Stanisław Cat-Mackiewicz w Domu Radziwiłłów opisuje przybycie Józefa Piłsudskiego w 1926 roku do zamku w Nieświeżu, historycznej siedziby rodu. Przypomina to wizytę dyplomatyczną na najwyższym szczeblu. Gościa i gospodarza dużo dzieli, ale więcej łączy: to Janusz Radziwiłł wystosował 7 października 1918 r. pismo do kanclerza Rzeszy Maksymiliana Badeńskiego z żądaniem uwolnienia Józefa Piłsudskiego z twierdzy magdeburskiej. Socjalista Piłsudski szukał konsensusu politycznego. Potrzebował więc sojusznika w osobie Janusza Radziwiłła – ziemianina, polityka, przemysłowca, filantropa, kawalera maltańskiego, obywatela świata, polskiego patrioty. Książę Radziwiłł dysponował ogromnym majątkiem. Po 1926 r. składały się nań lasy i tartaki w Cumaniu – 29 000 ha, majątek w Szpanowie – 6400 ha, majątek w Ołyce – 4600 ha, dobra nieborowskie – 3700 ha, pałac w Warszawie przy ul. Bielańskiej (dzisiaj budynek Muzeum Niepodległości) oraz liczne udziały w spółkach.
W wyniku przejścia frontu pierwszej wojny światowej przez lasy ołyckie utraciły one 4-5 milionów drzew. Te, które przetrwały, miały w sobie tyle pocisków i odłamków, że nie nadawały się do obróbki w tartakach. „W całym olbrzymim majątku nie było jednego domu, w którym można by pod dachem spędzić godziny nocne. Całe moje życie, od pierwszych lat powojennych, spełzło na tym, ażeby ten majątek doprowadzić do porządku” – wspominał Janusz Radziwiłł. To zadanie mu się udało: ołyckie majątki były przed II wojną producentem najwyższej jakości parkietów dębowych.
Był blisko związany z Andrzejem Wierzbickim, prezesem Centralnego Związku Polskiego Przemysłu, Górnictwa, Handlu i Finansów, czyli „Lewiatana”, finansującego konserwatystów w wyborach do Sejmu i Senatu. Liczba spółek i organizacji, w których radach i zarządach zasiadał, jest długa. Podobnie z listą organizacji dobroczynnych. W swych majątkach prowadził przedszkola, szpitale, stołówki. Udzielał darowizn i zapomóg. Wspierał osoby bezrobotne. „Przenosił (…) poznańskie metody gospodarki (…) i poznański stosunek do chłopa” – pisał o nim tygodnik Polityka w 1969 roku.
Podczas okupacji starał się ograniczać rozmiary narodowej tragedii. Negocjował z Niemcami zwalnianie więźniów i zakładników, organizował Radę Główną Opiekuńczą, która pomogła społeczeństwu przetrwać okupacyjny koszmar. Udzielał wsparcia ludności żydowskiej. Jednocześnie służył swoimi wpływami podziemiu i zapewniał zaplecze partyzantce.
Wydaje się zdumiewające, że Janusz Radziwiłł potrafił być partnerem dla władz okupacyjnych. Wychodził obronną ręką ze spotkań z funkcjonariuszami Gestapo, NKWD a nawet Hermannem Göringiem czy Ławrientijem Berią. Trudno powiedzieć, co decydowało o pozycji księcia w zetknięciu z masowymi mordercami: koneksje międzynarodowe, zdolności krasomówcze i wielojęzyczność czy zmysł polityczny i dyplomatyczny.
W PRL naturalnie pozbawiono go całego majątku, ale zostawiono we względnym spokoju, przydzielając dwupokojowe mieszkanie na warszawskim Mokotowie. Regularnie spotykał się z niedobitkami elit II RP, jak np. Eugeniuszem Kwiatkowskim, egzystującymi skromnie na marginesie ówczesnego życia. Do końca życia uchodził za niepodważalny autorytet. Co ciekawe, zdołał odzyskać wiele małych przedmiotów z pałacu przy Konwersja do ul. Bielańskiej, którymi udekorował swe mieszkanko. Mógł więc liczyć na drobny ukłon ze strony władz PRL. Także po śmierci w 1967 roku, gdy wyprawiono mu państwowy pogrzeb.
Janusz Radziwiłł był starannie przygotowanym do swej roli przedstawicielem arystokracji polskiej – klasy, którą w drugiej połowie XX wieku postanowiono całkowicie wyeliminować z polskiego pejzażu społeczno-gospodarczego. Zrobiono to skutecznie. W rezultacie brak postaci choćby zbliżających się swym formatem do księcia Janusza Radziwiłła jest dzisiaj
szczególnie dojmujący.
Wojciech Kwilecki
Źródło: „Poczet przedsiębiorców polskich”, Wydawnictwo: Magam, WEI Biblioteka