Maciej Pawlak – Odblokować siłownie i kluby fitness

W natłoku codziennych informacji o postępach pandemii koronawirusa i jego skutkach dla gospodarki jednym ze stale przewijających się tematów są obawy przedsiębiorców o przyszłość swojego biznesu, zwłaszcza z branż usługowych objętych całkowitym, bądź częściowym lockdownem – zaznacza Maciej Pawlak, dziennikarz i publicysta.

Choć przyzwyczailiśmy się do tego typu newsów, jeden okazał się dość zaskakujący. Jak bowiem podał wczoraj RFM FM24 „ruszyły zmasowane kontrole policji w siłowniach w całym kraju. Policjanci, razem z inspektorami sanepidu, robią naloty i sprawdzają, które działają legalnie, a które omijają koronawirusowe zakazy. (…)Wchodzą do klubów fitness w całym kraju i sprawdzają, co robią właściciele i co robią ich klienci”. Czy jest to krok we właściwym kierunku?

Jak przekonują władze, na decyzje dotyczące zamknięcia poszczególnych segmentów gospodarki mają wpływ przesłanki epidemiologiczno-sanitarne. A więc obawy o to, że uruchomienie działalności danej branży spowoduje powstanie kolejnych ognisk pandemii i – w konsekwencji – wzrost zachorowań na COVID-19.

Jedną z tych branż są właśnie objęte ostatnio „nalotami policji i sanepidu w całym kraju” kluby fitness i siłownie, które od półtora miesiąca zostały objęte częściowym zakazem działalności. I to już po raz drugi w tym roku, kiedy zostały zamknięte na trzy miesiące w I fazie pandemii. Obecnie z obiektów tych mogą korzystać jedynie osoby w grupach zorganizowanych, z trenerem oraz przygotowujące się do zawodów sportowych, bądź ćwiczące w ramach innych form współzawodniczenia. Zatem z siłowni czy basenów nie mogą korzystać osoby uprawiające sport indywidualnie.

Szczególnie w przypadku tej branży warto jednak byłoby, by władze zdecydowały się zweryfikować swoją decyzję o jej częściowym lockdownie. W grę bowiem wchodzi nie tylko interes właścicieli basenów, klubów fitness czy siłowni oraz obsługujących je pracowników. Specyfika tej branży polega bowiem na tym, że z jej działalności korzystają miliony Polaków, którzy, rozwijając swą tężyznę fizyczną, dzięki temu zyskują na zdrowiu.

Ma to ogromne znaczenie zwłaszcza w przypadku osób chorych zmagających się plagami XXI wieku: pandemią otyłości i chorobami z niej wynikłymi: cukrzycą, układu krążenia itd. To szczególnie w przypadku takich osób wysiłek fizyczny odgrywa na równi z odpowiednią dietą pierwszoplanowe znaczenie w walce z chorobami. Dotyczy to zresztą także – i to w nie mniejszym stopniu – dzieci. Zostały one, w sytuacji, gdy szkoły zostały zamknięte – a więc nie ma m.in. zajęć „ na żywo” z WF – także pozbawione możliwości podejmowania regularnego wysiłku fizycznego. Zaś przecież, jak dowodzą badania, także najmłodsza część naszego społeczeństwa objęta jest rosnącą z roku na rok plagą otyłości.

Niestety zarówno chorzy, jak i zdrowi, starsi i młodsi, zostali pozbawieni możliwości regularnego uprawiania sportu na basenach, klubach fitness czy siłowniach. Tymczasem, jak przekonują specjaliści tego typu miejsca nie powodują powstawania ognisk rozprzestrzeniania się pandemii – rzecz jasna przy zachowaniu obowiązujących wymogów sanitarno-epidemiologicznych.

Jak przekonywał dr hab. n. med. Ernest Kuchar, specjalista chorób zakaźnych i medycyny sportowej z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego w rozmowie z Newseria Biznes: – Badania norweskie potwierdzają, że obiekty sportowe nie są ogniskiem zakażeń, dlatego otwarcie siłowni i klubów fitness leży w interesie publicznego zdrowia. (…)Nie można być zdrowym bez aktywności fizycznej, a to szczególnie ważne w obecnym jesienno-zimowym sezonie koronawirusowo-grypowym. Przez regularny wysiłek fizyczny możemy poprawić swoją odporność. Na pewno nie zyskamy jej, chodząc na zakupy do supermarketu – dodaje Kuchar.

Co więcej, przy zachowaniu odpowiedniego dystansu między ćwiczącymi i częstej dezynfekcji rąk oraz sprzętu, możliwość zakażenia jest niewielka. Choć COVID-19 może przetrwać do czterech godzin na powierzchniach metalowych i do 72 godzin na plastiku, to dezynfekcja sprzętu praktycznie niweluje ryzyko zakażenia.

Tymczasem wspomniane badania norweskie przeprowadzone na blisko 4 tys. osób wykazały, że siłownie i kluby fitness, zachowując podobne normy sanitarne do obowiązujących w naszym kraju w lecie, nie stanowią podwyższonego ryzyka epidemicznego. Jak informowała Newseria Biznes w ramach badania naukowcy podzielili uczestników eksperymentu na dwie tak samo liczne grupy. Jedna z nich korzystała z siłowni, druga nie odwiedzała tego typu obiektów. Po trzech tygodniach wszyscy uczestnicy badania zostali poddani testom przesiewowym na obecność koronawirusa. Wśród osób biorących udział w treningach zaledwie jeden test okazał się pozytywny – jednak uczestnik badania został zarażony poza siłownią, w miejscu pracy.

Okazuje się też, że już obecnie niektóre państwa otwierają ponownie swoje obiekty sportowe w podwyższonym reżimie sanitarnym – np. Wielka Brytania, która odblokowała je już od 2 grudnia.

Czy wszystkie przytoczone argumenty nie stanowią wystarczająco przekonujących przesłanek dla naszych władz, by rozważyły możliwość rychłego otwarcia klubów fitness, siłowni czy basenów? Byłby to krok w interesie całego społeczeństwa.

Maciej Pawlak, dziennikarz i publicysta

Źródło: https://naszeblogi.pl/57508-odblokowac-silownie-i-kluby-fitness