Stanisław Wojtera: Krynica 2014

Forum Ekonomiczne w Krynicy to nie tylko jeden z największych biznes mikserów w Polsce, ale także ciekawe zjawisko socjologiczne w kilku wymiarach. Ludzie przyjeżdżają tu pokonując wielogodzinną drogę by podtrzymać znajomości, zawrzeć nowe, by usłyszeć (lub powiedzieć) coś ciekawe na jednym z organizowanych paneli. Ale przyjeżdżają także dla lansu, i po prostu dla zabawy. Rytm jest prosty: w dzień dyskusje, spotkania, wymiana poglądów i wizytówek, od czasu do czasu zawarcie umowy, lub wydanie oświadczenia rzez jednego z licznych VIPów. Noc to również spotkania, ale w atmosferze wykwintnych dań i dobrych alkoholi. I trzeba przyznać, że tylko nielicznym myli się dzień z nocą – opowiada Stanisław Wojtera.

Do Krynicy zjeżdżają ministrowie i biznesmeni, dziennikarze, lobbyści i cała rzesza tych, którzy chcieliby być ministrami, biznesmenami, lub chociaż lobbystami. Wydzielony tylko dla członków konferencji deptak zamienia się w aleje otoczoną stanowiskami firm chcących dobrze zapisać się w pamięci tego, jakby nie było, wyselekcjonowanego grona. Nie pierwszy raz w tym roku konkurencję w zgromadzeniu największego tłumu wygrała Biedronka. Od kilku lat ta sieć dyskontów zręcznie wkrada się w gusta ludzi, których podejrzewalibyśmy raczej o zakupy w eleganckich butikach na placu Trzech Krzyży, niż odwiedzanie taniego sklepu. Oferta dobrych win w przystępnych cenach niejednego przedstawiciela klasy średniej lub lepszej, o czym świadczą auta, jakie można zobaczyć na biedronkowych parkingach. W Krynicy również – bardzo demokratycznie – czy ktoś ma miliard na koncie, czy miliard w podpisie, czy też ledwie wiąże koniec z końców pisząc do niszowej gazety – wszyscy w Krynicy spotykają się w Biedronce na najlepszym jedzeniu, lub dobrej kawie. Dostęp do szerokiego wyboru alkoholu również wydaje się mieć znaczenie. Osobiście myślę, że dostarczenie naprawdę zacnego posiłku i napitku daje Jeronimo Martins więcej niż organizacja dziesięciu paneli – oswajają bowiem ze swoją marką liderów opinii z całej Polski, ludzi, którzy w swoich środowiskach są często słuchani nabożeństwem niczym wyrocznie. Wiem z rozmów z wieloma osobami, że pobyt w krynickiej Biedronce wspominają z rozrzewnieniem.

Nie wszyscy jednak skłonni są do takiej demokratyzacji. Zdarzyło mi się usłyszeć z ust osoby do niedawna pełniącej kluczową funkcję w jednej z największych spółek Skarbu Państwa, że “na panele chodzi cała ta stonka, która boi się wejść tu do tej knajpy, bo widzi nasze znane twarze”. Prawie zakrztusiłem się kawą słysząc takie dictum, ale dało to wiele do myślenia. I na temat stonki, i paneli, ale chyba najwięcej nad klasą klasy uważającej się za ekstraklasę.

Jeśli chodzi o panele to tradycyjnie gromadziły umiarkowaną widownię, ale tu liczy się jednak bardziej jakość niż ilość, więc nie ma się co dziwić, choć była jedna osoba, która zawstydziła innych prelegentów. Otóż tylko jeden człowiek zgromadził o 19.30 (sic!) na swoim wykładzie audytorium tak duże, że ludzie stali na schodach – a był to Leszek Balcerowicz. Sam z ciekawością zajrzałem, ale stanie na jednej nodze mi się znudziło, więc nie wiem co ciekawego mówił, co nie zmienia faktu, że w Krynicy godziny wieczorne zarezerwowane są dla zdecydowanie nieformalnego okupowania knajp, a nie uczestnictwie w panelach. Chapeau-bas!

W tym roku Forum w Krynicy pokryło się jednak cieniem afery taśmowej. Po publikacji “Wprost” życie publiczne już nigdy nie będzie chyba takie jak dawniej. Dziś wszyscy patrzą podejrzanie nie tylko na obcych, ale nawet na znajomych a ich podejrzliwość jest wprost proporcjonalna do szczebla hierarchii życia publicznego, na którym się znajdują. Nie wiadomo kto i po co robi zdjęcia, czy nie ma w kieszeni dyktafonu. Niewinne, żartobliwe zdanie, wyrwane z kontekstu, może posłużyć komuś w najlepszym razie do zmontowania nieprzyjaznej plotki, a w najgorszym razie -kto wie?

Krynickie Forum wciąż w formie. Mimo braku dostatecznej bazy hotelowej, mimo uciążliwego dojazdu (zewsząd daleko), gromadzi sporą grupę ciekawych ludzi. I wciąż w Krynicy warto i wypada być. Ciekaw jestem jak organizatorzy odpowiedzą na rosnącą konkurencję, gdyż w kalendarzu od kilku lat pojawiły się imprezy o podobnym charakterze, żeby wymienić tylko Welconomy w Toruniu i EKG w Katowicach. O tym przekonamy się za rok.

Źródło: http://stanislawwojtera.salon24.pl