Warszawski BYŚ jest jedną z największych prywatnych spółek oferujących wywóz i przetwarzanie odpadów. Zlokalizowany w Warszawie zakład jest jedną z najnowocześniejszych i najbardziej ekologicznych placówek tego typu w kraju. Na temat społecznej odpowiedzialności biznesu rozmawiamy z Wojciechem Byśkiniewiczem, właścicielem firmy.
Historia firmy sięga aż 1976 r., kiedy jej założyciele stawiali pierwsze kroki w branży transportowej. Z czasem firma zmieniła swój profil działalności, zajęła się transportem i gospodarowaniem odpadami. Otworzony w 2010 r. zakład stanowi dziś przykład proekologicznego podejścia firmy do swojej działalności. Firma stawia także na edukację m.in. biorąc udział w Pikniku Naukowym PAN czy współorganizując z fundacją „Chlorofil” proekologiczny konkurs dla szkół.
Działając na północnych kresach Warszawy i w okolicznych miejscowościach BYŚ angażuje się również w działanie na rzecz społeczności lokalnej. W Lesie Bielańskim współorganizuje Dzień Ojca oraz Dzień Św. Franciszka. Lokalne drużyny sportowe również mogą liczyć na wsparcie społeczników – firma jest sponsorem Hutnika Bielany i KS Łomianki.
W swojej działalności CSR dużo stawiacie Państwo na edukację? Dlaczego?
Każdego tygodnia wpływa do nas, co najmniej kilka próśb o wsparcie czy też propozycji wspólnych działań prospołecznych. Jest oczywiste, że nie da się angażować we wszystko, wybieramy zatem to, co wydaje się najważniejsze, najbardziej wartościowe. Działając w biznesie wiemy też, że najlepsze inwestycje to te, które są ukierunkowane na przyszłość, na rozwój. Dlatego właśnie stawiamy na edukację. Z jednej strony bowiem pomagamy konkretnym osobom, z drugiej inwestując w ich rozwój działamy na rzecz lokalnej społeczności, której sami jesteśmy częścią.
Czy efekty działań edukacyjnych przekładają się na Państwa działalność operacyjną? Łatwiej się obsługuje odpady wyedukowanego społeczeństwa?
Na konkretne, mierzalne efekty pewnie trzeba będzie jeszcze kilka lat poczekać. Świadomość ekologiczną kształtuje się latami. Zresztą my naszej oferty edukacyjnej nie kierujemy tylko do osób z gmin, z którymi mamy podpisaną umowę. Nie prowadzimy działań w tym zakresie tylko dla własnej wygody. Przykładem niech będzie nasze zaangażowanie w Festiwal Nauki w Jabłonnej, czy akcje w Warszawie – nie obsługujemy obiektów zamieszkanych w tych gminach, ale to przecież nie powód, by wykluczać mieszkańców, bo nie są naszymi klientami.
Jakie korzyści niesie segregacja odpadów dla Państwa działalności?
Mądra, czyli prosta, ale konsekwentna segregacja u źródła zwiększa możliwości odzysku surowców wtórnych. W naszej instalacji ze zmieszanych odpadów komunalnych osiągamy odzysk surowcowy i energetyczny na poziomie 70-ciu proc. Wiemy, że to ogromnie dużo, o wiele więcej niż wymaga od nas UE. Ale jeśli mieszkaniec posegreguje w prosty sposób swoje odpady: osobno szkło, osobno pozostałe surowce wtórne, a w trzecim worku wszystko pozostałe, wówczas ten poziom odzysku na naszej instalacji zwiększy się aż do 90-ciu procent! Nie ma przy tym potrzeby zamęczać ludzi podziałem na 10 frakcji, wystarczy w prosty, łatwo przyswajalny sposób posegregować odpady, a nowoczesna sortownia zrobi resztę. Problem w tym, że tego typu instalacji w Polsce brakuje, dlatego w wielu gminach obowiązki te przerzucane są na mieszkańców.
Jakie podstawowe błędy popełniają Polacy przy sortowaniu śmieci? Gdyby miał Pan nauczyć czytelników jednej rzeczy o sortowaniu, co by to było?
Przede wszystkim zbyt łatwo się zniechęcają. My mówimy: jeśli raz czy drugi się pomyliłeś, wrzuciłeś odpad do niewłaściwego pojemnika, nie załamuj się, nie rezygnuj z selektywnej zbiórki. Jeśli odpady komunalne, które w domu produkujesz trafią do profesjonalnej instalacji, ten błąd uda się naprawić. Lepiej segregować niedoskonale niż wcale tego nie robić. A zatem jedna zasada: segreguj w sposób prosty, ale konsekwentnie.
Czy obecny stan prawny dotyczący segregacji odpadów jest wystarczający? Co powinno się zmienić?
Od 1 lipca 2017 r. obowiązuje w Polsce rozporządzenie, które ujednolica system selektywnej zbiórki. Warto pochwalić ujednolicenie kolorów pojemników, to ułatwia zresztą edukację. Jeśli zapamiętam, że papier wrzucamy do pojemnika koloru niebieskiego, to bez względu na to, w jakim miejscu w kraju aktualnie się znalazłem, tak właśnie będzie. Natomiast mamy wątpliwości, czy należy narzucać społeczeństwu aż tak szczegółowy sposób segregacji.
Odpady i tak muszą być doczyszczone (czyli bardziej szczegółowo: podzielone na frakcje) w profesjonalnym zakładzie, nie widzimy powodu, żeby mieszkańcy, którzy płacą za odbiór i zagospodarowanie odpadów musieli w tym wyręczać profesjonalistów.
Angażujecie się Państwo również w działalność lokalną na warszawskich Bielanach czy Łomiankach. Z czego to wynika? Jakie są korzyści?
Jesteśmy firmą z Bielan, to też nasza mała ojczyzna. Wszelkie działania podejmujemy tak, by były przyjazne dla mieszkańców, a co najmniej, żeby im nie szkodziły. W taki sposób gospodarujemy odpadami. Ale chcemy, by mieszkańcy mogli otrzymać wymierną korzyść z naszej obecności właśnie tu, dlatego bardzo chętnie pojawiamy się, jako współorganizator czy sponsor tutejszych wydarzeń. Podobnie w ościennych gminach, z którymi współpracujemy.
Skąd zainteresowanie działaniami sportowymi? Projekt z pasji czy sport i śmieci idą w parze?
W 1993 roku, gdy zaczynaliśmy działalność byliśmy małą, rodzinną firmą, ale za to z ogromna pasją w działaniu, taką która popycha do nieustannego rozwoju. Lubię to co robię i cenię ludzi, którzy też mają pomysł na życie i żyją z pasją. A takich ludzi najwięcej odnajduje się w sporcie i to bardzo szeroko pojętym. Dlatego cieszymy się zarówno mogąc wspierać Łukasza Byśkiniewicza, który wraz z Maciejem Wisławskim, w naszych barwach mknie na rajdzie barbórki, jak też lokalne drużyny sportowe: KS Hutnik czy KS Łomianki. Ogromną satysfakcję sprawia nam fundowanie stypendiów dla młodych, bielańskich sportowców. Sport i śmieci idą w parze, jeśli i tu i tu zajmują się nimi pasjonaci.
Rozmowę prowadził Witold Kołodziej