Sprawdziłem wyniki bardzo wielu różnych statystyk, kalkulacji i obliczeń, no i pojawia się zaskakująca rzecz: pociąg odpowiada za kilkakrotnie mniejszą emisję CO2 niż inne środki transportu. Rezultaty zaskoczyły nawet mnie.
To, że klimat się zmienia, chyba nie ulega żadnym wątpliwościom. Trwa jednak dyskusja, na ile jest to dzieło człowieka, a na ile są to naturalne cykle. To faktycznie jest niezwykle ocenić, co funduje nam sama natura, a co załatwiamy sobie sami pakując zanieczyszczenia do wody, gleby i powietrza. A to, że swoją działalnością wytwarzamy na przykład znaczną ilość dwutlenku węgla, to nie ulega wątpliwości. I to, że dzięki temu rośnie temperatura na ziemi, to również sprawa oczywista. A sprawa jest dość prosta – tlen i sama ziemia pochłaniają pewną część promieniowania podczerwonego pochodzącego ze słońca i zamieniają je w ciepło. Dzięki temu nasze słońce jest ważnym źródłem ciepła. Problem polega na tym, że są tzw. gazy cieplarniane, czyli głównie dwutlenek węgla, ale też i metan na przykład, które pochłaniają dużo więcej promieniowania podczerwonego i nagrzewają się znacznie szybciej i silniej. A zatem im więcej mamy CO2 w atmosferze, tym mocniej słońce ją nagrzewa, a temperatura powietrza rośnie. Tak ten mechanizm, mówiąc w uproszczeniu działa.
Ponieważ znany jest mechanizm, zjawiska efektu cieplarnianego gazów są zbadane, więc trzeba jednak przyjąć, że pakowanie milionów ton dwutlenku węgla do atmosfery skutkuje wzrostem temperatury na ziemi. Chyba, że ktoś wierzy, że ziemia jest płaska.
Mam 60 lat i pamiętam końcową erę Gomułki, erę Gierka i Jaruzelskiego. I pamiętam jeszcze jedno: kilka zim stulecia. Dzieciństwo spędziłem w przemysłowej Łodzi i jedna rzecz była niezmienna: każda zima zaczynała się w listopadzie, najpóźniej na początku grudnia, a trwała do końca lutego lub do marca. Mówię o śniegu: jak spadł w listopadzie, tak leżał nieprzerwanie do lutego albo dłużej. Temperatury do minus 20 stopni Celsjusza i niższe nie były niczym niezwykłym. Pamiętam też słynne zimy stulecia, pociągi uwięzione w gigantycznych zaspach, drogi zasypane śniegiem, wszędzie ekipy machające łopatami. Bywało nawet tak, że samochody wywrotki wywoziły śnieg z ulic miasta. Wyobrażacie sobie tyle śniegu, by musiał być on wywożony za miasto wywrotkami?
A przecież minęło tylko 40-50 lat, a mamy dziś zupełnie inne zimy. Śnieg jak jest to kilka dni, najwyżej. A latem upały po 30 stopni i większe. Jak byłem dzieckiem, to latem szokowało 28 stopni. Ale ponad 30? Nie do pomyślenia.
Dlaczego elektryczny pociąg jest ekologiczny?
Lokomotywa elektryczna i elektryczna jednostka wydziela bardzo niewielką ilość dwutlenku węgla – tyle ile wydycha jej maszynista. Sama maszyna nie wydziela go wcale. Ale zaraz, przecież prąd nie bierze się znikąd. W Polsce przede wszystkim wytwarzają go elektrownie węglowe, odpowiadające za dość sporą emisję CO2.
To prawda. Od tego uciekniemy dopiero wtedy, kiedy wreszcie stanie u nas elektrownia jądrowa. I kiedy już coraz więcej prądu będą wytwarzały duże farmy wiatrowe, a lokalne potrzeby domowe będą zaspakajały baterie słoneczne, odciążając krajową sieć.
