Furgalski: Nie dla kolejowych księstw udzielnych

– W 2008 r. niepokoił mnie fakt, że kiedy przeprowadzano reformę podstawowym problemem rozpatrywanym w kontekście Przewozów Regionalnych był ich ogromny dług. Zmarnowaliśmy, można to śmiało powiedzieć, 2,4 mld zł z naszych podatków, bo reforma nie mogła się udać i się nie udała – mówi Adrian Furgalski, Wiceprezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR, w rozmowie z BiznesAlert.pl.

 

Czy spółka Przewozy Regionalne ma szanse przetrwać w obecnym kształcie w sytuacji ciągłego odpływu pasażerów, jej wciąż złej sytuacji finansowej i powstawania w kolejnych województwach własnych spółek przewozów pasażerskich?

Adrian Furgalski: Działa w tej chwili powołany – w ramach osobnej spółki – przez Agencję Rozwoju Przemysłu specjalny zespół, który ma przygotować warianty rozwiązania tego problemu. W związku z tymi pracami zaprzestano na razie tworzenia kolejnych przewozowych spółek wojewódzkich, niezależnych od PR. Podtrzymywane są oczywiście zapowiedzi, że ruszy „własna” kolej w Małopolsce, prawdopodobnie również – kolej aglomeracyjna w Rzeszowie. Przewozy Regionalne trzeba wyprowadzić z kryzysu, w który wpadły natychmiast na samym początku pseudoreformy, która miała przecież spółkę uzdrowić. Uzdrowienie nie nastąpiło, a ja pamiętam świetny tekst ówczesnego wiceministra infrastruktury Juliusza Engelhardta, że „cały świat pójdzie w kierunku modelu polskiego usamorządowienia kolei”. Odpowiedziałem wtedy, że modlę się za ten świat, aby miał więcej rozsądku niż Polska.

Jakie były rezultaty „reformy” usamorządowienia PR?

AF: Oprócz braku jej pozytywnych rezultatów po stronie Przewozów Regionalnych i niepełnego oddłużenia spółki zmiany pociągnęły w dół PKP Intercity. Firmę przygniótł olbrzymi majątek, zbędne zasoby nieruchomości i przerosty w zatrudnieniu, fatalnej jakości tabor. Dzisiaj mamy jednak do czynienia z paradoksem, bo to właśnie pociągi TLK ratują finanse Intercity. Dzięki nim bowiem spółka otrzymuje dotację z budżetu państwa, choć niestety często jest to dofinansowanie przewożenia powietrza. Ministerstwo infrastruktury przelewa pieniądze, jednak brak jest zainteresowania tym, czy te dopłaty służą wzrostowi przewozów, czy rozkład jest ułożony pod pasażera, a widzimy przecież, że po 5 latach od reformy, Intercity straci na koniec tego roku aż połowę pasażerów. Samo mówienie, że jest źle, bo są prace na torach, to za mało. Może należałoby jeszcze bardziej obniżyć ceny biletów, ale zwiększyć tym samym frekwencję i przychody w pociągach, które jadą puste, bo równolegle do torów śmigają bezpłatną autostradą autobusy, podbierające kolei pasażerów.

Więcej: http://biznesalert.pl