Co to jest FATCA? Też nie wiedziałem. Ale gdy na wszelkich portalach w weekend poczytałem, co mi za chwilę grozi, dla własnego dobra postanowiłem sprawdzić. Tych, co nie sprawdzili życzliwie informuję, że to umowa pomiędzy Polska a USA w sprawie wzajemnego przekazywania sobie informacji o rachunkach i dochodach rezydentów podatkowych. Wiem, przyznaję, od kilku miesięcy wydzwania do mnie jeden z zagranicznych banków i odczytywanym z kartki tekstem Pan/Pani grozi mi zablokowaniem konta, jeśli nie podpiszę jakiejś FATCA. Że mam się osobiście stawić w oddziale do końca listopada. – możemy przeczytać w najnowszym wpisie na blogu Jerzego Wysockiego.
Bardzo rzadko i z obrzydzeniem odbieram telefony z nieznanych mi numerów. 99 procent, to uporczywe nękanie (artykuł 190a, kodeksu karnego – kara, do 3 lat więzienia, a jeśli w wyniku tego nękania targnę się na własne życie – kara do 10 lat). Targać się nie zamierzam, choć kto to wie. Kiedyś natrętna kobieta, gdy nie wyraziłem zainteresowania ubezpieczeniem zdrowotnym i prywatnym funduszem emerytalnym, głosem łączącym oburzenie z zaniepokojeniem, skonstatowała: …a to nie dba Pan swoją przyszłość. Po czym rozłączyła połączenie, odnotowując jego wykonanie.
Nauczony tym doświadczeniem, oferty zdrowotne i emerytalne, udało mi się spławiać. Na odczytywany monotonnie bełkot powiedziałem kiedyś, że mnie to nie dotyczy bo zamierzam w tym tygodniu popełnić samobójstwo. Pani Call Center zamilkła. Na kartce nie było takiego punktu, na szkoleniach też nie omawiano, jak rozmawiać z psychopatą.
Nie wiadomo skąd jacyś ludzie, mają twój numer telefonu, maila i rozmowę rozpoczynają: szanowny panie… (tu pada imię). Jest jakieś GIODO i ochrona danych osobowych. Niestety – a mam na to dowody – pracownicy różnych instytucji, głownie finansowych, nielegalnie odsprzedają dane innym natrętnym firmom. Jaki dowód? Na pytanie, skąd Pan/ Pani ma mój numer telefonu, słyszę tajemniczy zwrot: z bazy.
Wróćmy do FATCA (Foreign Account Tax Compliance Act), zwana przez polskich bankowców poufale i dobrotliwie – fatką. Przy kolejnej próbie natręctwa, że mam się stawić, zapytałem głosem debila: fatka?, czy to jakieś małe zwierzę futerkowe, bo tak mi się kojarzy. Połączenie zakończono. Inny razem, będąc w lepszym humorze, życzliwie wyjaśniłem, iż na wspomnianym koncie posiadam 0.00 zł (słownie: zero złotych, zero groszy). A więc 1 grudnia mogą mi śmiało zablokować rachunek a nawet zabrać posiadane na nim środki pieniężne i to w całości.
O całej tej sprawie wspomniałem, będąc przedłużyć lokatę w innym banku, tym razem też prywatnym, lecz z polskim kapitałem (porównanie przypadkowe). Opowiadam, że nęka mnie jeden z banków w sprawie jakiegoś chyba zwierzęcia futerkowego, zwanego fatką. Rozsądny bankier zapytał, a czy jak panu chcą coś wcisnąć, to deklarują że podjadą w dowolne miejsce? Tak – odpowiadam. To niech im pan powie, gdzie i kiedy być może pana znajdą. Na przykład na K2 w Himalajach.
Pewnie FATCA ma jakiś sens. Ale czy instytucje państw cywilizowanych, jak Polska I USA, nie są w stanie kwestii załatwić dysponując (w co wierzę) informacją, kto jest a kto nie rezydentem podatkowym w/w państw? Czy zawracanie głowy obywatelom jest transatlantyckie ? Drodzy posiadacze kont bankowych, zegar tyka. Zablokują ci, nawet zero złotych polskich. Biurokracja jest totalna, pozapaństwowa i wirusem ogarnięci są wszyscy jej podlegli. Biorąc rozwód wymagano ode mnie aktu małżeństwa. Na moje pytanie, czy często rozwody biorą pary, które nie brały ślubu, moja pani mecenas, uprzedziła: nie należy drażnić sądu. A wiec, tym bardziej, nie drażnijcie fatki – zwierzęcia być może futerkowego.
Źródło: https://www.wprost.pl/blogi/jerzy-wysocki/10032644/FATCA-wieje-groza.html