Ale nawet dziś skala zużycia prądu przez pociąg przewożący kilkuset, lub choćby kilkudziesięciu pasażerów mniejszą jednostką nie jest jakoś bardzo znacząca. Wyłania się to w całej rozciągłości, kiedy przeliczymy emisję CO2 potrzebną do wytworzenia zużywanego prądu na jednego pasażera, na jeden kilometr. To jest to zaskakujące zjawisko, jak swego czasu udowodniono, że wielki Boeing 747 Jumbo Jet zużywa mniej paliwa od Fiata 126P, czyli popularnego niegdyś Malucha. Na jednego pasażera, na odległości jednego kilometra faktycznie tak jest.
A zatem, ile potrzebują wyemitować CO2 różne środki transportu, żeby przemieścić jednego pasażera na jeden kilometr? Dla samolotu pasażerskiego średniej wielkości wynosi to ok. 244 g na pasażerokilometra. Średnio, bo wiadomo że nawet ten sam samolot wydzieli więcej, jeśli trasa będzie krótsza, bo zużyje więcej paliwa na start i wznoszenie, a mniej na przelot. Dla samochodu osobowego wartość ta oscyluje wokół średniej 102 g na pasażerokilometr. Jak ktoś ma „ciężką nogę”, to więcej. Lub choćby nie stosuje ekodrivingu. Warto może przypomnieć, że pionierami ekodrivingu byli w PRL kierowcy ciężarówek firm państwowych. Byli mistrzami oszczędności paliwa, którego nadwyżkę ponad normy zużycia sprzedawali na lewo.
Autobus wydziela jakieś 90 g na pasażerokilometra. A w przypadku pociągu elektrycznego – współczesnej elektrycznej jednostki dalekobieżnej wartość ta średnio wynosi 28 g. W przypadku ładunków, ekologia również ujawnia się w całej rozciągłości. Dla przewiezienia jednej tony ładunku na kilometr trasy pociąg wymusza emisję ok. 24 g, zaś ciężarówka – aż 137 g.
Na stronie Urzędu Transportu Kolejowego, rządowej instytucji regulacyjnej wydającej na przykład dopuszczenia taboru kolejowego dla ruchu, można przeczytać (dane pochodzą z oficjalnych danych UE): „Transport w Europie generuje 25% całkowitej emisji dwutlenku węgla. Największa jego część, bo aż 72%, pochodzi z transportu drogowego, do którego zaliczają się m.in. samochody osobowe i ciężarówki. Lotnictwo wraz z transportem morskim produkują kolejno 13% oraz 14% dwutlenku węgla. Gdzie w tym wszystkim jest kolej? Na ostatnim miejscu! Jedynie 0,4% CO2 emitowanego przez transport w Europie pochodzi z transportu kolejowego. To rekordowo mało w porównaniu do alternatywnych form podróżowania. Po przeliczeniu na pasażera okazuje się, że pociągi produkują 3x mniej dwutlenku węgla niż samochody i aż 8x mniej niż samoloty.”
Jak z tego wynika, dane przygotowane przez specjalistów Unii Europejskiej niewiele się różnią od danych pochodzących z krajowych obliczeń (te w gramach), podanych przez PKP Intercity. W skali całej Europy są one nieco bardziej korzystne ze względu na nieco większy udział niskoemisyjnych źródeł energii w ogólnym bilansie energetycznym niż w Polsce. W magazynie „biomasa.pl” możemy przeczytać: ”Zobrazować to może konkretny przykład. W przypadku podróży PKP Intercity z Warszawy do Wrocławia należy liczyć się z emisją na poziomie 11 kg dwutlenku węgla na pasażera. Natomiast w trakcie podróży samochodem jest to 41 kg i aż 98 kg podczas lotu samolotem.”
Ewidentnie kolej jest sposobem na zdecydowane ograniczenie emisji dwutlenku węgla do atmosfery i to bardzo radykalnego. A kiedy już dokonamy transformacji energetycznej w państwie, to będzie jeszcze bardziej odczuwalne. Dlatego właśnie trzeba postawić na transport kolejowy, który z różnych względów mocno ucierpiał na dobrej skądinąd transformacji ustrojowej w Polsce na przestrzeni ostatnich trzech dekad.
Michał Fiszer