Czy w Polsce nagle staną największe inwestycje budowlane, szczególnie te, które z punktu widzenia gospodarki i społeczeństwa są najważniejsze, chociażby drogi? Choć wydaje się to niemożliwe, okazuje się bardzo prawdopodobne. Wszystkiemu winna waloryzacja, a dokładniej limit, który nie nadąża za nadzwyczajnym wzrostem kosztów budowy, z którymi polski rynek budowlany mierzy się od połowy 2021 r.
Tekst publikujemy dzięki uprzejmości redakcji Home&Market
Polski Związek Pracodawców Budownictwa (PZPB) i Ogólnopolska Izba Gospodarcza Drogownictwa (OIGD) przeanalizowały wykonawców realizujących kontrakty infrastrukturalne zawarte przed 24 lutego 2022 r., czyli przed wybuchem wojny rosyjsko-ukraińskiej. Badaniu poddano 35 kontraktów budowalnych. Z analizy tej wynika, że ustalony na poziomie 10 proc. limit waloryzacji został już przekroczony, w przypadku ponad 35 proc. zbadanych kontraktów, dotyczących inwestycji drogowych, wykonywanych w ramach Rządowego Programu Budowy Dróg Krajowych, pomimo że wiele z nich jest dopiero w początkowej fazie realizacji lub jedynie w kilkudziesięciu proc. zaawansowania. Szacunki przedstawione przez PZPB oraz OIGD wskazują, że wartość ponoszonych przez wykonawców kosztów ponad 10 proc. limitu waloryzacyjnego, czyli w zakresie kosztów ponoszonych w całości przez wykonawców i podwykonawców, to co najmniej 1 mld zł rocznie. To potwierdza, że limity waloryzacyjne na poziomie 10 proc. przestały być wystarczające.
Jak działa mechanizm waloryzacyjny? To proces, który zakłada, że ryzyko wzrostu, ale także spadku cen, dzielone jest pól na pół pomiędzy inwestora i wykonawcę. Z kolei waloryzacja może przybierać zarówno wartości dodatnie, jak i ujemne. Jak wynika z analiz ekspertów PZPB i OIGD, obecnie przedsiębiorstwa wykonawcze, z uwagi na przekraczanie limitów waloryzacyjnych ponad ich wysokość, ponoszą lub za chwilę poniosą ryzyko samodzielnie, w 100 proc. Z przyznanego limitu, w oparciu o przedstawiony wyżej model, zleceniobiorcy już ponieśli 50 proc. wzrostu kosztów. Według szacunków 10 proc. ponoszą lub poniosą w tym modelu waloryzacyjnym aż 100 proc. wzrostu kosztów.
Zgodnie z obecnymi mechanizmami wykonawcy i tak ponoszą 50 proc. ryzyka wzrostu kosztów, ale wydaje się, że skrajnie wątpliwa jest koncepcja przenoszenia, przez stronę publiczną, na przedsiębiorców 100 proc. odpowiedzialności za wzrosty wydatków. Taka sytuacja nie będzie miała miejsca, o ile limit waloryzacyjny zostanie podniesiony ponad ustalone 10 proc. Wtedy wykonawcy będą ponosić te koszty, zgodnie z wypracowanym modelem, czyli w 50 proc.
Analizy dokonane przez PZBD oraz OIGD nie pozostawiają złudzeń, że koniecznym jest podniesienie limitów waloryzacyjnych do progu 20 proc., co jest szansą na zapobieżenie dalszym negatywnym skutkom wzrostu cen materiałów i usług budowlanych, bo pamiętajmy też, że inflacja, mimo, że maleje, jeszcze długo będzie wysoka.
Opisana propozycja została wypracowana przez organizacje: Pracodawcy Rzeczpospolitej Polskiej oraz Polski Związek Pracodawców Budownictwa i złożona na ręce ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka. Niestety, w przekazach medialnych próżno szukać odpowiedzi na apel branży. Pozostaje mieć nadzieję, że rozmowy w kuluarach trwają, bo kto jak kto, ale Polska nie może sobie pozwolić na podobny krach, czyli upadek przedsiębiorstw budowlach i zamrożenie inwestycji drogowych.
Juliusz Bolek
Przewodniczący Rady Dyrektorów Instytutu Biznesu