W najnowszym wpisie na swoim blogu Jerzy Wysocki rozprawia się z instytucją biegłego w polskim sądownictwie.
W Polsce biegli sami przyznają, że nie znają się na sprawie ale swój zawód twórczo kontynuują. Od ich opinii zależy wszystko, nawet losy ministrów. Biegły wyceniający zegarek ministra Nowaka z rozbrajającą szczerością przyznał dziennikarzom, że nie jest specjalistą od zegarków, dotąd robił to raz w życiu, a założenie, że zegarek był kradziony sam sobie przyjął co szczerze uznaje za błąd.
Biegły z definicji to osoba posiadająca bogate doświadczenie zawodowe i uznana za eksperta w swojej dziedzinie. Na dodatek musi posiadać nieskazitelną opinię. Gdyby okazało się, że jakiś sędzia nie ukończył prawa, nie zrobił aplikacji ale wydaje wyroki byłby wielki skandal. Biegli są w cieniu, coś tam robią dla organów ścigania, sądów ale ich kompetencji się nie podważa. Bo to oni są biegłymi.
Niedawno w Białymstoku Centralne Biuro Antykorupcyjne zajęło się przetargiem na zakup sprzętu do bloku operacyjnego w szpitalu wojewódzkim. Były podejrzenia, że przetarg ustawiono. Co ciekawe opinia biegłego wskazująca na nieprawidłowości została przez CBA odrzucona. Podejrzenia okazały się bezpodstawne.
Tu biegły był wszechstronny. Na liście Sądu Okręgowego figuruje jako biegły od maszyn i urządzeń (ale nie medycznych), lakiernictwa samochodowego i malarstwa technicznego oraz od wyceny nieruchomości. W przeszłości media zarzucały mu plagiat pracy habilitacyjnej. Kontrola CBA zawsze wzbudza emocje. Pewnie gdyby nie jakiś przytomny oficer, przyjęto by opinie biegłego i ruszyła by prokuratorska machina. Dyrektora szpitala już chciano odwoływać.
Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowuje nową ustawę o biegłych, zgodnie z założeniami mają być bardziej kompetentni. Ustawa jest na etapie konsultacji. U biegłych? – ironizuje Wysocki.
Więcej: wysocki.tocowazne.pl