Specjaliści biją na alarm – coraz więcej osób ma problemy ze snem, a konkretniej z zaburzeniem oddychania. Chrapanie, czy bezdech śródsenny to najczęstsze objawy u osób z deficytem snu.
Chrapanie – niewinny odgłos, czy poważniejszy problem?
Światowy Dzień Snu to dobra okazja, by samemu zastanowić się, czy nie mamy styczności z problemem. Często mówimy, że osoby które chrapią “smacznie śpią”. W rzeczywistości nie jesteśmy świadomi, że charakterystyczne dźwięki mogą być początkiem poważniejszych skutków dla naszego zdrowia.
Chrapanie to odgłos wydawany podczas snu. Jest to efekt rozluźniania się mięśni i zapadnięcia ich w obrębie “przestrzeni powietrznej” gardła. Dotyczy to zarówno jamy ustnej, jak i gardła, czyli między innymi podniebienia miękkiego oraz języka. W trakcie oddychania nasze mięśnie zaczynają drgać. Dochodzi wtedy do wytworzenia się charakterystycznego dźwięku. Jest to uciążliwe dla pacjenta, bo zapadające się mięśnie podniebienia powodują niedotlenienie. To kłopot również dla najbliższego otoczenia, czyli głównie rodziny, która przy okazji nie wysypia się. – mówi dr n. med. Agata Gerwel z Centrum Medycznego MML.
Bezdech śródsenny – negatywny wpływ na jakość snu
Bezdech śródsenny z kolei to jeszcze większy problem niż chrapanie. To choroba związana z całkowitym zamknięciem się drożności dróg oddechowym. Może to być spowodowane zapadnięciem się podniebienia, nasady języka, czy przerośniętych migdałków. Chrapanie to głównie odgłos, a w osoby mające problem z bezdechem w pewnym momencie po prostu całkowicie przestają oddychać. Można porównać to do duszenia kogoś. To tymczasowe, ale regularne zjawisko. W zależności od częstotliwości i długości tych bezdechów mówimy o różnym stopniu nasilenia. – tłumaczy lekarz.
Samo chrapanie jest o tyle uciążliwe, że utrudnia nam wysypianie się. Okres snu służy do regeneracji organizmu. Podczas tego procesu potrzebujemy określonej ilości tlenu. Warto też wspomnieć, że osoby, które śpią z kimś często są budzone, przez tych co chrapią, a to też utrudnia organizmowi regenerację. – dodaje Gerwel.
Deficyt snu to głównie spadek koncentracji w ciągu dnia, ciągłe zmęczenie, czy zaburzona ocena rzeczywistości wokół nas. Ale choć przyjęło się, że optimum snu to osiem godzin, to każdy organizm indywidualnie ocenia ile potrzebuje czasu na regenerację.
To nie jest tak, że każdy z nas potrzebuje określonej długości snu, ale to minimum powinno być zapewnione. Optymalnie przyjęło się, że człowiek potrzebuje osiem godzin. W rzeczywistości nie zawsze to się udaje ze względu na tryb życia. Są też osoby, którym wystarczy np. sześć godzin.
Pacjenci, którzy mają bezdech śródsenny, albo kłopoty z chrapaniem potrzebują tego snu zdecydowanie więcej. Z naszych obserwacji wynika, że osoby po operacji dużo osób zgłasza nam, że lepiej się wyśpią. – mówi Gerwel.
Jak walczyć z zaburzeniami snu?
Doktor Gerwel zapewnia, że Polska nie odstaje od pozostałych państw pod względem dostępnych rozwiązań medycznych w walce z zaburzeniami snu. Ale wciąż nie ma wynalezionej metody farmakologicznej.
Każda osoba mająca problem z chrapaniem powinna udać się do laryngologa. Musimy pamiętać, że to nie chodzi jedynie o nasz dyskomfort, ale także o niedotlenienie organizmu. W czasie konsultacji może się okazać, że mamy do czynienia z dysfunkcjami o których wcześniej nie wiedzieliśmy. – tłumaczy Gerwel.
Niestety nie ma nadal metod farmakologicznych we wspomnianych chorobach. Problem jedynie można zlikwidować operacyjnie. Mamy w Polsce do dyspozycji technologie, które są dostępne w tych najbardziej rozwiniętych krajach. Z doktorem Michałem Michalikiem często uczestniczymy w różnych konferencjach i spotykamy się z innymi lekarzami z Europy. Śmiało można powiedzieć, że w naszym centrum technologie i techniki są podobne do tych stosowanych w Stanach Zjednoczonych, czy krajach Unii Europejskiej. Nie mamy się czego wstydzić pod tym względem. – uważa doktor.
Zwiększa się świadomość społeczna zaburzeń snu
Problem chrapania i bezdechu staje się rzeczywiście poważny. Głośno zaczyna się mówić, że zaburzenia oddychania podczas snu to początek poważniejszych chorób jak nadciśnienie tęcznice, udary, czy zawały serca.
Są też ekstremalne sytuacje, gdy dochodzi do śmierci podczas snu. Wcześniej te przypadki nie były badane przez świat medyczny. Okazuje się, że to duży i częsty problem wśród pacjentów. Walka z nim daje nie tylko poprawę komfortu życia, ale i uniknięcie większych konsekwencji. Stąd Światowy Dzień Snu. Ma przypominać nam, że problem istnieje, jest ważny i nigdy nie zniknie z naszego społeczeństwa. – reasumuje Gerwel.