The New York Times przepłyniecie samotnie Amazonki o własnych siłach wciąż porównuje do zdobycia bieguna północnego, Mount Everestu czy postawienia stopy na księżycu. Chodź więcej osób było na księżycu – mówi Marcin Gienieczko, który spróbuje przepłynąć Amazonkę samotnie w canoe.
Tylko jedna osoba dotąd przepłynęła samotnie Amazonkę – MIKE HORN (RPA). Ponad 3000 osób stanęło na Mount Evereście, a wciąż największa rzeka jest poważniejszym wyzwaniem. W odróżnieniu od Arktyki, Everestu, czy tez innych miejsc, które są synonimem przygody, na Amazonce nie sprawdza się planowanie, bo w meandrach rzeki wszystko może się wydarzyć. Nie wiadomo czy cię ustrzelą, czy zrobisz cross rzeki malej łódeczce…
Przepłynięcie całej Amazonki – ten pomysł wciąż pojawiał się w głowach legendarnych odkrywców takich jak Francisco de Orellana. A wraz z nim niekończące się pytania: „Czy za zakrętem da się radę zrobić cross rzeki? Czy tam partyzanci są? Kartele? Czy Indianie pozwolą nocować w wiosce?”
Amazonka, rzeka równikowa, nie ma aktualnych map. W odróżnieniu od rzek północy, które zamarzają na 8-9 miesięcy, Amazonka ma olbrzymie przybory, ciągle zasilają ją deszcze tropikalne. Rzeka pochłania wszystko. Tworzą się nowe wyspy. Kapitanowie co rok rysują nowe mapy poszczególnych odcinków. Przy ujściu Amazonki leży wyspa wielkości Szwajcarii, która dzieli rzekę na dwa kanały – Północy i Południowy. To magia wielkiej przygody.
Amazonka to extremum
W górnej części Amazonki grasują partyzanci ze świetlistego szlaku. Przepływa ona bowiem przez środek rejonu VRAEM (Valle del Rio Apurimac, Ene y Mantro, czyli dolina rzek Apurimac, Ene i Mantro). Na porządku dziennym są porwania dla okupu i morderstwa bez najmniejszych skrupułów. Terroryści ci współpracują z kartelami narkotykowymi szerząc strach swoimi metodami w całym rejonie przez co kartele maja większą swobodę działania.
Trasa Gienieczko prowadzi miedzy Luisiana a Antalay – region gdzie w każdej chwili można spodziewać się dostać strzału w plecy. Poza terrorystami teren ten zamieszkują wojownicze plemiona Indiańskie, nie darzące zbytnią sympatią białego człowieka. Parę lat temu zostali przez nich bestialsko zamordowani polscy kajakarze. Podróżnik z RPA który próbował samotnie spłynąć Amazonką został postrzelony i cudem uratowany.
Na dodatek Amazonka to liczne choroby tropikalne nie znane dla wielu europejskich lekarzy. Na tym obszarze istnieje tez duże prawdopodobieństwo natknięcia się na jedno z z dużych amazońskich stworzeń takich jak gromnice, największe mięsożerne gady Ameryki Południowej, stada dzikich, agresywnych pekari z ich niebezpiecznymi kłami, nieuchwytne pumy i majestatyczne jaguary.
Przepłynąłem samotnie największe rzeki północy, pracowałem jako marynarz największych rzekach Europy, wiec Amazonka jest dla mnie zwieńczeniem etapu ”życie na rzece – mówi o planowanej wyprawie Marcin Gienieczko.
Żmudne przygotowania
Logistyka w takim projekcie nie jest łatwa. To żmudny proces planowania i organizacji. Na dalekiej północy największym zagrożeniem jest natura. Na Amazonce obawiać się trzeba dodatkowo ludzi – opowiada Podróżnik.
Projekt fizycznie rusza 1 sierpnia 2014 roku. Pierwszy etap to przedostanie się na rzekę Rio Napo i spłynięcie w duecie 1000 km przez Ekwador i Peru w ramach poznania dżungli – 14 dni na rzece. Rio Napo to jeden z większych dopływów Amazonki. Potem trzeba się dostać do Iqiutos – miasta w dżungli nad Amazonką i tam pod okiem miejscowego przewodnika (żołnierza marynarki wojennej) przejść 5- 6 dniowe szkolenie w zakresie przetrwania w dżungli. Zdobyć mapy Amazonki od Iquitos do Manaus. Zdobyć przydatne adresy, kontakty w tej części Amazonki. Następnie zabrać swoje canoe oraz cały sprzęt i popłynąć w górę rzeki statkiem. Potem wpłynąć na rzekę Maranon, dostać się na drogę panamerykańską i z całym sprzętem dotrzeć już do Limy. Tam zostawić sprzęt na spływ całą Amazonką łącznie z łodzią i zabrać inny sprzęt na wspinaczkę Nevado Mismi – 5600 m.n.p.m., czyli górę źródłową Amazonki, która leży się w dzikich Andach. Zamierzam tego dokonać z innym poszukiwaczem przygód z Polski – planuje Marcin Gienieczko.
W drodze powrotnej dotrzeć do osady w dżungli gdzie mieszkają Indianie Ashaninka, do wioski Luisiany (miejsce startu spływu), a później wioski San Francisco. Pobyć tam 3-4 dni, poznać wodzów, którzy przekażą miejscowym wieść o mojej ekspedycji. Później wrócić do Limy, zdobyć dokładne wojskowe mapy Ene, Tambo, Ukajali (rzeki te wchodzą w system rzeczny całej Amazonki). Przejść szkolenie z zakresu chorób tropikalnych. W tym przepadku zdobywać wiedzę pod okiem profesorów w Instytucie Chorób Tropikalnych w Gdyni. Uczyć się języka hiszpańskiego i portugalskiego, wyrobić broszury w języku hiszpańskim i portugalskim dla miejscowych – dodaje Podróżnik.
Największy projekt życia Marcina Gnieczenko
Zwieńczeniem przygotowań będzie realizacja pod koniec 2014 roku największego wyzwania: ”Solo Amazon”. Czyli od Pacyfiku do Atlantyku o własnych siłach. Start z Limy. Na rowerze przez Andy 900 km do Luisiany w towarzystwie samochodu, który będzie wiózł canoe oraz sprzęt na spływ, a później od Luisiany 6200 km do Belem już samotnie w canoe – mówi Podróżnik.
Lokalizacje będzie można śledzić za pomocą nadajnika Spot Tracer. Co 10 minut będzie wysyłana pozycja Podróżnika do głównego centrum dowodzenia w Polsce. Dwa razy dziennie inny komunikat z drugiego sygnalizatora. Relacje będą transmitowane za pomocą łączy Inmarsat BGAN – światowego lidera mobilnej łączności satelitarnej, która zapewnia możliwość równoczesnego prowadzenia rozmów i szerokopasmowej transmisji danych.
Głównymi sponsorami projektu są Towarzystwo Ubezpieczeniowe UNIQA oraz OPTeam S.A
Więcej: www.gienieczko.pl oraz na https://www.facebook.com/pages/Marcin-Gienieczko/192576324147090