Marcin Rosołowski z Instytutu Staszica rozmawia z Marzeną Markowską, prezesem wydawnictwa Wasze Podróże, zastępcą redaktora naczelnego „Waszej Turystyki”.
Jak mocno odczuła polska branża turystyczna ponadroczną pandemię? Kto przetrwał ją ze stosunkowo najmniejszymi stratami, a które z gałęzi muszą odbudowywać się praktycznie od podstaw?
Podobnie jak na świecie, w Polsce turystyka jest jednym z sektorów gospodarki najmocniej poszkodowanych przez epidemię covid-19. Widząc pełne plaże w szczycie sezonu nad Bałtykiem ciężko jest to sobie uzmysłowić. Jednak aby zrozumieć w pełni skalę tego kryzysu, należy pamiętać, że gdy mówimy o turystyce, mamy na myśli nie tylko indywidualny wypoczynek wakacyjny w popularnych kurortach. Mowa o ogromnym, rozbudowanym i złożonym z wielu ogniw dziale gospodarki, połączonym z pokrewnymi dziedzinami, z których część nadal się nie odrodziła. Wystarczy wspomnieć o przemyśle spotkań, który w pandemii, podobnie jak turystyka, ucierpiał jako pierwszy i jako ostatni też się odrodzi. Targi, konferencje, wydarzenia kulturalne – to wszystko również napędzało turystykę i dawało zatrudnienie wielu wyspecjalizowanym firmom.
Według opublikowanego 30 czerwca 2021 roku raportu UNCTAD, krach w turystyce międzynarodowej spowodowany pandemią koronawirusa może spowodować utratę ponad 4 bilionów dolarów w światowym PKB w latach 2020 i 2021. Raport, przedstawiony wspólnie ze Światową Organizacją Turystyki ONZ (UNWTO), mówi, że turystyka międzynarodowa i jej ściśle powiązane sektory w samym 2020 roku poniosły szacunkową stratę w wysokości 2,4 biliona dolarów z powodu bezpośrednich i pośrednich skutków gwałtownego spadku przyjazdów międzynarodowych turystów.
Faktycznie w obrębie gospodarki turystycznej można wyróżnić te sektory, które ucierpiały mniej, choć zdecydowanie obszerniejszym zbiorem jest ten zawierający w sobie firmy poszkodowane najciężej. Do tych ostatnich zaliczyć należy firmy związane z obsługą kilku gałęzi turystyki: podróży służbowych, wyjazdów grupowych, wyjazdów motywacyjnych i związanych z wydarzeniami. W efekcie mamy całe grupy podmiotów, które od początku pandemii miały niewielkie szanse na jakiekolwiek przychody. Długo by je wymieniać, dość powiedzieć, że od kilkunastu miesięcy z zapaści nie podniosły się hotele miejskie, obiekty konferencyjne, firmy transportowe (przede wszystkim wyspecjalizowane w przewozach autokarowych), piloci i przewodnicy, organizatorzy turystyki grupowej, w tym przyjazdowej do Polski i wyspecjalizowanej w wyjazdach typu incentive. Lista z pewnością się na tym nie zamyka, a pamiętać należy, że przedsiębiorcy ci byli głównymi zleceniodawcami dla wielu pokrewnych dziedzin, takich jak choćby firmy gastronomiczne wyspecjalizowane w obsłudze wydarzeń.
W grupie firm, które nieco mniej – co nie znaczy że wcale – ucierpiały na epidemii, znajdują się przede wszystkim gestorzy bazy noclegowej żyjącej z turysty indywidualnego w szczycie letniego sezonu wakacyjnego. Niestety, nie można tego samego powiedzieć o przedsiębiorcach, w tym hotelarzach i właścicielach kwater, żyjących z turystyki zimowej – mowa głównie o gminach górskich. Zimowy lockdown i praktyczne zlikwidowanie ferii zimowych w 2021 roku spowodowało u nich prawdziwe spustoszenie. Niektórzy samorządowcy uruchomili nawet zimą liczniki strat, pokazujące, ile traciła gmina na skutek zastoju w turystyce. Na przykład w Świeradowie Zdroju strata wynosiła 19 zł na sekundę.
Czy branża może liczyć na realną pomoc ze strony państwa?
Zagadnienie jest wyjątkowo złożone i w zasadzie odpowiedź powinna brzmieć: „Tak, część przedsiębiorców mogła liczyć na realną pomoc ze strony państwa przez jakiś czas”. Ze stwierdzenia tego można wywnioskować, że niestety pomoc nie dotarła do wszystkich potrzebujących przedsiębiorców i nie była systematycznie udzielana przez cały czas trwania kryzysu. Dodać należy do tego fakt, że z pomocy rządowej skorzystało niemało firm, które wcale pomocy nie potrzebowały, lecz miały możliwość pozyskania dzięki niej dodatkowego kapitału. Gdy połączymy ze sobą te elementy, obraz programów pomocowych będzie pełniejszy: ponad 200 mld zł wpompowanych podczas pandemii w gospodarkę zdecydowanie zapobiegło masowym bankructwom w turystyce, ale ponieważ były to środki dystrybuowane trochę na zasadzie „helicopter money”, nie zawsze trafiły tam, gdzie powinny.
Jak wygląda promocja polskiej turystyki teraz, kiedy pocovidowe odmrażanie nabrało tempa? Wracają targi, konferencje?
Przede wszystkim należy zaznaczyć, że z punktu widzenia turysty epidemia covid-19 to paradoksalnie wspaniały czas na podróże. Okazja, by zwiedzić w szczycie sezonu niezadeptane przez przyjezdnych turystyczne perełki naszego kraju, może być jedyną taką szansą w życiu. Promocja turystyki ruszyła, ale z uwagi na ciężką do przewidzenia sytuację i zmienne warunki podróżowania, musi być ona prowadzona akcyjnie, dynamicznie i bardzo elastycznie – a w tym nasze struktury odpowiedzialne za promocję nie mają jeszcze dużego doświadczenia. Obecnie raczej wybiegamy myślami w przyszłość zastanawiając się, jak promować miasta i regiony długofalowo i jak wrócić do gry w perspektywie lat, które nadejdą.
Wydarzenia wspierające promocję, takie jak targi czy konferencje, w zasadzie jeszcze się nie odrodziły. Jednym z wydarzeń, które odbyły się w trybie stacjonarnym, było organizowane przez naszą redakcję VIII Forum Promocji Turystycznej i ono pokazało, jak ważne są w tej branży rozmowy osobiste, relacje, nawiązywanie kontaktów „na żywo”. Jednak okres wakacyjny w turystyce nigdy nie był czasem na spotkania biznesowe. Podobnie zresztą jak w innych branżach, ale w naszej wakacje to okres wyjątkowo wytężonej pracy.
Obecnie zresztą wcale nie jest inaczej – te firmy, które przetrwały i starają się działać, borykają się z brakami kadrowymi i natłokiem nowych procedur, wymogów, formalności związanych z podróżowaniem. Dlatego też, jeżeli jesienią nie będzie możliwe organizowanie wydarzeń w trybie stacjonarnym, na pierwsze większe targi turystyczne offline trzeba będzie jeszcze poczekać. Podobno targi ITB Berlin, największe spotkanie branży turystycznej, mają wiosną 2022 odbyć się „na żywo”. Jeśli to się uda, będzie to jedna z jaskółek normalności i powrotu do dawnego biznesowego kalendarza w turystyce.
Więcej: http://instytutstaszica.org/2021/07/09/polacy-wrocili-do-podrozowania/