Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowuje ważne zmiany w ustawach dotyczących pożyczek i kredytów konsumenckich. Chodzi w nich o zabezpieczenie potencjalnych korzystających przed krytycznymi ryzykami z tym związanymi. Zbyt restrykcyjne ograniczenia mogą, wbrew woli autorów, pogorszyć sytuacje – komentuje Juliusz Bolek, Przewodniczący Rady Dyrektorów Instytutu Biznesu.
„Dobry zwyczaj, nie pożyczaj” – mówi mądre przysłowie. Jednak gdyby nie pożyczki wiele przedsięwzięć by się w ogóle nie udało. Dotyczy to zarówno przedsiębiorców jak i osób indywidualnych. W pożyczkach najważniejszymi sprawami jest to oprocentowanie i zabezpieczenie kredytu. Dobrze, też, jest, zawsze, przekazanie pieniędzy opisać w umowie. Dokument warto bardzo uważnie przeczytać jeszcze przed podpisaniem, albowiem zawsze jest tak, że pożyczający uważa, że pieniędzy trzeba oddać więcej i/lub wcześniej, natomiast pożyczkobiorca sądzi, że mniej i/lub później. Niestety, osoby potrzebujące pieniędzy często nieuważnie czytają umowy lub nie rozumieją wszystkich zapisów i wynikających z nich konsekwencji, albo przymuszeni jakimś imperatywem nie zwracają na to uwagi. Na takie zachowania czyhają nieuczciwi pożyczkodawcy.
W obecnym prawie poważną luką jest brak regulacji, które pozwoliłyby sprawnie interweniować w sytuacjach lichwiarskich pożyczek, zwłaszcza wtedy gdy są one udzielane pod zastaw nieruchomości. Bardzo wysokie oprocentowanie, często w powiązaniu z jeszcze szybsza wymagalnością, jest niezwykle ryzykowne zwłaszcza dla osób prywatnych (szczególnie starszych) i małych firm. Często kończy się to nie tylko bankructwem, ale też odebraniem mieszkań lub miejsc, w których jest prowadzona działalność gospodarczą. W związku z tym bardzo dobrze, że wreszcie ustawodawca, postanowił uregulować te kwestie. Jest to nawet w interesie rynku pożyczkowego, który, przez różnego rodzaju kombinatorów, traci reputację.
Projekt inicjatywy ustawodawczej idzie jednak dalej. Przewiduje on również wprowadzenie nowych ograniczeń, dotyczących wszystkich pożyczek krótkoterminowych, również tych udzielanych przez banki. Nowelizacja zakłada, że całkowite pozaodsetkowe koszty pożyczki nie mogą przekraczać 20 proc. w skali roku. Złamanie tego zakazu ma skutkować odpowiedzialnością karną. Sztywne określanie wysokości oprocentowania jest ryzykowne, albowiem sytuacja w gospodarce podlega koniunkturalnym zmianom. Poza tym, wiadomo, że w biznesie obsługa i koszt pożyczki jest powiązany z usługą i ryzykiem jej zwrotu.
Zmiany, proponowane w obecnym kształcie, dotkną, nie tylko rynek pożyczek udzielanych przez wyspecjalizowane firmy, lecz także pożyczki bankowe. Tak daleko idące obostrzenia mogą zagrozić legalnemu rynkowi pożyczek. Istnieje również uzasadnione ryzyko, że niezaspokojone potrzeby będą realizowane nielegalnie przez wyspecjalizowane grupy przestępcze. Może to oznaczać rozwój czarnego rynku. Gdyby doszło do takiej sytuacji byłoby gorzej niż lepiej. Dlatego warto, teraz, na etapie kształtowania się nowelizacji, przemyśleć, ze szczególną dbałością, wszelkie możliwe konsekwencje planowanych zmian. W tej sprawie uaktywnił się Instytutu Staszica. Jego eksperci przygotowują analizę potencjalnych skutków proponowanych rozwiązań, uwzględniającą m.in. obecne uwarunkowania funkcjonowania rynku pożyczek i kredytów konsumenckich w Polsce i w innych krajach europejskich. Mam nadzieję, że ten dokument zostanie wykorzystany w pracach nad nowelizacją prawa.
Źródło: http://blogi.polskatimes.pl/zyskiistraty/2017/01/15/ryzyko-pozyczkowe/