Rusza ekspedycja Marcina Gienieczko – Solo Amazon Expedition 2014/15, której patronem medialnym jest RaportCSR.pl.
Prowadzę rozmowy z wieloma ludzi w sprawie Amazon Expedition. Wszystkie te rozmowy uzmysławiają mi, jak wielkie to jest przedsięwzięcie. Większe od zdobycia Mt. Everestu. Tam procedura zdobywania każdego metra jest inna – łatwiejsza do zorganizowania i opanowania. Przy dobrym nastawieniu, pogodzie i doświadczeniu szanse są duże. Tutaj wszystko jest pod znakiem zapytania. Każde zakole rzeki będzie wyzwaniem. Szczególnie zaś przepłynięcie ,,Czerwonej strefy”-1000 km z San Francisco do Pucallpy. To właśnie na tym odcinku kwitnie handel narkotykami. To na tym odcinku przebywają nieprzewidywalni Indianie Ashaninka. W zeszłym roku zamordowali 12 osób z jednej z kompani wydobycia ropy. To tutaj na tym odcinku zostali zmordowali polscy kajakarze z Gdańska. To tutaj został postrzelony kajakarz z RPA , który podjął takie samo wyzwanie w 2012 roku jak ja teraz – opowiada Marcin Gienieczko.
Mimo, że później może być lżej nie oznacza to, że będzie bezpiecznie. Kiedy rzeka Maranon wypływa już do Ukajali i tworzy się prawdziwa Amazonka, będzie można spotkać rzecznych piratów. To na tym odcinku został dwukrotnie napadnięty Aleksander Doba – polski podróżnik, który dwukrotnie zdobył Atlantyk. Niestety nie powiodło mu się to na Amazonce. Właśnie za sprawą ludzi – dodaje Podróżnik.
Piotr Chmieliński napisał: to są inne czasy. Teraz jest bardziej niebezpiecznie. Całe życie myślałem, że Congo jest najniebezpieczniejszą rzeką świata. W 2002 roku planowałem nią spłynąć pontonem. Wówczas wybuchła wewnętrzna rewolta pomiędzy Tutsi i Hutu w Ugandzie i ostatecznie wyładowałem na Jukonie… Jednak Amazonka to nie tylko największa rzeka i najdłuższa, ale i najbardziej bandycka. Przeprowadzenie takiego projektu tak, ażeby przeżyć, wymaga precyzji i rozsądku. Zbyt pochopnie podejście może doprowadzić do przerwania projektu lub też śmierci na rzece. – mówi Gienieczko.
Jeden ze specjalistów w zakresie Peru tak rozmawiał z Marcinem Gienieczko: Do osady San Francisco (miejsce startu Twojej wyprawy) nikt przy zdrowych zmysłach nie jedzie. Ambasada USA w Limie odradza to wszystkim swoim obywatelom. Ale rozumiem, że to część Twojego planu. Marcinie, rozmawiałem o Twojej wyprawie z kilkoma osobami w Peru. Myślałem też o niej. Na pewno zdajesz sobie sprawę z ryzyka. Jest ono bardzo duże. Mówiąc wprost – grozi Tobie wiele niebezpieczeństw, które mogą zakończyć się dobrze, ale mogą zakończyć się także źle. Nawet śmiercią. Na pewno zdajesz sobie z tego sprawę. Jeśli nie, pomyśl o tym, porozmawiaj z Rodziną. Podczas spływu możesz oczywiście ograniczyć ryzyko korzystając z usług lokalnych przewodników. W 2011 roku dwójka kajakarzy z Polski nie zrobiła tego i zakończyli swoje życie w Ucayali. Pomyśl o tym również, Marcinie. Mówię Ci to z bratniego serca. (Piotr Małachowski – na co dzień przewodnik po Peru).
Wiele było polemik dotyczących źródeł Amazonki. Ja uważam, że górą źródłową Amazonki jest Nevado Mismi (5600 m). Oczywiście region źródłowy Amazonki jest wielki ale dla mnie liczy się góra źródłowa Amazonki. Tak jak dla Mika Horna czy podróżnika Ed Stafforda czy też Piotra Chmielińskiego – wszyscy to zdobywcy Amazonki oraz góry źródłowej – relacjonuje Gienieczko.
Podczas wyprawy do źródeł Amazonki będzie mi towarzyszył Mirosław Rajter (ur. 1976), polski lingwista i dokumentalista, od sześciu lat na stałe mieszka w Peru, gdzie współpracuje z rdzennymi narodami Ameryki Południowej, m.in. realizując projekty badawcze, naukowe i gospodarcze. W czerwcu 2011 roku, gdy dowiedział się o zaginięciu Celiny Mróz i Jarka Frąckiewicza, włączył się w akcję poszukiwawczą i wspólnie z Tomaszem Surdelem prowadził działania, w efekcie których udało się ustalić przebieg tragicznych wydarzeń na Ukajali (http://kolosy.pl/aktualnoci/kolosy/item/463-miros%C5%82aw-rajter-%E2%80%9Esprawcy-raczej-z-d%C5%BCungli-nie-wyjd%C4%85%E2%80%9D.html) – dodaje Podróżnik.
Wraz z Andrzejem Galikowskim oraz Adamem Wasilewskim opracowaliśmy za pomocą map topograficznych oraz gogle maps przepłynięcie Rio Napo 1050 km. Zrealizowałem ostatni trening na canoe przed wysalaniem lodki do Ekwadoru. Towarzyszył mi Łukasz Czeszumski, którego uczyłem pływania w kanadyjce. Byl to mój ostatni trening na canoe przed wysyłką lodzi. Ukończyłem w dobrym czasie bieg Europejski na 10 km .Teraz został mi Triathlon jako ostateczne przygotowanie kondycyjne. Pod koniec miesiąca wysyła firma Hartwig Szczecin moja łódkę wraz z całym sprzętem. 1 sierpnia wylatuję do Ekwadoru. Czas rzucić wyzwanie Rio napo oraz największej rzece globu – AMAZONCE – podsumowuje Marcin Gienieczko.
Więcej o przygotowaniach medycznych do wyprawy:
http://www.youtube.com/watch?v=O6OQ_uk7oOU&feature=em-upload_owner