Wojna – dla wychowanych w pokoju europejskich pokoleń słowo to przestaje być abstrakcją. Czymś, co się dzieje daleko, na peryferiach. Wojna na Ukrainie jest wyzwaniem dla wszystkich. Również dla polskich firm. I dla ich strategii ESG. Szczególnie, że jesteśmy krajem przyfrontowym.
Na nic były ostrzeżenia Polski, Ukrainy, Litwy, Łotwy czy Estonii, oraz wielu ekspertów, że grożenie palcem Rosji i pobłażanie jej agresywnym zachowaniom jest hodowaniem Golema. Że jest powtarzaniem błędu pobłażliwości wobec szaleńczych zapędów Hitlera. Że symboliczne sankcje przeplatane współpracą gospodarczą z Imperium Zła i oszukaniem Ukrainy oznaczają karmienie chytrej, podstępnej, mafijnej, złodziejskiej ekipy rozpostartej w kremlowskich komnatach. Że faktyczne tolerowanie przez kraje sytego Zachodu militarnych działań Rosji na Kaukazie czy wobec Ukrainy potęguje zuchwałość i destabilizację, które mogą doprowadzić do wojny.
Daremne nauki z historii i dziwna pomoc dla Ukrainy
„To straszne, dziwaczne, niesamowite, że mielibyśmy kopać rowy i zakładać maski gazowe z powodu kłótni w jakimś dalekim kraju, między ludźmi, o których nic nie wiemy” – powiedział brytyjski premier Arthur Chamberlain. Ten sam, który z Monachium miał przywieść pokój, a przywiózł wojnę. Znalazł godnych następców.
A już cyniczny Niccolò Machiavelli ostrzegał: „Dla uniknięcia wojny nie należy nigdy dopuszczać do spotęgowania nieporządku, ponieważ nie uniknie się jej, lecz tylko na twoją niekorzyść odwlecze”. Zapomniano też w kręgach prących do kolaboracji z putinowską Rosją o tym, co powiedział Enoch Powell, brytyjski polityk i uczestnik walk w czasie II wojny światowej: „Historia pełna jest wojen, o których każdy wiedział, że nie wybuchną”.
W rezultacie przez lata pomoc dla Ukrainy przypominała mem, na którym widać żołnierza wzywającego o wsparcie z powietrza, a po chwili samolot z napisem: „Jesteście wspaniali, dacie radę!”. Dopiero zgromadzenie przez rozzuchwalonego bezkarną bezczelnością Putina wielkiej, doborowej armii, uruchomiło pomoc. A i to nie wszystkich państw, bo Niemcy wyraźnie ją sabotowały.
Polska stała się państwem przyfrontowym
Jednak teraz nie chodzi już tylko o rozliczenia. Już „dokonało się”, wojna jest za naszą granicą i może mieszkańcy Przemyśla będą słyszeć huk wybuchów, oglądać zrozpaczonych uchodźców. „Hannibal ante portas” – „Hannibal u bram”. To alarmistyczne zawołanie Rzymian, które weszło do historii jako ostrzeżenie przed nadchodzącym niebezpieczeństwem, już się ziściło. Polska stała się państwem przyfrontowym. Stawia to ogromne wyzwania przed wszystkimi, w tym również przed polskimi firmami i ich politykami z zakresu CSR czy ESG.
Pomoc gigantycznym wyzwaniem dla wszystkich. Także dla firm
Oczywiście pierwsze, co się nasuwa na myśl, to pomoc humanitarna. Niesiona Ukraińcom którzy zostają w ojczyźnie i tym, którzy z niej będą uchodzić. Zapewne w dużej mierze rannych, seniorów, kobiet i dzieci. To mogą być dziesiątki, a może setki tysięcy ludzi. Nie wiemy tego. Można mieć jeszcze nadzieję, że najgorsze scenariusze się nie sprawdzą, bo nadzieja umiera ostatnia. Jeśli jednak się ziszczą, to żywność, dach nad głową, leki, ubrania, koce, są oczywistością.
Gigantycznym wyzwaniem będzie pomoc psychologiczna. Zespół stresu pourazowego – trauma wojenna, prowadzi nawet do śmiertelnych skutków. Wyzwania i bez wojny są ogromne, więc każda pomoc firm w tym zakresie stanie się nieoceniona. Powinna być kierowana do ukraińskich uchodźców, ale też do Polaków, szczególnie tych, którzy zetkną się bezpośrednio ze skutkami wojny. I dla dzieci w całej Polsce, bo w każdym zakątku kraju mają tę samą wyobraźnię.
Wojna i jej skutki są naszą wspólną sprawą
Wielkim wyzwaniem może się stać – oczywiście także dla instytucji państwa – pomoc dla tych firm którym wojna wystawi rachunek, czy to poprzez konieczność zamknięcia działalności na Ukrainie, czy w rezultacie przymusu zerwania współpracy. Ta pomoc powinna być sprzęgnięta z pomocą dla ich pracowników wraz z rodzinami.
Najbliższe dni i tygodnie pokażą skalę wyzwań. Możliwe jednak, że będą większe niż te, które postawiła przed nami pandemia. W takiej sytuacji warto pamiętać o słowach pisarza, pieśniarza, warszawskiego barda, zarazem uczestnika konspiracji i więźnia obozów koncentracyjnych, Stanisława Grzesiuka: „Pomocną rękę należy podać tym, którzy mądrze walczą, a nie mogą dać sobie rady”.