Planowane przepisy o biegłych rewidentach mogą uderzyć w interesy polskich spółek

Planowane przepisy o biegłych rewidentach mogą uderzyć w interesy polskich spółek – mówi Piotr Kamiński, wiceprezydent Pracodawcy RP, członek Komisji Nadzoru Audytowego przy Ministerstwie Finansów, z którym rozmawia Bogusław Mazur.

 

Trwają prace nad ustawą o biegłych rewidentach. Jedną z postulowanych zmian jest obowiązek tzw. łączonego audytu, który zmuszałby firmy do zatrudniania dwóch niezależnych od siebie firm audytorskich. Jak to mogłoby wpłynąć na emitentów giełdowych?

Trudno znaleźć jakiekolwiek korzyści dla emitenta i akcjonariuszy z wprowadzenia takiego rozwiązania. Spółka poniesie jedynie koszty, które ze względu na zaangażowanie dodatkowych osób będą znacznie wyższe niż koszt pojedynczego badania. Może powstać także wiele niejasności w zakresie odpowiedzialności i sposobu uzgadniania wyników prac. Łączony audyt może spowodować też znaczny wzrost ryzyka organów zarządczych i nadzorczych spółki wynikających z różnych ocen. Z całą pewnością przełoży się to choćby na wyższe koszty ubezpieczenia odpowiedzialności jak też koszty związane z obsługą organizacyjno-prawną, w tym te, które będą wynikały z wynagrodzeń rad nadzorczych ze względu na znaczne zwiększenie odpowiedzialności. W przypadku wielu spółek koszty przekroczą korzyści z audytu.

Zwolennicy projektu ustawy sugerują, że tzw. wielka czwórka firm audytorskich obsługuje większość spółek publicznych obecnych na giełdzie. Według rankingu „Rzeczpospolitej”, udział „czwórki” w badaniu sprawozdań wszystkich spółek giełdowych – ponad 400 – wynosi 33 proc. i stopniowo maleje. Skąd się wziął zarzut oligopolu wobec największych spółek na rynku?

Zwolennicy tej tezy zwracają uwagę, że nawet 55 proc. przychodów z audytów spółek giełdowych trafia do firm z tej grupy. Zapominają jednak, że wartość ta tworzona jest przez największe firmy, w których wielowątkowy audyt odbywa się za pomocą dużych, nawet kilkudziesięcioosobowych zespołów z udziałem specjalistów – od informatyków po znawców systemu podatkowego, od fachowców od wycen po speców od kosztów. A wszystko to pod dyktando zespołu biegłych, pracujących pod kierunkiem kluczowego biegłego rewidenta. Duży zespół specjalistów musi kosztować, w mniejszych firmach trudno jest taki zespół utrzymać. Dlatego naturalnie właściciele i nadzorcy dużych spółek chcących sięgać po kapitały na rynku giełdowym poszukują kompetentnych, uznanych audytorów, mających markę międzynarodową i gwarantujących rozpoznawalność dla międzynarodowych inwestorów. Mówimy tu o największych spółkach, w których przeprowadzanie badań jest stosunkowo drogie. Pamiętajmy jednak, że chcąc uzyskać efekt podwyższonej wiarygodności, nie ma innej alternatywy jak wybór jednej z 7-8 największych firm audytorskich.

Jaki jest powód wyboru czołowych firm audytorskich przez największe firmy z WIG20 i WIG40?

Inwestor potrzebuje wiarygodności. Potwierdzenia przez uznaną markę niezależnego, uznanego eksperta, że to co osiąga spółka jest takie, jak prezentuje to jej zarząd. Jeżeli inwestorzy ryzykują swoimi pieniędzmi, to chcą ufać dostępnej na rynku informacji i mają do tego prawo. System tworzony przez regulatora nie może im więc tego prawa ujmować przez tworzenie zasad ponad miarę ograniczających wolność wyboru tego eksperta.

Więcej: http://www.polskatimes.pl/opinie/a/planowane-przepisy-o-bieglych-rewidentach-moga-uderzyc-w-interesy-polskich-spolek,11731352/