Grzegorz Kuca: przyroda nie może czekać

Przyroda nie może czekać – mówi Grzegorz Kuca, Burmistrz Dzielnicy Białołęka m.st. Warszawy.

Białołęka to najszybciej rozwijająca się dzielnica Warszawy. Każdego roku melduje się tu ok. 3 tys. nowych mieszkańców. Drugie tyle wprowadza się bez meldunku. Przy tak intensywnym rozwoju, mamy ogromne potrzeby, jeśli chodzi o budowę infrastruktury drogowej, technicznej, ale też budowę placówek oświatowych, kulturalnych czy sportowych. Wydawałoby się, że przy takim wyścigu o zapewnienie najpilniejszych potrzeb nowopowstającego miasta, kwestie dbałości o przyrodę łatwo mogą zejść na drugi plan. Nic bardziej mylnego, bo przyroda nie zaczeka, aż Białołęka skończy się rozwijać. Jeśli o środowisko naturalne nie zadbamy równolegle z wszystkimi innymi inwestycjami, obudzimy się na betonowej pustyni.

I nie chodzi o to, by wydawać krocie na skomplikowane projekty. Chodzi o to, by często niewielkim kosztem, we współpracy z mieszkańcami i inwestorami zadbać o najbliższe otoczenie. Białołęka nie ma wielkich środków na proekologiczne programy, realizuje je własnymi siłami i korzystając z własnej inwencji. Na największą w Warszawie skalę udaje nam się przekonywać inwestorów prywatnych, by na swój koszt przesadzali drzewa, zamiast je wycinać. Taki uratowany, okazały dąb, który zagląda do okien nowego bloku, to wartość dodana do osiedla mieszkaniowego. Deweloperzy zaczynają to rozumieć, co bardzo mnie cieszy. W tym roku udało się uratować 20 dębów, wszystkie czują się dobrze, wypuściły liście. Trzy z nich obserwuję codziennie, bo zostały posadzone przed urzędem dzielnicy. Deweloper nie miał dla nich miejsca na terenie swojej inwestycji, więc je „przygarnęliśmy”.

Także wspólne, białołęckie sprzątanie nabrało już sporego rozmachu. A w związku z tym, że akcje prowadzone są regularnie, mieszkańcy czekają na kolejne i starannie się do nich przygotowują. Cieszy fakt, że chwalą się udziałem w akcjach w mediach społecznościowych. Są dumni z posprzątania własnej dzielnicy – a my dumni z nich. To jest budowanie proekologicznych postaw!

Dbamy o białołęckie zwierzęta – koty, ptaki i… pożyteczne owady. Pszczoły na dachu ratusza to jeden z najmłodszych projektów. Nikogo nie trzeba przekonywać, jak ważną funkcję w ekosystemie pełnią te owady, a jak pokazały przykłady wielu miast – pszczoły w aglomeracjach czują się bardzo dobrze. Pszczoły miodne zapylają ponad 70 proc. roślin pożytkowych. Aż 1/3 produktów spożywczych powstaje przy ich współudziale. Obecność pszczół na roślinach owadopylnych zwiększa plony od kilku do nawet 90 proc. Pszczoła miodna jest jedynym owadem na świecie, który wytwarza pokarm dla człowieka. Najpopularniejszym produktem pszczelim jest miód, ale od pszczół pozyskuje się również pyłek kwiatowy, pierzgę, propolis, wosk, mleczko pszczele i jad pszczeli. Białołęckie pszczoły mają bardzo bogatą bazę użytkową: spadź ze starych dębów na Kępie Tarchomińskiej, nawłoć znad Wisły, jak również lipy oraz drzewa owocowe w Rodzinnych Ogródkach Działkowych i okolicznych posesjach. Zaglądaliśmy niedawno do uli. Praca wre. Miód akacjowy właśnie się tworzy. Już niedługo mieszkańcy nie tylko będą mogli się pochwalić własnymi marchewkami czy pomidorami. Białołęcki miód to będzie hit.

Grzegorz Kuca, Burmistrz Dzielnicy Białołęka m.st. Warszawy