W awanturze wokół zakupu Caracali przydałoby się zarówno francuskim, jak i polskim władzom więcej zimnej krwi. Wygaszenie emocji powinno nastąpić przed wyborami we Francji. Inaczej obydwa kraje mogą stracić finansowo i prestiżowo – podsumowuje Bogusław Mazur.
Nerwowe reakcje Paryża na zakończenie przez Warszawę pertraktacji w sprawie zakupu 50 śmigłowców Caracal dla polskiej armii wydawały się początkowo rytualne. Francję czekają wybory, więc Pałac Elizejski musiał zademonstrować głębokie niezadowolenie. Sądząc jednak po takich złośliwościach, jak wycofanie przez Paryż zakwaterowania dla polskich delegacji podczas targów zbrojeniowych Euronaval 2016, można wnosić, że w francuskich politykach naprawdę zagotowała się krew.
Uwzględniając, że odbywające się co dwa lata w stolicy Francji targi poświęcone są nowościom związanym z budową okrętów i uzbrojeniem morskim na świecie, było to posunięcie bardzo nieprzemyślane. Czyżby Paryż zapomniał, że francuski koncern Direction des Constructions Navales Services (DCNS) chce sprzedać Polsce trzy okręty podwodne typu Scorpene z pociskami manewrującymi? Wartość kontraktu – ponad 7,5 mld zł.
To mniej niż 13,5 mld które mają być wydane na zakup śmigłowców wielozadaniowych dla polskiej armii. Ale więcej, niż nic. A to „nic” jest prowokowane poprzez budowanie napięcia w sprawie Caracali. Gdy emocje biorą górę, trudniej się zaczyna rozmowy. Ciekawe jak bardzo Pierre Lévy, ambasador Francji w Polsce, uświadamia to przełożonym?
Zimna krew i większa umiejętność uprzedzania wypadków przydałyby się też polskim władzom. Decyzję o zakończeniu negocjacji w sprawie zakupu Caracali rząd mógł od razu ogłosić w pakiecie z decyzją o zaproszeniu Airbus Helicopters, PZL – Świdnik i PZL Mielec do dalszych rozmów o zakupie ich maszyn w trybie z wolnej ręki. A dodatkowo wyrazić głębokie zainteresowanie skorzystaniem z oferty na zakup francuskich okrętów.
Przemyślane przedstawienie pakietu decyzji ułatwiłoby francuskim politykom przełknięcie gorzkiej informacji, pozwoliło zademonstrować dbałość o zakłady w Świdniku i w Mielcu oraz utrudniło przeprowadzanie ataków przez opozycję. Niestety, zamiast pakietu, rząd zaaplikował informacyjną kroplówkę. A już złośliwości w rodzaju, że Francuzi uczyli się jeść widelcami od Polaków świadczą o tym, że również niektórym polskim politykom puściły nerwy.
Natychmiastowe wyrażenie przez Polskę zainteresowania skorzystaniem z oferty DCNS powinno przyjść tym łatwiej i autentyczniej, że jest ona wyjątkowo bogata. Tak bogata, że Paryżowi należą się za nią słowa uznania. Koncern jako jedyny oferuje okręty wraz z pociskami manewrującymi i tzw. kodami źródłowymi, co gwarantuje możliwość suwerennego określania przez Polskę celów ataku. DCNS jest gotowy zainwestować w polski przemysł zbrojeniowy i dzielić się technologiami. Dwa z trzech okrętów chce zbudować w Polsce.
Co ważne, okręty podwodne typu Scorpene z pociskami manewrującymi, charakteryzującymi się dalekim zasięgiem, niezwykłą precyzją uderzenia na cele lądowe i trudnymi do zestrzelenia, wydatnie wzmocniłyby polskie Siły Zbrojne. Zalegając na dnie Bałtyku, byłyby trudne do wykrycia i stwarzały realną groźbę odwetowych uderzeń na cele strategiczne. Nie wiadomo, dlaczego z doskonałej propozycji Paryża nie skorzystały poprzednie polskie władze, które z takim uporem forsowały Caracale. Może chodziło o wartość kontraktów, może o polityczne układanki. Jednak francuscy politycy powinni przemyśleć, na ile polscy obrońcy Caracali są wiarygodni. Oraz czy nie jest tak, że mimowolnie bardziej szkodzą, niż pomagają francuskim interesom.
Zmobilizować powinny się też polskie władze, a szczególnie Ministerstwo Obrony Narodowej. Za parę miesięcy we Francji odbędą się wybory i jest wielce prawdopodobne, że do władzy dojdą politycy znacznie bardziej skłonni do współpracy z Rosją. Wątpliwe, aby chcieli drażnić prezydenta Putina sprzedażą Polsce uzbrojenia o tak dużej sile odstraszania i wzmacnianiem polskiego przemysłu obronnego. Może się okazać, że na stole zostanie położona propozycja sprzedaży trzech okrętów, ale bez pocisków manewrujących albo bez kodów źródłowych.
Warszawa może zaproponować Paryżowi natychmiastowe rozpoczęcie rozmów i jeżeli okażą się pomyślne – jak najszybsze podpisanie kontraktu na zakup okrętów z pociskami manewrującymi i z całym offsetem. Jeśli po wyborach w Pałacu Elizejskim zamieszka inny lokator, to będzie mu trudno wycofać się z korzystnej dla Francji umowy.
Trzeba tylko zimno myśleć. Nikolaus B. Enkelmann, trener i ekspert od osiągania sukcesów głosił, że „kto myśli o problemach, ma problemy. Kto myśli o rozwiązaniach, ma rozwiązania”. A Thomas Jefferson uważał, że „nic nie daje takiej przewagi nad innymi, jak opanowanie i zimna krew w każdej sytuacji”.
Źródło: https://www.wprost.pl/blogi/boguslaw-mazur/10028149/Smiglowce-okrety-podwodne-i-krew-Zimna-krew.html