Nabici w metkę – nieetyczne praktyki marek modowych

Źródło: Pixabay

Polski rynek modowy od kilku dni żyje nieetycznymi praktykami polskich marek modowych. Zaczęło się od ujawnienia praktyk firmy Veclaim, która wycinała metki z tiszertów popularnej marki Fruit of the Loom i naszywała własne, dodając coś od siebie i sprzedając je średnio 10 razy drożej.

Sprawa jest podwójnie krępująca – firma, która promowała się jako szyjąca w Polsce z wysokiej jakości materiałów w istocie zarabiała na tzw. rebrendingu. Rebranding koszulki to nic innego jak usunięcie metek producenta i zastąpienie ich własnymi. I nawet jeśli tego rodzaju proceder jest legalny to na pewno nie jest etycznie obojętny. Do tego w przypadku transparentnej współpracy z producentem koszulek, zakupione produkty mogłyby być pozbawione metek i nie trzeba by nic wycinać…

Klientki i klienci polskich marek modowych zaczęli masowo sprawdzać zakupione przez siebie produkty. Jak się okazuje Veclaim to nie jedyna polska marka, która kupuje tani produkt i sprzedaje go jako uszyty w Polsce z wysokiej jakości materiałów.

Co dalej z zaufaniem do polskich marek modowych?

Stylistka Karolina Domaradzka, która ujawniła proceder stosowany przez Veclaim o podobne praktyki podejrzewa również polska markę Local Heroes. Obie firmy przeprosiły i deklarują zwrot kosztów dla zawiedzionych klientek. Ale co z zaufaniem do polskich marek modowych? Przecież koszulka uszyta w polskiej szwalni, w której pracownicy zarabiają godziwe pieniądze musi kosztować. A jeśli dodamy do tego materiały wysokiej jakości, oryginalny projekt i marketing to cena powyżej 100 pln nie będzie dziwić. Co więcej – za jakość i ekologię wiele osób jest gotowych więcej płacić.

Czy jednak teraz ktokolwiek będzie pewien jakości kupowanych produktów?

Obawiam się, że afera metkowa może mieć jeszcze większy wpływ na kondycję branży modowej w Polsce niż pandemia. Tym bardziej, że proceder kupowania tanich produktów i sprzedawania ich drożej pod własną marką nie dotyczy tylko ubrań. Przykładowo bransoletki, które Wishbone Fine Jewellery sprzedaje za kilkadziesiąt złotych, na chińskim serwisie sprzedażowym można kupić 10 razy taniej.

My konsumenci mamy prawo być świadomi tego skąd pochodzi kupowany przez nas produkt i jaki ślad węglowy zostawił. Mam nadzieję, że kryzys nieodpowiedzialnych marek sprawi, że będziemy jeszcze uważniejsi w sprawdzaniu tego, za co naprawdę płacimy.

Ale ta sytuacja to przede wszystkim ważna lekcja dla firm. Odpowiedzialność i etyka w biznesie się zwyczajnie opłacają. Tym bardziej, że odbudowanie straconego raz zaufania może być bardzo trudne i kosztowne.

Natalia Witkowska