Marcin Gienieczko w sportowym stylu pokonał odcinek między brazylijskimi portami Amazonki w Tabatinga i Tefé (Brazylia). W ramach wyprawy Energa Solo Amazon Expedition, podróżnik próbuje dokonać trawersu o własnych siłach Ameryki Południowej, 7000 km od zachodniego do wschodniego wybrzeża, od Pacyfiku do Atlantyku, pokonując Andy i przepływając w canoe największą rzekę Świata – Amazonkę. Zachęcamy do lektury relacji polskiego podróżnika.
Z Tabatinga płynąłem typowo sportowo. Jednego dnia zrobiłem 136 km i byłem bliski pobicia 140 km, ale kiedy płynąłem nocą, już po 19-tej, wpadły mi jakieś insekty do oka. Tak mnie bolało i piekło, że praktycznie nic nie widziałem. Strasznie mnie piekło…
Noc na Amazonce jest ciemna, mokra. Widać tylko podświetlony GPS, który pokazuje i można na nie napłynąć i wywrócić canoe. Rzeka z moim wiosłowaniem czasami pędzi 14 km/godz., a czasami wolniej. Jednej nocy przycumowałem do jakiejś tratwy i tam przespałem się koło wioski indiańskiej.
Amazonka od granicy brazylijskiej zrobiła się duża, ale to nie jest problem, bo pływałem po dużych rzekach jak Lena czy Mackenzie. Problemem jest to, że nie ma gdzie rozbić namiotu, bo wszystko jest zalane. Poziom wody w lipcu jest bardzo wysoki. Plusem jest to, że rzeka szybko płynie, minusem, że nie można nawet załatwić spraw higienicznych. Trzeba to robić
do wiaderka i dużego wybieracza na wodę. Żeby coś zjeść, przywiązuję canoe do drzewa i się zatrzymuję.
Wszędzie duże pająki w wodzie. Widziałem 6 węży i się ich trochę boję, bo nie wiadomo co zrobią. Czasami płyną obok mnie, czasami łeb z wody podnoszą. Ja uznaję, że wszystkie są groźne i szybko zmykam. Około 12-tej zawsze czuję się zmęczony, pot
zalewa oczy i czuję się senny tak, że aż przysypiam, później jest lepiej. W tej wyprawie liczy się świt i zmierzch, tak jak pisałem. Powtórzę raz jeszcze, wyprawa jest czysto sportowa, zależy mi na ukończeniu, ale i dobrym wyniku, a jak będzie zobaczymy.
Narzuciłem duże tempo, jestem już bardzo zmęczony. Miałem niewielkie wymioty i kłucia koło serca – to oznaki zmęczenia. Dopłynąłem do Tefé i spotkałem się z Marynarką Wojenną Brazylii. Od tego miejsca będzie mi towarzyszyć, to znaczy będziemy płynąć według wytycznych ich dowódcy, spotykać się co 80-100 km na rzece, aż do Manaus, później zobaczymy… Marynarka Brazylii bardzo mnie życzliwie przyjęła, są pomocni i dobrze, że będą mi towarzyszyć. Będę przepływał przez region bardziej zaludniony, a tym samym będę w strefie pirackiej, o czym Doba się przekonał.
Dzisiaj mam pół dnia odpoczynku. Muszę zjeść coś konkretnego, lepszego. Jutro wyruszam w dalszą drogę, non-stop do Manaus. Wpływam w bardzo niebezpieczny region. 150 km stąd był pierwszy napad na Olka Dobę w 2011 r., kiedy próbował przepłynąć całą Amazonkę.
Jego kajak zwracał uwagę, ale miał też plus, mógł w nim spać, ja raz się przespałem w swoim canoe i mam dosyć. W nocy lało, więc zmęczony i wykończony nie podejmuję się już tego typu wyzwań. Można nocować u ludzi, na ich pływających domach, bo lądu nie ma. 97 % tutejszej Amazonii to woda, tylko właśnie takie mieściny jak Tefé, położone wysoko mają ląd, resztę o tej porze pokrywa Amazonka, która wchodzi w ląd nawet do 20 km od koryta.
Wszędzie woda aż po horyzont. Niestety rzeka jest już wolniejsza i nie wiem, czy będę w stanie mógł dalej takie mieć wyniki,
ale jak pokonam dziennie około 90 km, to będzie super sprawa. Najważniejsze być zdrowym.
Martwię się o mojego synka, który zachorował i to jest najcięższe dla mnie, że ja płynę, walczę, żeby szybko zakończyć ten spływ w godnym stylu, a ktoś tam tęskni za tatą i choruje. Powiem jedno, moi synowie są dla mnie najważniejsi, a wszystko inne przy okazji.
Chcę podziękować Łukaszowi Zaborowskiemu z firmy SUPRA-SAT za umożliwienie mi zdawania relacji za pomocą łączy satelitarnych dla Radia Kolor i TVN24 z telefonu satelitarnego Irdium Extreme. Firma Supra-Sat to wiodąca na polskim rynku firma, specjalizująca się w telefonii satelitarnej. Bardzo Ci Łukasz dziękuję za pomoc i życzliwość.
Bardzo chcę podziękować również firmie Energa, że nie jest korporacyjną jednostką, a jest firmą dla ludzi, która mnie wspiera. Naprawdę miłe zaskoczenie po tylu latach współpracy z różnymi korporacjami czuć chemię z ludźmi z Gdańska. Dziękuję!!! Dziękuję Wojtkowi Kordeckiemu z Polskiej Ambasady w Brazylii, Pani Dorocie Bogutyn oraz Panu Jose Moura Honorowego Konsulowi RP w Manaus, za pomoc logistyczną w tym projekcie. Dzięki takiej życzliwości i ludziom nie jestem sam…
Teraz płynę do Coari, nie będę wpływał, raczej opłynę miasto, cel to Manaus. Teraz rzeka się powiększa… i daj Boże dopłynąć do Manaus.Tam czeka na mnie polski Ksiądz Grzegorz Paderewski i Honorowy Konsul RP w Manaus Jose Moura.
Jutro napieram dalej. Pozdrawiam
Marcin Gienieczko
——-
Podróżnik Marcin Gienieczko dzięki wyprawie Energa Solo Amazon Expedition chce zebrać pieniądze dla dzieci z Pomorskiego Hospicjum dla Dzieci. „Kochani wspierajcie dzieci, każdy z was może to zrobić. Nie lekceważcie ludzi w potrzebie, zwłaszcza dzieci. Wystarczy wpłacić 30-40 zł.” – zachęca podróżnik. Każdy zainteresowany może wpłacić pieniądze za każdy pokonany przez Gienieczkę 1 km. Więcej szczegółów na stronie: http://www.soloamazon.info/tracking/
Postępy Marcina Gienieczko krok po kroku będzie można śledzić w internecie, na podstawie zapisów GPS, relacji na blogu i na fanpage’u na Facebooku oraz cosobotnich transmisji w radiu Kolor i w programie TVN24 Wstajesz i Weekend.
Więcej o wyprawie Energa Solo Amazon Expedition na stronach:
www.gienieczko.pl
www.soloamazon.info
https://www.facebook.com/SoloAmazonExpedition
https://twitter.com/MGienieczko