Bez szarości

Krzysztof Przybył, prezes Fundacji Polskiego Godła Promocyjnego „Teraz Polska”

Mam cichą nadzieję, że rozpoczynający się rok nie będzie przebiegał w myśl zasady Hitchcocka: najpierw trzęsienie ziemi, a potem nieustannie wzrastające napięcie . Aż za dużo tych trzęsień ziemi jak na krótki okres trzech tygodni. Najpierw groźba paraliżu służby zdrowia, potem wisząca na włosku fala strajków górniczych, a jakby tego było mało – jeszcze „wspaniała” wiadomość dla posiadaczy kredytów we frankach szwajcarskich. Kampania wyborcza faktycznie już się zaczęła, więc politycy podpowiadają proste rozwiązania tych wszystkich problemów i w zbyt łatwy sposób wskazują kto jest ofiarą, a kto ponosi winę. Nic dziwnego, że takie wyjaśnienia brzmią nieautentycznie – komentuje Krzysztof Przybył, prezes Fundacji Polskiego Godła Promocyjnego „Teraz Polska”.

Zależnie od politycznych sympatii, mamy do czynienia albo z roszczeniowymi, bezpiecznie zarabiającymi górnikami i rządem, który chce uratować górnictwo kosztem przywilejów (w tym związkowców), albo też z politykami mającymi zamiar zniszczyć polskie kopalnie i tysiącami zdesperowanych górników. Słowem, obraz czarno-biały, bez miejsca na jakikolwiek odcień szarości. Pojawiają się opinie, że związkowi liderzy najbardziej aktywnie biją się o własną pozycję i przywileje, ale prawdą jest również, że decydenci odsuwają rozmowy o restrukturyzacji newralgicznych branż tak długo, jak mogą. Zwlekał z tym rząd Belki, zwlekał PiS, zwlekał rząd PO-PSL. I nagle, po latach zastoju, jak grom z jasnego nieba propozycja, by część kopalń zlikwidować. Czy trudno przewidzieć reakcję górników i ich otoczenia?

Ciśnie się pytanie: czemu nie można było zrobić tak, jak w przypadku innych firm sektora związanego z energią? Działać konsekwentnie, ale stopniowo – tak, jak choćby w przypadku PGNiG, gdzie program poprawy efektywności jest wprowadzany stopniowo w dialogu ze związkami, a w rezultacie nie brakuje chętnych do dobrowolnych odejść. Podobnie, udało się zrestrukturyzować wielkie firmy energetyczne i paliwowe, gdzie związki również miały i mają silną pozycję. Tylko do tego potrzeba czasu, cierpliwości i… jak najmniejszej dawki polityki.

W ten sposób tworzą się mity – z jednej strony o kopalniach jako ostoi polskiej gospodarki, na którą czają się Niemcy i Brytyjczycy, z drugiej o energetyce jako o branży archaicznej, niezdolnej do podejmowania nowych wyzwań. Ani jedno, ani drugie nie jest prawdą. W interesie zagranicznej konkurencji jest pozostawienie naszego górnictwa bez jakichkolwiek zmian, bo wówczas jest pewne, że za kilka, góra za kilkanaście lat nie pozostanie zeń kamień na kamieniu. A jeśli chodzi o dobre, innowacyjne przedsiębiorstwa energetyczne? Można spojrzeć np. na listę laureatów Konkursu „Teraz Polska”, gdzie figuruje kilka firm z tego sektora.

Wiele wskazuje, że krytykowany kompromis rządu z górnikami nie uczyni roku spokojnym. Lista związkowych żądań jest już dłuższa, a informacje o sporach dochodzą także z innych branż. Gorąco zaczyna być na przykład na kolei. W PKP Cargo związki weszły w spór zbiorowy, chociaż niedawno władze spółki i związki uzgodniły pakiet gwarancji pracowniczych. Teraz wspólne ustalenia są przez związki kwestionowane.

Nie sposób nie dostrzec pewnej analogii między narracją dotyczącą sytuacji w górnictwie a tym, co się mówi o „frankowiczach”. Tu także dominują czarno-białe kolory. Albo mówi się o złych, perfidnych bankach czyhających na zadłużonych Polaków, albo słychać szydercze uwagi o lekkomyślnych kredytobiorcach, którzy chcieliby spłacić mniej, niż dostali. Niestety, ten temat będzie jednym z dominujących w tegorocznych wyborczych kampaniach, co zadłużonym z pewnością nie pomoże. Co najwyżej umocni przekonanie, że lepiej pożyczać w firmie-krzak niż w banku, a najbezpieczniejszym miejscem dla przechowywania oszczędności jest słoik zakopany w ogródku.

Będziemy potem słyszeć z ust polityków i ekspertów narzekania na to, jak bardzo Polacy odstają od obywateli innych państw Europy. Czy jest to jednak wina tylko i wyłącznie samych Polaków? Zostawiam Państwa z propozycją przemyślenia odpowiedzi na to pytanie…

Źródło: http://krzysztofprzybyl.natemat.pl