że chodzi o właściciela przedsiębiorstwa społecznego. A dla nas przedsiębiorcą społecznym jest ten, kto jest przedsiębiorczy w sprawach społecznych.

Dlatego nie zawsze używamy pojęcia „przedsiębiorca społeczny”, bo powoduje to nieporozumienia, częściej używamy zwrotu „innowator społeczny”, pod którym również kryje się osoba wdrażająca nową ideę pozytywnej zmiany społecznej. Przedsiębiorczość jako zestaw pewnych osobistych cech, czy umiejętności znajdujemy zarówno u przedsiębiorców komercyjnych, jak i społecznych. Jedni są przedsiębiorczy w biznesie, inni w działalności społecznej.

Kto może zostać uznany przez Ashokę za innowatora społecznego?

Mamy pięć kryteriów, według których wyszukujemy innowatorów społecznych. Pierwszym jest wymyślenie nowej idei, która zmienia świat na lepsze. Aby przybliżyć o jaki rodzaj idei chodzi, odwołam się do cytatu z założyciela Ashoki Billa Draytona. Nawiązując do znanego powiedzenia „dawaj wędkę, a nie rybę”, Bill Drayton twierdzi, że innowator społeczny nie daje symbolicznej „ryby” ani „wędki”. Innowator społeczny nie uczy nawet „łowić”. Innowator społeczny idzie dalej. To jest ktoś, kto nie spocznie, dopóki nie zrewolucjonizuje „przemysłu rybołówstwa”. Chodzi więc nam o ludzi, którzy mają pomysł na zmianę całego określonego systemu.

Bardzo często jesteśmy pytani, dlaczego Jurek Owsiak nie został członkiem Ashoki, skoro robi coś nowego, innowacyjnego, pożytecznego? Otóż dlatego, że rzeczywiście prowadzi absolutnie fantastyczne akcje społeczne, jednak one nie zmieniają trwale systemu służby zdrowia, nie zmieniają zasad jej funkcjonowania. Te społeczne akcje mogą zasilać system pewnymi dobrami, ale nie poruszają jego struktur. Mimo, że akcje wyzwalają niebywałą energię i budują kapitał społeczny, to nie spełniają kryterium nowej idei.

Drugim kryterium jest kreatywność, ale w rozumieniu bardzo szerokim, w tym trochę biznesowym. Chodzi o posiadanie umiejętności szukania różnych rozwiązań, nie zasklepiania się w jednym pomyśle. Kreatywność jest niezbędna do szukania najlepszych rozwiązań dla wdrażania nowej idei.

Kolejnym kryterium jest przedsiębiorczość, którą rozumiemy jako zestaw cech i umiejętności, które miewają przedsiębiorcy komercyjni. Przykładem takiej cechy może być tzw. „apetyt na ryzyko”. Kiedyś przeprowadzono badanie członków Ashoki które ujawniło, że mają oni podwyższoną gotowość do ponoszenia ryzyka. Badanie ujawniło też, że w pewnym sensie Ashokowcy są bardziej „naiwni” niż inni ludzie. To znaczy, że naprawdę wierzą, że coś zmienią. Nie snują długich rozważań: „A może spróbuję coś zrobić, może coś się uda zmienić”. Oni po prostu postanawiają coś zmienić – i zmieniają.

To zdecydowanie w działaniu łączy ich z wizjonerami świata biznesu. Często mówimy, że Steve Jobs w społecznym działaniu były takim trochę Ashokowcem. Bo Ashokowiec, nie bacząc na porażki, ofiary i wątpliwości otoczenia, też umie zmieniać rzeczywistość tak, jak uznaje za słuszne, choć zachowując wrażliwość etyczną.

Następne kryterium to impakt, oddziaływanie. Szukamy pomysłów, których realizacja da widoczne, możliwe do zmierzenia efekty i które są uniwersalne, czyli nadające się do wdrożenia w różnych krajach. Na przykład podpoznańska Fundacja Pomocy Wzajemnej „Barka”, której założyciele Tomasz i Barbara Sadowscy są Ashokowcami, prowadzi dzielność nie tylko w Polsce, ale też w Wielkiej Brytanii, w Holandii, Irlandii, Kandzie i.. Kenii. Okazuje się, że wymyślony przez nich model pracy z osobami wykluczonymi może się sprawdzić również w Afryce.

Oczywiście nie zawsze muszą być to idee uniwersalistyczne. Szukamy też osób, które robią coś nowego tylko w Polsce, bo u nas nowatorskość działań jest szczególnie potrzebna. Przyjęta do Ashoki w zeszłym roku Ida Karpińska jako pierwsza w kraju zaczęła nagłaśniać problem nowotworów macicy, zdrowotnej profilaktyki i wczesnego diagnozowania (www.kwiatkobiecosci.pl). W zachodnich krajach wiedza ta jest już powszechna, u nas jej propagowanie jest nowatorskie.

Ostatnim kryterium jest etyka. Jest ono najtrudniejsze do zmierzenia, ale niezbędne. Jeżeli traktujemy współpracę z Ashokowcem w kategoriach inwestycji, to musimy wiedzieć, że mamy do czynienia z kimś, kto ma dobry kościec moralny, chce działać z poczucia pewnej misji a nie z chęci budowania własnej kariery, czy w odpowiedzi na chwilowy kaprys.

