Kogo zgorszył taniec premier Finlandii Sanny Marin [KOMENTARZ, WIDEO]

Źródło: Sanna Marin/Twitter

Film, na którym widać, jak premier Finlandii Sanna Marin tańczy podczas towarzyskich, zakrapianych alkoholem imprez, wywołał burzę. Nie jest to burza w szklance wody. Kryją się za nią kwestie równoprawnego traktowania kobiet i mężczyzn oraz różnorodności.

Dla środowisk konserwatywnych życiorys Sanny Marin może działać mocno drażniąco. 37-letnia najmłodsza, socjaldemokratyczna premier Finlandii została wychowana w rodzinie jednopłciowej – przez jej matkę i jej partnerkę. Co prawda Sanna Marin ma męża i córkę, jednak chętnie uczestniczy w paradach równości. Toteż film z prywatnej imprezy, na którym widać, jak szefowa fińskiego rządu tańczy, stał się dobrym powodem do wyrażania oburzenia.

To, że oburzenie wyrażały środowiska fińskiej opozycji jest zrozumiałe, bo od tego jest opozycja, aby przy każdej okazji punktować rządzących. Sanna Marin zapewniła, że impreza była prywatna i zgodna z prawem. Poddała się też testowi na obecność substancji odurzających który wykazał, że nie brała narkotyków, o co posądzali ją przeciwnicy.

Przy czym fińska opozycja raczej podkreślała, że w obliczu wyzwań gospodarczych i geopolitycznych szefowej rządu „nie wypada” bawić się ze znajomymi.

Ataków, tym razem bardziej podszytych ideologią, podjęła się też część europejskich środowisk zachowawczych, w tym polskich.

Przykładem niech będzie absurdalna wypowiedź prof. Grzegorza Górskiego, prawnika związanego z PiS. »Premierka Finlandii-córka dwóch lesbijek-realizuje się w satanistycznych orgietkach z kumplostwem gustującym w podobnych „zabawach”. Przywódczyni naszego nowego sojusznika w NATO. Jest nieźle. Putin ma naprawdę dobrą rękę do kształtowania „nowych elit” w UE i jak widać w NATO też« – napisał na Twitterze prof. Górski.

I dodał: »Sanna Marin mówi, że bawiła się legalnie. Finowie raczej myślą inaczej i nie mają dla niej litości. Inaczej niż w Polsce. Tu „Devil’s Society” ryczy z debilnym aplauzem. Uderz w stół… a odezwą się wychowankowie Sadurskiego i Środy«.

Tyle, że rzeczywistość nie okazała się schematycznie czarno-biała. Owszem, środowiska liberalno-lewicowe, broniąc fińskiej premier, zaczęły przypominać środowiskom prawicy prawdziwie mocne alkoholowe i obyczajowe wyskoki. Jednak obrony Sanny Marin podjął się też premier Mateusz Morawiecki, obracając całe zdarzenie w żart. „Pani premier Sanna Marin ma powody do radości, bo Finlandia właśnie weszła do NATO, a więc jeżeli z tej okazji troszeczkę zakosztowała więcej Finlandii i w związku z tym tańca, to nie ma w tym nic strasznego” – stwierdził.

Przez całe zdarzenie wyraźnie jednak przebija wiodący wątek, jakim jest odmienne traktowanie mężczyzn i kobiet.

W licznych wpisach na serwisach społecznościowych podkreślano, że „męskie” imprezy dużo bardziej ostro zakrapiane alkoholem i prowadzące do obyczajowych wyskoków są oceniane bardziej pobłażliwie, niż zwyczajna, wesoła impreza towarzyska z udziałem kobiet. Mężczyźni są traktowani z pewną dozą pobłażliwości („nieźle sobie chłop dał w szyję”) a kobiety z męskim paternalizmem („no tak, jak to kobieta, trochę wypiła i poszła w tango, ciekawe, na czym się skończyło”).

Takie podwójne standardy są widoczne też w innych wymiarach życia, gospodarczego nie wyłączając. Dlatego jednym z naczelnych celów polityki różnorodności i włączania (Diversity and Inclusion – D&I) jest równoprawny udział kobiet w życiu firm.

Zapewne poczucie stosowania podwójnych standardów sprawiło, że w sieci pojawiły się nagrania kobiet wyrażających solidarność z Sanny Marin poprzez taniec.

Znamienny jest przy tym fakt, że krytyków Sanny Marin jakoś specjalnie nie poruszyła specjalnie choćby jej wizyta w Mariupolu.

Oraz, że nagrania wyciekły do mediów społecznościowych niedługo po tym, jak Sanna Marin zażądała wprowadzenia wiz dla Rosjan, co pozwala przypuszczać, że za ich upublicznieniem stoją kremlowskie służby specjalne.

No i warto pamiętać, że w obronie Ukrainy walczą też kobiety, w tym inna, już była, skandynawska polityk, Norweżka Sandra Andersen Eira (The Dirty Dozen), walcząca jako ochotnik.

Która po czasowym powrocie do ojczyzny nie kryła radości, że może odpowiednio zadbać o włosy.

„Pierwsze nałożenie lakieru od 4 miesięcy. Przez kilka miesięcy nie czesałam też włosów. Bo spaliśmy w domu z ziemniakami… Nigdy nie przeproszę za dbanie o siebie kiedy mogę, lub za przystosowanie się do obcego kraju i życie normalne w nienormalnym czasie na wojnie” – napisała. I co, ktoś powie: “No wiadomo, kobieta”?

Podsumowując. Czynienie młodej kobiecie zarzutu, że bawi się podczas prywatnej imprezy, jest absurdalne. A że jest ona premierem w trudnych czasach, nie ma nic do rzeczy, bo właśnie w trudnych czasach należy starać się normalność na tyle, na ile to możliwe. Jak bowiem mówił Mahatma Gandhi, „w życiu nie chodzi o to, by przeczekać burzę, ale o to, by nauczyć się tańczyć w deszczu”.