Maciej Pawlak – Producenci nawarzyli piwa, najpierw zapłacą konsumenci

Ostatnie dekady przyniosły nam m.in. nieznane wcześniej w takiej skali zjawisko istnego zalewu rozmaitymi opakowaniami plastikowymi kosztem tych tradycyjnych, ze szkła. Czy to jednak konsumenci spowodowali to niepokojące zjawisko? – zastanawia się Maciej Pawlak, dziennikarz i publicysta.

W końcu to nie oni są odpowiedzialni za produkcję plastikowych opakowań. Problemu nie byłoby, lub zaistniałby w znacząco mniejszej skali, gdyby nie zwiększony popyt na nie ze strony handlu – a ściśle największych sieci handlowych, które w plastiku dostrzegły możliwość znaczącego obniżenia kosztów prowadzonej działalności. Opakowania, zwłaszcza napojów, ale także innych towarów wykładanych na półkach sklepowych, jeśli wyprodukowane z plastiku są po prostu lżejsze niż szklane – zajmują mniej miejsca w transporcie, są przy tym tańsze. Dzięki temu producent np. wody mineralnej czy piwa może jednorazowo dostarczyć tych napojów więcej do sklepu. W drogeriach praktycznie nie można już kupić żadnego towaru nie „ubranego” w plastik.

To zatem nie nagły przypływ miłości klientów do plastikowych opakowań sprawił, że w ciągu ostatnich lat stanowią największą część odpadów w śmietnikach. W dodatku plastik należy do materiałów, niezwykle długo ulegających rozkładowi. Może rozkładać się od 100 do tysiąca i więcej lat. Butelki typu PET – nawet 500 lat. Winę za ten zalew plastikiem ponoszą przede wszystkim sieci handlowe, jak i producenci plastików niemal prześcigający się w coraz bardziej wymyślnych rodzajach opakowań.

Sama Unia Europejska dostrzegła wreszcie w tym problem. Odpady plastikowe coraz bardziej zanieczyszczają także m.in. oceany, a według jednej z ocen – jeśli nic nie zrobimy z tym problemem – do 2050 r. w oceanach znajdzie się wagowo więcej plastiku niż ryb.
Dane z końca 2018 r. pochodzące z Biura Analiz europarlamentu wskazują, że co najmniej 150 mln t plastiku znajduje się w morzach. Co gorsza plastik nie tylko zaśmieca wybrzeża, ale też szkodzi zwierzętom morskim, które zaplątują się w większe odpady, a mniejsze mylą z pożywieniem.

Jednorazowe produkty plastikowe stanowią największą grupę odpadów znajdywanych na wybrzeżach morskich – produkty typu plastikowe sztućce, butelki, niedopałki papierosów i patyczki kosmetyczne stanowią prawie połowę wszystkich odpadów morskich. Produkcja i dystrybucja części z tych produktów, w tym plastikowych patyczków kosmetycznych, sztućców, słomek, mieszadełek do napojów i patyczków do balonów została zresztą już zakazana na terenie UE.

Zaledwie 5% wartości opakowań plastikowych pozostaje w obiegu – reszta jest dosłownie wyrzucana. Wskazuje to na konieczność znaczącego zwiększenia ich recyklingu. Szkoda, że to my konsumenci poniesiemy, przynajmniej na początku, główny ciężar wydatków z tym związanych. Bowiem Bruksela już wprowadziła obowiązujący od początku br. we wszystkich krajach unijnych, a więc i w Polsce, nowy podatek od nieprzetworzonego plastiku, tzw. plastic tax.

Według szacunków Warsaw Enterprise Institute Polska będzie musiała płacić ok. 2 mld zł rocznie do unijnej kasy z tego tytułu. Wynosi on 800 euro za 1 tonę takich tworzyw.
W tej sytuacji WEI, w analizie „Po co nam system depozytowy? Jakie wyzwania przed nami stoją?”, przedstawił projekt skutecznego systemu depozytowego. Jego autorzy pokazują sprawdzony w innych krajach sposób na poprawę poziomu przetwórstwa odpadów.
Założenie systemu jest następujące: do ceny określonych produktów w jednorazowych opakowaniach (np. napojów, piwa) doliczana jest opłata depozytowa, którą konsumenci mogą później odzyskać, oddając puste opakowanie do automatu lub bezpośrednio u sprzedawcy.

Celem wdrożenia tego systemu nie jest jedynie usprawnienie recyklingu w Polsce, ale również zapewnienie producentom dostępu do dobrych jakościowo i wytwarzanych lokalnie surowców wtórnych.

Całą sytuację na rynku odpadów plastikowych powinny też zmienić regulacje unijne, które powinny zacząć u nas obowiązywać najpóźniej w 2023 r., obejmujące wprowadzenie tzw. Rozszerzonej Odpowiedzialności Producenta (ROP). ROP to mechanizm, który ma urealnić obciążenia firm wprowadzających produkty w opakowaniach na rynek.

Jak przewidują autorzy analizy WEI producenci będą musieli w większym stopniu partycypować w kosztach systemu, które dziś spoczywają przede wszystkim na barkach samorządów i mieszkańców. Nowy, jeszcze niesprecyzowany przez polskiego ustawodawcę mechanizm ustalania opłat i podziału płatności ma zapewnić, że producenci – zgodnie z zasadą: „zanieczyszczający płaci” – będą dopłacać więcej niż kilka euro (jak obecnie) do każdej tony wprowadzanych na rynek tworzyw sztucznych.

Dzisiaj wpłacają oni ok. kilkadziesiąt mln zł z tytułu ROP, a z szacunków m.in. Krajowej Izby Gospodarczej wynika, że przy stosowaniu średnich europejskich obciążeń, kwoty te wynosiłyby kilka mld zł.

Maciej Pawlak

Źródło: https://naszeblogi.pl/58107-producenci-nawarzyli-piwa-najpierw-zaplaca-konsumenci