Rozmawiamy z Michałem Fajbusiewiczem, reżyserem. publicystą, scenarzystą i autorem Magazynu kryminalnego 997. Od maja będzie można oglądać Jego program „997. Fajbusiewicz na tropie” na antenie Polsat Play.
Od lat angażuje się Pan w wiele inicjatyw odpowiedzialnych społecznie. Prowadzi Pan m.in. nasze gale wręczenia wyróżnień Raportu CSR. Co motywuje pana do tak szerokiej społecznie zaangażowanej działalności?
Zabrzmi to obrazoburczo, ale jestem z pokolenia harcerstwa i ZMS-u, i słynnego w Polsce liceum “Kopernika” – tam nauczono mnie, że życie jest fajniejsze, gdy myślisz nie tylko o sobie…
Zawsze starałem się dawać – nie tylko brać. Np. od lat opiekuje się wychowankiem domu dziecka /zaczynałem jak miał 14 lat łobuz/ – dziś pracuje i studiuje /urządziłem mu odlotową kawalerkę/. Jeśli są niekomercyjne wyzwania – nigdy nie odmawiam. Szczególnie dużo czasu poświęcam SPALE – letniej stolicy Prezydenta RP – jestem jej Honorowym Ambasadorem, podobnie jednej z najmłodszych Miast Borne Sulinowo, którego jestem Honorowym Obywatelem.
Celem Magazynu kryminalnego 997 było włączenie telewidzów w poszukiwania przestępców i w wyjaśnienie zagadkowych zbrodni. Od początku emisje okazały się sukcesem pod względem oglądalności i spektakularnych sukcesów w zatrzymywaniu szczególnie groźnych morderców. Co lub kto sprawiał Panu największe trudności na drodze do sukcesu?
Kiedy uruchomiałem program w 1986 roku, największym przeciwnikiem była… milicja. Komendant Główny zarzucał mi, że chcę kompromitować “organa”, pokazując, że mają jakieś niewykryte morderstwa…Ale na szczęście znalazłem sojuszników w MSW i program ruszył.
Dziennikarz to zawód wyjątkowego zaufania społecznego. Czy Pana zdaniem to właśnie zaufanie do Pana przełożyło się na to ogromne wsparcie policji przez społeczeństwo w wyjaśnianiu trudnych spraw kryminalnych?
W tych trudnych czasach stanu wojennego, gdy ludzie odwrócili się od służb, społeczeństwo z nieufnością podchodziło do współpracy z milicją. Rzeczywiście ogromnym sukcesem programu było współdziałanie obywateli przy sprawach kryminalnych. Trudno mi dzisiaj powiedzieć, co było tego główną przyczyną – nikt nie prowadził wtedy takich badań ani statystyk. Niewątpliwie zaufanie do programu i gospodarza miało w tym swój duży udział.
Pana Magazyn kryminalny 997 był najlepszym chyba przykładem działalności misyjnej w TVP. Jak w związku z tym rozumieć zdjęcie programu z anteny?
Doba ma 24 godziny i nie da się wyemitować wszystkiego. Niestety to nie kwestie merytoryczne czy misyjne grają największą rolę, lecz względy polityczne. Jeśli z tych właśnie względów politycznych ktoś ma dostać program, to żeby zrobić mu miejsce, inny trzeba zdjąć. I ja byłem ofiarą takich właśnie politycznych roszad. Program wstępnie przesunięto na bardzo późne godziny, po to, aby w końcu usunąć go z anteny.
Czego możemy się spodziewać po powrocie Pana programu na antenę? Czy „997. Fajbusiewicz na tropie” powtórzy sukces Magazynu kryminalnego 997? Czy wykorzysta Pan w nim swoje doświadczenia w przygotowywaniu programu “Fajbusiewicz na tropie” dla Onet.pl?
Oczywiście, że w nowym “997 – Fajbusiewicz na tropie” wykorzystam doświadczenie z dotychczasowej pracy. Jednak sukces 997 nigdy się nie powtórzy. Dziś są inne realia, blisko 200 stacji telewizyjnych polskojęzycznych.
Dziękujemy za rozmowę i życzymy powodzenia!