Wracają pociągi Polregio z Poznania do Torunia i Bydgoszczy

Materiał został przygotowany dzięki wsparciu partnera - firmy Track Tec, czołowego europejskiego producenta materiałów do budowy nawierzchni kolejowej.

A dokładnie to wrócą od czerwca tego roku, od korekty rozkładu jazdy. Czyli w sam raz na wakacje. Toruń na przykład to ciekawe miejsce turystyczne, naprawdę warte odwiedzenia. Ważne jest jednak to, że poprawa oferty przewozowej pozwoli ożywić ruch pasażerski, a to zawsze lepiej, niż gdyby ludzie mieli podróżować samochodami.

Obecnie z Poznania do Bydgoszczy jest tylko jedna para pociągów regionalnych, choć trzeba przyznać że w skali doby jest też 12 par pociągów Intercity na tej trasie. Te ostatnie jednak zatrzymują się jedynie w Gnieźnie, Mogilnie i Inowrocławiu, poza Poznaniem Głównym i Bydgoszczą Główną oczywiście. Pasażerowie chcący podróżować na przykład z Pobiedzisk, Lednogóry, Fałkowa czy Trzemeszna do Torunia dziś muszą korzystać z pociągów Kolei Wielkopolskich do Mogilna, skąd mogą pojechać pociągiem Polregio do Torunia. Pociągi te w zasadzie nie są skomunikowane ze sobą, czasem w Mogilnie trzeba czekać godzinę, a czasem dłużej. Takie samo połączenie ale w kierunku Bydgoszczy, to już konieczność skorzystania z pociągu Intercity od Mogilna, bowiem o ile do Mogilna dojeżdżają pociągi regionalne (czyli dawne osobowe) z Torunia, to te z Bydgoszczy kończą bieg w Inowrocławiu. Uważam zatem, że przywrócenie tych pociągów w relacji Poznań Główny – Bydgoszcz Główna, to bardzo dobry pomysł. Funkcjonowały one do grudnia 2022 r., po czym zostały z rozkładu „wycięte”, co jak się okazało było całkiem sporym utrudnieniem. Od czerwca 2023 r. na trasę Poznań Główny – Bydgoszcz Główna wrócą dwie pary pociągów Polregio, zaś na trasie Poznań Główny – Toruń Główny, zamiast jednej pary pociągów będzie pięć. Czyli całkiem przyzwoicie. Nie wiadomo natomiast, czy zostaną utrzymane skrócone relacje – para pociągów między Poznaniem a Inowrocławiem oraz para pociągów między Toruniem a Gnieznem.

Wszystkie nowe, czy jak kto woli – przywrócone znów połączenia mają kursować codziennie, a więc także w weekendy. Cztery z pięciu par kursów do Torunia będą dojeżdżały do stacji Toruń Wschodni, natomiast jedna para będzie miała skróconą relację do Torunia Głównego. Stacja Toruń Wschodni leży bowiem znacznie bliżej centrum miasta niż znajdujący się po południowej stronie Wisły Toruń Główny. Większa część Torunia znajduje się natomiast po północnej stronie Wisły, a sami mieszkańcy nie nazywają tej południowej części Toruniem, lecz od nazwy dzielnicy – Podgórz. Z drugiej strony jednak do toruńskiego Starego Miasta położonego nad brzegiem Wisły (oczywiście po północnej stronie Wisły) z obu stacji jest mniej więcej jednakowa odległość. Tyle tylko, że spod stacji Toruń Wschodni w kierunku ścisłego centrum miasta oraz w kierunku Starego Miasta jeździ tramwaj, a tramwajowe połączenia z Podgórzem, prowadzone przez most drogowy, niestety zlikwidowano wiele lat temu.

