Przez ostatnie dni media żyły licytacją koni w Janowie Podlaskim. Na organizatorów imprezy wylano morze krytyki zarzucając im wszystko co najgorsze. Zniszczenie wizerunku polskich hodowli na świecie, klęskę organizacyjną i złe traktowanie gości. Na przekór inicjatorom tej nagonki obnażyła ona jeszcze jedno źródło obecnych kłopotów stadniny – złe zarządzanie przez ostatnie lata – twierdzi Jacek Janiszewski, Przewodniczący Rady Programowej Stowarzyszenia Integracja i Współpraca.
Gdyby konie z Janowa Podlaskiego potrafiły mówić… Wtedy nasza wiedza na temat praktyk w tej najsłynniejszej stadninie byłaby prawdopodobnie pełniejsza. Tymczasem oceniać sytuację możemy jedynie na podstawie informacji jednej lub drugiej strony konfliktu. Bo konflikt, mimo zmian personalnych nadal pozostał. Eksplodował ostatnio przy okazji licytacji koni w Janowie Podlaskim. Opozycja zarzuca obecnym władzom stadniny klęskę zarówno finansową, jak i wizerunkową, ci tłumaczą się niegospodarnością poprzednich ekip związanych z platformą. Codziennie mamy zalew sprzecznych informacji, tak jakby argumenty stały się jedynie pociskami we wzajemnym okładaniu się po głowach. Z jednej strony słyszymy, że rząd wycina Puszczę Białowieską na złość Europie, choć ma do dyspozycji drewno z innych lasów, ale na przekór ekologom, opozycji i UE zawziął się i wytnie. Ministerstwo rolnictwa odpowiada, że jest to jedyna forma ocalenia Puszczy przed zagładą. Nie mając specjalistycznej wiedzy w danym zakresie, nie można wyrobić sobie obiektywnego zdania w coraz większej ilości spraw. Zwykły odbiorca nie zna się na puszczach, czy koniach. Czyta, że w latach ubiegłych sprzedawano konie za miliony, a w tym roku? W tym roku za kilkaset tysięcy euro. Coś jest nie tak! Jak jest naprawdę wiedzą tylko konie, ale tych o zdanie nikt nie pyta. Ważny jest przekaz medialny. Im bardziej agresywny i napompowany tym lepszy. Nikogo nie interesuje, że plotki urastają do rangi newsów, a że są nieprawdziwe? Jutro nikogo już to nie będzie interesowało. Zalewa nas fala przerażającego bełkotu. Bełkotu za który nikt nie odpowiada, nikt nie przeprasza, nie prostuje. Bo po co?
Na całym świecie hoduje się konie arabskie. Odbywają się setki aukcji. Dlaczego zatem nasze aukcje były tak wyjątkowe. Dlaczego leżąca gdzieś na Podlasiu stadnina przyciągała od 1979 najbogatszych wielbicieli koni z całego świata? Nie licząc znakomitego materiału genetycznego, kluczem do sukcesu była hodowla koni według polskiego programu hodowlanego. Niestety na przestrzeni ostatnich lat większość znakomitych koni po prostu wyprzedano, przeliczając wszystko na pieniądze. Obecnie koni arabskich z polskim rodowodem zostało niewiele w stadninach, co może przynieść załamanie całego programu. Po prostu nie można już ich sprzedawać, stąd mniejsze niż zazwyczaj zyski. Dzięki bogu ktoś się zorientował, że to ostatnia chwila żeby zachować to co w Janowie i innych polskich stadninach najcenniejsze – konie Pure Polish. To właśnie po nie zjeżdżali do Janowa szejkowie i gwiazdy muzyki, płacąc za nie fortuny.
Szkoda tylko, że tak doskonała okazja do promocji Polski za granicą znowu stała się powodem do awantury. Zwłaszcza, że największa krytyka posypała się ze strony byłych pracowników i współpracowników stadniny. Może dlatego, że część z nich organizuje dzisiaj konkurencyjną licytację koni w Krakowie?
Źródło: http://jacekjaniszewski.blog.pl/2017/08/22/kon-ktory-wiele-mowi/