„16 grudnia 1937 r. sowieckie organa bezpieczeństwa aresztowały mojego ojca. Ja urodziłam się 26 grudnia. Mimo to matkę bez przerwy wzywali na przesłuchanie, nie zważając na to, że jest w połogu i do tego ma już małe dziecko. Śledczy pogardliwie oświadczył jej, że jak zdechnę to władza sowiecka nie poniesie żadnej szkody, jestem przecież córką wroga ludu.”
“Matka usiłowała się dowiedzieć, co się stało z ojcem, ale nie udało się zdobyć jej żadnej wiadomości. Oświadczono jej, żeby go nie szukała i że przez 10 lat nie będzie pisał. Nigdy nie otrzymaliśmy żadnego listu. Matka wraz ze mną i czworgiem pozostałych dzieci do końca życia wierzyła, że wróci. W 1953 r., po śmierci Stalina i rozstrzelaniu Berii usiłowaliśmy się czegoś dowiedzieć o jego losie i otrzymaliśmy pismo, z którego wynikało, że w 1946 r. ojciec zmarł na serce. Mama w to nie wierzyła. Zmarła w 1972 r. nigdy nie dowiedziała się, co się stało się z jej mężem i naszym ojcem. Dopiero w 1990 r. na moje pismo prokuratura z Chmielnickiego odpowiedziała mi, że ojciec został rozstrzelany 23 lutego 1938 r. Przysłała mi też pismo o jego rehabilitacji. Wciąż jednak nie mam informacji, gdzie został pochowany. Wiem tylko, że po aresztowaniu więziony był w Szepietówce.”
Ten fragment relacji Heleny Sokołowskiej, emerytowanej nauczycielski ze Sławuty na Ukrainie to tylko jeden z 45 głosów polskich dzieci, których ojcowie zostali zamordowani w czasie operacji polskiej NKWD jaki znalazł się w wydanej właśnie wstrząsającej książce opracowanej przez Tomasza Sommera zatytułowanej „Dzieci operacji polskiej mówią”. Oczywiście respondenci wywiadów dziećmi byli 76 lat temu, czyli wtedy, gdy w sowieckiej Rosji szalał Wielki Terror, a jedną z jego części, tą najbardziej chyba zapomnianą, było polowanie na Polaków, które osiągnęło rozmiary ludobójstwa. Dziś są to ludzie u kresu swoich dni, których często niewiarygodnie ciężkie losy, dosłownie w ostatniej chwili zostały zapisane i dzięki temu nie zginą w pomroce dziejów. Są to głosy tym ważniejsze, że nie stanowią zapisu losu polityków czy działaczy, tylko zwykłych ludzi, którzy z procesem historycznym, który jak walec przejechał się po ich egzystencjach, tak naprawdę nie mieli nic wspólnego. A boleśnie zranieni zostali u samego zarania swego życia.
Historia operacji polskiej NKWD, trwającej od sierpnia 1937 r. do końca 1938 roku, w wyniku której, wg ustaleń rosyjskich historyków, zginęło co najmniej 111 tys. naszych rodaków mieszkających na terenie ówczesnego Związku Sowieckiego ciągle nie jest opisana. Dopiero teraz zaczynają się pojawiać pierwsze książki i artykuły opisujące tragedię, w wyniku której zginęło wielokrotnie więcej Polaków niż w Katyniu. Opracowanie Tomasza Sommera należy niewątpliwie do książek, które na stale zagoszczą w historiografii tych wydarzeń. A oprócz tego jest naprawdę wciągającą opowieścią o losie Polaków w ZSRR spisaną dosłownie ostatniej chwili bezpośrednio z ich ust. Praca, którą wykonał autor zasługuje na najwyższe uznanie.
„Dzieci operacji polskiej mówią. 45 relacji świadków sowieckiego ludobójstwa z lat 1937-1938”, opracował Tomasz Sommer, 3S Media, Warszawa 2013.
Autor: Arkadiusz Bińczyk/Warszawska Gazeta