Żeby słowo było prawdziwe, musi być wolne

Centrum Monitoringu Wolności Prasy wyróżnione w XXI edycji Raportu Społecznej Odpowiedzialności Biznesu za działania społeczne, których celem jest ochrona wolności słowa i wsparcie niesione lokalnym mediom. O najważniejszych działaniach i sukcesach rozmawiamy z Wiktorem Świetlikiem, dyrektorem Centrum Monitoringu i Wolności Prasy.

Jaki jest cel działania Centrum, jakie idee wam przyświecają?

Przede wszystkim skupiamy na promowaniu wartości, jaką jest szeroko rozumiana wolność słowa, szczególnie w odniesieniu do dziennikarzy i ludzi mediów. Uważamy, że jest to jeden z fundamentów demokratycznego państwa. Wartości społeczne i obrona ludzi pióra, są dla nas najważniejsze.

Nasze wsparcie dla dziennikarzy staramy się nieść na kilku płaszczyznach. Po pierwsze w skali mikro, co oznacza doraźną pomoc w konkretnych sytuacjach, w których dziennikarze są oskarżani i zastraszani, a ich sprawy rozpatruje wymiar sprawiedliwości. Po drugie, w skali makro, czyli w tych sytuacjach, w których staramy się wpływać na ustawodawcę. Oczywiście tylko wtedy, kiedy uważamy, że dane rozwiązania prawne należy poprawić, by w lepszym stopniu służyły wolności słowa w naszym kraju.

Ja, jak również całe Centrum, wychodzimy z takiego założenia, że wolność słowa to nie jest wartość indywidualna czy wyizolowana. Jeśli mamy mieć w naszym kraju zdrowy, przedstawicielski ustrój, w którym efektywnie ma funkcjonować biznes i jeśli mamy mieć do czynienia z transparentnością i dobrymi regułami działania, to wolność słowa jest kluczowa.

Wasza praca, to w takim razie misja, czy uważacie, że dobrze ją pełnicie?

Oczywiście, że zawsze może być lepiej. Warto jednak zwrócić uwagę na to, że działając na tak trudnym gruncie, nie zawsze można być do końca zadowolonym.

Muszę też powiedzieć o sukcesach, szczególnie tych indywidualnych, które udało nam się osiągnąć. Jednym z ostatnich było wyciągnięcie z aresztu dziennikarza, zatrzymanego bezprawnie, który wcześniej przygotowywał prowokację wobec sędziego okręgowego w Gdańsku.

Wielokrotnie też pomagaliśmy dziennikarzom podczas rozpraw, które kończyły się wygranymi procesami. Skutecznie udaje nam się zwracać uwagę międzynarodowych organizacji na kontrowersyjne sprawy. Przykładem jest niesławny artykuł 212, którym dzięki nam zajął się sam departament USA. To są sukcesy, które potwierdzają, że nasza praca ma sens.

Jakie są wasze najważniejsze działania?

Organizujemy wiele konferencji poświęconych różnego rodzaju zagadnieniom związanym z wolnością słowa. Obecnie walczymy o to, aby wydawcy brali na siebie większą odpowiedzialność za dziennikarzy, którzy oskarżeni stają przed sądem. Dziś, w wielu przypadkach są oni pozostawieni sami sobie. Dowodem są praktyki wydawców, na które udało nam się natknąć, a które musimy zmienić.

Staramy się również wspierać lokalne, prywatne media w sytuacji, gdy przeciwko im staje nieuczciwa konkurencja w postaci sektora publicznego. Wspieramy więc biznes, bo lokalne wydawnictwo, to przecież lokalny biznes.

Organizujemy również warsztaty dziennikarskie i wymianę dziennikarzy z naszymi białoruskimi przyjaciółmi, którzy działają w sferze dziennikarstwa obywatelskiego w internecie.

Jaka jest rola Centrum?

Centrum zostało założone w latach dziewięćdziesiątych przy Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich. Centrum jest organem stowarzyszeniowym SDP, ale różni się od stowarzyszenia tym, że jest to podmiot nastawiony w dużym stopniu na zewnątrz, czyli nie obsługuje tylko swoich członków, ale stara się pomagać wszystkim dziennikarzom w Polsce.

Jeżeli chodzi o samo Centrum, to w kontekście tych działań, o których mówiłem, jesteśmy niewielką komórką, ale skuteczną. Działa z nami grupa młodych prawników, a także dziennikarze związani z TV Bielsat, a także z szeregiem innych mediów.