Jan Chadam, prezes Zarządu GAZ-SYSTEM S.A. odpowiada na pytania Wojciecha Jakóbika z portalu BiznesAlert.pl.
Czy hasło „Infrastruktura, głupcze!” mogłaby być hasłem przewodnim polskiego programu dywersyfikacyjnego?
Zdecydowanie tak. W kontekście dywersyfikacji często mówimy o takich elementach jak regulacje, dywersyfikacja źródeł. Tak naprawdę są to jednak pochodne. Bez warunku podstawowego, czyli rozbudowy i integracji infrastruktury przesyłowej nie mają one znaczenia dla zaistnienia prawdziwego rynku. Muszą zaistnieć warunki fizyczne do dywersyfikacji, czyli techniczne możliwości transportu gazu ziemnego z wielu źródeł od wielu dostawców z wykorzystaniem rynkowych mechanizmów, jak na przykład zakup paliwa na giełdach. Dywersyfikacja sama w sobie z polskiej perspektywy, która jest nacechowana złymi doświadczeniami z przeszłości, jak naciski jednego dominującego dostawcy, urosła do pewnego symbolu. Jest ona jednak tylko środkiem do uzyskania głównego celu, jakim jest bezpieczeństwo energetyczne, współpraca na zintegrowanym europejskim rynku a w konsekwencji niskich cen. Na wspólnym rynku europejskim należałoby zaoferować wszystkim odbiorcom jednakową, a przynajmniej porównywalną cenę gazu, szczególnie przedsiębiorcom, którzy muszą potem konkurować na rynku z innymi podmiotami, także poza Europą. Nie zawsze mają takie szanse, właśnie przez drogi gaz. Dlatego infrastruktura jest warunkiem koniecznym, który musi zaistnieć, aby zrealizować w pełni ideę dywersyfikacji. Potem dobre regulacje i rynkowe warunki do rozwoju biznesu opartego na gazie ziemnym. Mówiąc w kategoriach zdolności Europy do przesyłu i magazynowania gazu, mamy naprawdę duże możliwości zagospodarowania istniejących aktywów. Zdolności regazyfikacyjne na istniejących terminalach pozwoliłyby już dzisiaj na zastąpienie dostaw ze Wschodu. Problem polega na tym, że większość terminali nie jest w pełni wykorzystanych. Poza tym nie są połączone ze wszystkimi obszarami europejskiej sieci gazowej. Możliwości uzyskiwania dużych oszczędności na gazie wynikają z dwóch elementów, między innym zakupu dużych ilości po konkurencyjnej cenie. Dzisiaj to giełda staje się dominującym miejscem wymiany handlowej, także jeśli chodzi o gaz. Drugi element to właściwe wykorzystanie infrastruktury. Nie jest sztuką wybudować wiele połączeń gazowych czy terminali. Sztuką jest, aby ich cały, dostępny potencjał infrastrukturalny w Europie został efektywnie wykorzystany. To jest prawdziwa szansa dla Europy. To fizyczna integracja rynku europejskiego w oparciu o efektywne i elastyczne systemy przesyłowe.
To oznacza: Im więcej połączeń międzysystemowych, tym lepiej?
Tak. Podkreślam to zawsze, bo często zastanawiamy się, czy rzeczywiście wykorzystamy całą tę infrastrukturę, na którą wydajemy tyle pieniędzy. To jest oczywiście ważne pytanie, ale należy pamiętać, że jeśli chodzi o strukturę ceny gazu to cena samego przesyłu stanowi około siedmiu, ośmiu procent. Dlatego nawet wzrost tego elementu kosztowego o kilka procent powoduje, że koszt całkowity wzrasta w niewielkim stopniu. Głównym elementem jest jednak cena samego surowca. To ona decyduje o ostatecznej cenie gazu dla odbiorców końcowych. Jestem daleki od twierdzenia, że infrastruktura powinna być budowana poza kryteriami ekonomicznymi. Jednak nakłady na infrastrukturę nie będą powodowały wzrostu cen surowca dla klientów. Mało tego, długofalowo będą wpływały na jej obniżkę. Pojawi się więcej źródeł dostaw gazu, konkurujących ze sobą, bez barier infrastrukturalnych dotarcia na rynek.
Jakie znaczenie mają tutaj rewersy?
Mamy ich dwa rodzaje. Na przykład na gazociągu jamalskim funkcjonuje rewers wirtualny i rewers fizyczny. Rewers wirtualny funkcjonuje, gdy gaz jest przesyłany ze Wschodu na Zachód. Nasi klienci, korzystający z tej usługi, zawierają transakcje handlowe na zakup gazu na rynku niemieckim ale nie ma fizycznego przesyłu z tego kierunku – odbieramy ten gaz w punktach wyjścia na gazociągu jamalskim w Polsce. W ten sposób do naszego kraju możemy importować 2,3 mld m sześc. gazu rocznie z kierunku zachodniego. Rewers fizyczny jest możliwy wtedy, kiedy nie ma przesyłu gazu ze Wschodu na Zachód, wtedy ten sam gazociąg wykorzystujemy do transportu gazu z kierunku Niemiec do Polski. W ten sposób możemy do Polski importować 5,5 mld m sześc. rocznie z rynku zachodniego. Rewers fizyczny zabezpiecza nas w razie przerwania dostaw. Daje także pewność naszym klientom, że dostawy będą ciągłe. Jeśli do tego dodamy 1,5 mld m sześc. w Lasowie na granicy polsko – niemieckiej i 0,5 mld m sześc. w Cieszynie na granicy polsko – czeskiej to razem mamy techniczne możliwości zakupu 7,5 mld m sześc. na rynku zachodnim. Można powiedzieć, że do 75 procent gazu możemy sprowadzić z nowych źródeł. To wzrost z 9 do 75 procent w ciągu pięciu lat. Kiedy powstanie terminal LNG, w 2015 roku, te zdolności techniczne importu gazu do Polski spoza kierunku wschodniego wzrosną do ponad stu procent.
Więcej: http://biznesalert.pl