Wspomniany ruch pasażerski jest prowadzony po dwóch, dość znanych liniach kolejowych. Jedna to linia nr 353, która prowadzi z Poznania Wschodniego (który ma dogodne połączenie do Poznania Głównego, będące przedłużeniem wspomnianej linii) przez Gniezno, Mogilno i Inowrocław do Torunia, a stąd dalej przez Jabłonowo Pomorskie, Iławę, Ostródę, Olsztyn i stację Korsze (to kultowe miejsce dla miłośników kolei, był tu bowiem duży ruch jeszcze w epoce pary) do Skandawy leżącej niedaleko od granicy z Obwodem Kaliningradzkim. Cała linia została zbudowana w drugiej połowie XIX wieku przez Niemców, dla których było to ważne połączenie dwóch dużych miast w Prusach: Posen (Poznań) i w Prusach Wschodnich: Allenstein (Olsztyn). Dla ówczesnej niemieckiej gospodarki miała ona wielkie znaczenie. Cała budowa linii trwała od 1871 r. do 1886 r.

W przedwojennej Polsce wykorzystywano głównie odcinek Poznań – Toruń, bowiem niedaleko za niewielkim Jabłonowem Pomorskim linia przechodziła na niemiecką wówczas stronę w Prusach Wschodnich. Po II wojnie światowej linia odzyskała dawne znaczenie na znacznie dłuższym odcinku, w zasadzie głównie do wspomnianej stacji Korsze, w której krzyżuje się ona z linią 38 Bartoszyce – Białystok. Do końca 1976 r. zelektryfikowano odcinek od Poznania do Inowrocławia, a do końca 1983 r. – także z Inowrocławia do Torunia Głównego. Dalej do końca 1988 r. etapami zelektryfikowano też odcinek do Olsztyna. Do 1990 r. zelektryfikowano linię do samej stacji Korsze.

Ponieważ ta linia była pierwsza, dlatego dość duża stacja węzłowa w Inowrocławiu ma przebieg z południowego zachodu na północny wschód. Tymczasem w latach 1926–1933 zbudowano słynną Magistralę Węglową, linię łączącą śląskie zagłębia węglowe z portem w Gdyni (i oczywiście w Gdańsku). Ponieważ do budowy tej linii wykorzystano francuską pożyczkę, do dziś nazywa się ją „linia francuska”. Największy jej fragment to do dziś intensywnie eksploatowana linia kolejowa nr 131, prowadząca ze stacji Chorzów Batory do stacji Tczew. Chociaż po tej linii jest prowadzony niemal wyłącznie ruch towarowy, to jednak jest ona bardzo intensywnie używana. Na niektórych jej odcinkach jest jednak prowadzony ruch pasażerski.

Głównie chodzi o odcinek od Inowrocławia na północ, przez Bydgoszcz Główną, Maksymilianów, Tczew do Trójmiasta. Ponieważ stacja kolejowa w Inowrocławiu już istniała, więc słynna „węglówka” został w nią wpięta charakterystycznym esem – prowadząc od południa skręca przed Inowrocławiem mocno na wschód, po czym „na wyjściu” z Inowrocławia skręca dla odmiany niemal pod kątem prostym na północny zachód, w kierunku Bydgoszczy. To właśnie ten odcinek „węglówki” pozwala wprowadzić przewozy pasażerskie na trasie Poznań Główny (po linii 353 do Inowrocławia i po linii 131 do Bydgoszczy Głównej).

Powrót przewozów regionalnych spółki Polregio na całą trasę Poznań Główny – Toruń Wschodni (lub Główny) oraz na trasę Poznań Główny – Bydgoszcz Główna to ważny krok w kierunku ożywiania przewozów pasażerskich w Polsce. Dzięki temu więcej osób skorzysta z oferty kolei, a mniej wybierze własny samochód, co oczywiście dla naszej planety to wyłącznie korzyść. Szczególnie wtedy, kiedy coraz więcej energii elektrycznej w Polsce będzie pochodziła z „czystych” źródeł, choćby z jakże nam potrzebnej elektrowni jądrowej. Marszałek województwa kujawsko-pomorskiego, Piotr Całbecki, tak skomentował niedawno podjęte decyzje: „Konsekwentnie zabiegamy o jak najlepszą siatkę połączeń. Wprowadzane zmiany godzin odjazdów pociągów dostosowujemy do potrzeb pasażerów m.in. dojeżdżających do pracy lub szkoły, a dzięki współpracy z naszymi partnerami z Wielkopolski po długich negocjacjach udało się od czerwca uruchomić kolejne pary pociągów łączącą nasze województwo z Poznaniem”.