Wprowadzenie opłat za wjazd do centrum miasta ma na celu zmniejszenie ruchu samochodowego. W związku z koniecznością uiszczenia opłaty, część kierowców po prostu rezygnuje samochodów na rzecz komunikacji miejskiej. Tego typu rozwiązania sprawdzają się przede wszystkim w największych aglomeracjach, a także w mniejszych miejscowościach, w których atrakcje turystyczne przyciągają nieproporcjonalnie duży do wielkości miast ruch samochodowy.
Technologie są dostępne
O ile manualne kasowanie pieniędzy za wjazd do centrum wiązałoby się z eskalacją korków (kierowcy musieliby się zatrzymywać przed szlabanem), to dostępne dzisiaj technologie pozwalają na całkowicie automatyczny pobór opłat. Co więcej, osoby zameldowane w objętej opłatami strefie mogą do niej wjeżdżać bez opłat, a system kamer skanuje tablice rejestracyjne pojazdów, których użytkownicy muszą uiścić opłatę. Może być to zorganizowane na kilka sposobów.
– To może być portmonetka elektroniczna, SMS, kontakt telefoniczny z centrum obsługi klienta. Możliwości komunikacji jest zresztą więcej. Można wprowadzić odroczoną płatność – wjechałem i muszę w ciągu określonego okresu uiścić opłatę – wyjaśnia Marek Cywiński, dyrektor zarządzający Kapsch Telematic Services.
Z podobnych rozwiązań korzysta wiele europejskich miast. Łącznie na terenie całych Włoch funkcjonuje ponad 270 stref ograniczonego dostępu m.in. w Rzymie, Mediolanie czy Salerno. Poza Włochami podobne rozwiązanie posiada Londyn czy Goeteborg.
Nie ma odpowiednich przepisów
W Polsce testowo uruchomiono tego typu system jedynie w Warszawie. Kamery wraz z oprogramowaniem automatycznie kontrolują samochody wjeżdżające na stołeczny Trakt Królewski. Nowym Światem i Krakowskim Przedmieściem mogą się bowiem poruszać tylko pojazdy z odpowiednim zezwoleniem Zarządu Dróg Miejskich, ale jest to zasada często łamana przez kierowców. System odczytuje rejestracje pojazdu i sprawdza z bazą aut dopuszczonych do ruchu na tym odcinku drogi.
Ale system ma dziś znaczenie jedynie statystyczne – liczy, ile pojazdów łamie przepisy. Bez zmiany prawa nie posłuży on do karania kierowców łamiących zakaz.
Prawo do wystawiania mandatów na podstawie danych zebranych przez automatyczny system wspomagania kontroli ruchu można by przyznać np. straży miejskiej. Obecnie straż miejska nie może korzystać z żadnych urządzeń rejestrujących, robić może to tylko policja.
System opłat wpływa na kształt przestrzeni miejskiej
Według Jana Witajewskiego z Instytutu Badań Strukturalnych, aby system opłat za wjazd do centrum miasta spełniał swoją rolę, musi być bardzo dobrze przemyślany, przygotowany i dostosowany do konkretnych potrzeb danego miejsca.
– Jeżeli system jest dobrze wdrożony i zaprojektowany, wszyscy na nim zyskują. Mieszkańcy, którym najbardziej zależy na wjeździe samochodem do centrum, przejeżdżają płynniej przez mniej zatłoczone miasto. Mieszkańcy, którzy pozostawią samochody w miejscu zamieszkania będą mogli skorzystać z komunikacji miejskiej, która przyśpieszy dzięki mniejszym korkom. Dodatkowo komfort transportu publicznego może zostać podniesiony dzięki wpływom z opłat od kierowców – uważa Jan Witajewski.
Płynność ruchu ma też wpływ na ekologię: samochody stojące w korku z włączonymi silnikami emitują więcej szkodliwych substancji niż pojazdy w ruchu. Im płynniejszy ruch, tym mniej zanieczyszczeń z okładzin hamulcowych, a także mniejsza emisja spalin związanych z rozpędzaniem aut.
System opłat ma też wpływ na kształt przestrzeni miejskiej. – Pojazdy potrzebują dróg i parkingów, podczas gdy piesi bardziej zainteresowani są parkami czy chodnikami. System opłat pozwala chronić interesy tych drugich. Odpowiedź na pytanie o punkt równowagi między sprzecznymi interesami tych grup, jest raczej kwestią społeczną i polityczną niż ekonomiczną – zwraca uwagę Witajewski.