Nie może być gospodarki zero waste bez rozwoju nowoczesnych technologii recyklingu odpadów. Nie może jej być też bez edukacji społecznej w tym zakresie. Szkoda, że nasi politycy wolą straszyć „importem odpadów” czy wyśmiewać papierowe rurki do napojów, niż skupić się na szansach dla polskich firm związanych z recyklingiem. A są to bardzo obiecujące perspektywy.
Przysłowiowe wywożenie odpadów do lasu przy dzisiejszych technologiach jest nie tylko zbrodnią przeciwko środowisku, ale i marnotrawstwem. Nawet akumulatory czy baterie, do niedawna sprawiające duże problemy w zarządzaniu odpadami, są dzisiaj źródłem odzysku cennych surowców. I, co istotne, możemy dokonywać tego w Polsce, rękami polskich firm i przy wykorzystaniu polskich innowacyjnych technologii. Takim ważnym i wiarygodnym graczem na rynku jest na przykład firma Polblume, która niedawno oddała do użytku w Skarżysku-Kamiennej zakład recyklingu baterii litowo-jonowych.
Politycy straszą „importem odpadów”. Tu również warto zwrócić uwagę na to, jak zmieniają się realia w ostatnich latach. Pod rządami starych przepisów, jeszcze dekadę temu, import odpadów oznaczał w wielu przypadkach magazynowanie niebezpiecznych substancji i pozostałości poprodukcyjnych. Dzisiaj ten import to sprowadzanie odpadów, które w stu procentach są poddawane recyklingowi. To czysty – dosłownie i w przenośni – biznes, dobry dla środowiska i bardzo perspektywiczny. Nasuwa się porównanie z zieloną energetyką. OZE mogą budować u nas zagraniczne koncerny albo polskie firmy, podobnie recykling odpadów może stać się domeną globalnych koncernów lub rodzimych podmiotów. Mamy i doświadczone polskie firmy, jak wspomniane Polblume, i unikalne technologie. Jest z czym działać w Polsce i z czym wchodzić na zagraniczne rynki.
Polska, która tak niedawno była kojarzona z wstydliwym problemem składowania odpadów niebezpiecznych, może być liderem recyklingu? Czemu nie!
Damian Kuraś
Dyrektor Instytutu ESG