Na stronie Ashoki przeczytałem, że nie może Pani wyjść ze zdumienia, jak mało świat wie o Ashoka Fellows – ludziach którzy innowacyjnie, systemowo i skutecznie zmieniają świat na lepsze. A co o takich ludziach wiedzą, Pani zdaniem, Polacy?

Niewiele. Polska jest częścią świata. Z różnych powodów skupiamy się na złych czy błahych informacjach. O tym, że ktoś robi coś niesamowicie pozytywnego mówi się bardzo mało. To zdumienie towarzyszy mi od bardzo wielu lat.

Kiedy pierwsi Ashoka Fellows byli wybierani w Polsce, moja mama jako tłumaczka brała udział w panelach Ashoki. Te panele są bardzo ważnym elementem selekcji kandydatów na członków organizacji. Doświadczeni Ashokowcy lub współpracownicy Ashoki przyjeżdżają z różnych stron świata, spotykają się z kandydatem i oceniają, czy spełnia on nasze kryteria.

Pewnego razu zastąpiłam mamę. Tłumaczyłam panel z udziałem siostry Małgorzaty Chmielewskiej. Dwa dni słuchałam, co mówiła panelistom jedna z najbardziej niezwykłych osób, jakie spotkałam w życiu. A pracowałam wtedy w studio filmowym, przy produkcji reklam. Wtedy pomyślałam – jak to możliwe, że wkłada się tyle gigantycznych pieniędzy aby ludzie wybrali margarynę zamiast masła czy na odwrót, a nie wkłada się żadnych pieniędzy aby poinformować świat, że jest ktoś taki jak siostra Małgorzata Chmielewska.

Wie pan, mottem Ashoki jest stwierdzenie „Everyone A Changemaker”, czyli „Każdy może zmieniać świat”. Po 30 latach wynajdywania innowatorów społecznych uważamy, że istnieje taki zestaw cech i umiejętności które powodują, że rzeczywiście każdy może zmieniać świat. Tylko tego dokonywania zmian się nie uczymy, nie uczą tego szkoły, nie poznajemy dobrych przykładów.

Ale nadchodzi świat, w którym cechy i umiejętności pozwalające zmieniać rzeczywistość będą bardzo ważne. I myślę, że w mojej osobistej historii powróciłam do Ashoki, aby powiedzieć, że nie może być tak, że minęło 20 lat a my nadal na ogół nie wiemy o Małgorzacie Chmielewskiej i osobach jej podobnych. Nadal to nie ona jest rzeczywistym wzorem dla ludzi.

W Polsce mamy siedemdziesięciu Ashoka Fellows. Te siedemdziesiąt osób prowadzi niebywale pozytywne działania. O niektórych słyszymy dużo, bo są to znane nazwiska, ale o niektórych nic nie wiemy. Dużo więcej czasu w mediach zajmują ludzie, którzy dla Polski, dla innych robią dużo mniej niż nasi Ashoka Fellows. I pewnie też mam podwyższony poziom naiwności, skoro ta sytuacja mnie dziwi. Ale mi się to nie podoba i moją osobistą misją jest zmiana.

Ale dlaczego umiejętności, które mają Ashokowcy, mają się liczyć w nadchodzącym świecie?

Ashoka działa w ponad 70 krajach, wybraliśmy około trzech tysięcy innowatorów społecznych, nasze biura są na całym świecie. I mając globalny ogląd rzeczywistości widzimy, że są to cechy i umiejętności, które pozwalają przetrwać w trudnych czasach, zamiast realizować gotowe scenariusze. One pozwalają pozytywnie, innowacyjnie kształtować rzeczywistość.

Popatrzmy, jakie umiejętności ceni się na rynku pracy. Jedną z najczęściej poszukiwanych jest umiejętność pracy w zespole. Jej nie uczy się ani u nas, ani w wielu krajach, a posiadają ja wszyscy Ashokowcy.

Inny przykład umiejętności, które są poszukiwane a które łączą wszystkich Ashokowców, to empatia. Otóż w sektorze usług i handlu dużo wysiłku wkłada się w nauczenie sprzedawców spoglądania oczami klienta, czyli – jak mówią Anglicy – wchodzenia w czyjeś buty. Bo jak spojrzysz oczami klienta na to co masz do zaoferowania, to znajdziesz lepsze argumenty, aby go nakłonić do zakupu, możesz też łatwiej udoskonalić swoją ofertę.

W Polsce dominuje przekonanie, że empatia jest cechą a nie umiejętnością, w dodatku myli się ją ze współczuciem. A w empatii chodzi o zrozumienie sposobu rozumowania, percepcji, potrzeb rozmówcy. I to jest niezbędna umiejętność każdego sprzedawcy. Najlepsi sprzedawcy są absolutnie empatyczni! Już więc sam rynek pracy pokazuje, że cechy i umiejętności typowe dla Ashokowców są coraz bardziej pożądane.

Rozmawiał: Bolesław Glazur