Czy kolej nadal jest bezpieczna?

Materiał został przygotowany dzięki wsparciu partnera - firmy Track Tec, czołowego europejskiego producenta materiałów do budowy nawierzchni kolejowej.

W czwartek 24 sierpnia miała miejsce na polskich kolejach kumulacja fatalnych zdarzeń, w których na szczęście jednak nikt nie ucierpiał. Mimo tych wszystkich sytuacji kolej nadal należy do najbezpieczniejszych środków transportu, także w Polsce.

Najwięcej wypadków z udziałem kolei zdarza się na przejazdach kolejowych i to z winy kierujących pojazdami lub pieszych, usiłujących przejść przez tory w miejscu niedozwolonym lub po zamknięciu rogatek. Ale z reguły w pociągu w takiej sytuacji jest całkowicie bezpiecznie, natomiast pieszy czy ludzie podróżujący uderzonym pojazdem bardzo często niestety giną. Oczywiście nie ma w tym winy kolei, bo przejście przez tory w miejscu niedozwolonym lub po opuszczeniu rogatek jest niedozwolone, natomiast wjazd na przejazd kolejowy powinno być poprzedzone upewnieniem się, że nie nadjeżdża pociąg.
W samych pociągach jest natomiast o wiele bezpieczniej. Nawet, jeśli mamy takie zdarzenia, jak w czwartek 24 sierpnia. Najgroźniejszym z nich było zderzenie pociągu osobowego Kolei Mazowieckiej z pociągiem towarowym PKP Cargo prowadzonym lokomotywą ET41 na rozjeździe na stacji Skierniewice. Jak się okazało, maszynista Kolei Mazowieckich pominął sygnał „stój” na semaforze wjazdowym i wjechał na drogę ułożoną dla pociągu towarowego. Maszynista pociągu towarowego wdrożył hamowanie nagłe widząc co się dzieje, ale nie zdołał całkowicie wytracić prędkości i wjeżdżając rozjazdem na tor zajęty już przez osobową jednostkę trakcyjną, uderzył w jej bok. Na szczęście skończyło się tylko na uszkodzeniach mechanicznych obu składów, nikt nie ucierpiał.

Trudno jednak się nie odnieść do przypadków użycia tzw. radiostopu do zakłócania ruchów pociągów. W normalnej sytuacji nie stwarza to bezpośredniego zagrożenia, a jedynie poważnie zakłóca ruch kolejowy. Jednak w bardzo niesprzyjających okolicznościach, zwłaszcza jak nałoży się na to błąd ludzki, użycie radiostopu może być niebezpieczne.

Radiostop to system zdalnego zatrzymywania wszystkich pociągów w zasięgu danej radiostacji kolejowej. Kolejowy system łączności jest obecnie systemem otwartym, nieszyfrowanym, pracującym na siedmiu głównych kanałach UKF i kilku pomocniczych. Prowadzenie ruchu na danych liniach jest obsługiwane na tych siedmiu kanałach – jeśli w pobliżu przebiegają dwie różne linie, najczęściej wtedy kiedy się one krzyżują, mają one przydzielone różne kanały, by się wzajemnie nie zakłócać. W odpowiednim wskazanym miejscu maszynista musi zmienić kanał radiostacji i zgłosić się do najbliższej nastawni sprawdzając łączność na właściwym kanale. Radiostop dostępny z każdej radiostacji kolejowej polega na wysłaniu po naciśnięciu guzika kolejno trójtonowego sygnału dźwiękowego powtórzonego trzy razy. Odebranie tego sygnału przez radiostacje kolejową powoduje samoczynne automatyczne SHP, czyli systemu Samoczynnego Hamowania Pociągu. SHP wdraża hamowanie nagłe bez udziału maszynisty.

Do tego by zatrzymać wszystkie pociągi w okolicy, wcale nie trzeba mieć radia kolejowego. Popularne chińskie Baofengi kupowane za niewielkie pieniądze na AliExpress mają potrzebne częstotliwości kolejowe, zaś sam sygnał radiostopu łatwo znaleźć na youtube albo wygenerować samemu komputerowym synchronizatorem, bowiem częstotliwości akustyczne tonów radiostopu są podane w rządowym rozporządzeniu dostępnym w sieci.
Dlatego do czasu wprowadzenia cyfrowego systemu łączności trunckingowej na kolei trzeba się liczyć z tym, że byle kto z łatwością może nadać sygnał radiostopu dla zabawy zatrzymując pociągi. Wprowadzenie takiego systemu jest oczywiście planowane i w pewnej perspektywie czasowej z pewnością nastąpi. Podobnie jak wdrażanie europejskiego systemu kontroli ruchu pociągów ERTMS/ETCS, kolejnych poziomów. Poza wyświetleniem w kabinie maszynisty mijanego sygnału, system ten ma możliwość automatycznego zatrzymania pociągu po nieuprawnionym przejechaniu sygnału „stój”. System ten jeszcze bardziej podniesie bezpieczeństwo ruchu pociągów.

Na polskich kolejach od 2020 r. nikt nie zginął w pociągu. Do najgroźniejszego wypadku doszło 14 stycznia 2022 r., kiedy to jednostka elektryczna EN63-108 Impuls II należąca do Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podkarpackiego eksploatowany przez Polregio uderzył na niestrzeżonym przejeździe w miejscowości Widełka pod Kulbuszową z dużym samochodem dostawczym. Obie ofiary śmiertelne były oczywiście w samochodzie, ale w wyniku zderzenia zapalił się pierwszy człon jednostki. Pożar został wkrótce ugaszony, a nikt w nim nie ucierpiał, ale sytuacja była dość groźna. Ostatnia poważniejsza katastrofa na polskich kolejach miała miejsce 3 marca 2012 r. pod Szczekocinami, zginęło w niej 16 osób, a 57 było rannych. Doszło tam do czołowego zderzenia dwóch pociągów pasażerskich w wyniku błędów osób odpowiedzialnych za kierowanie ruchem.

Ciekawe są natomiast statystyki europjeskie dotyczące bezpieczeństwa różnych środków transportu. Co prawda te, które udało mi się znaleźć pochodzą z 2019 r., ale niewiele się od tej pory zmieniło. Przeliczono tu ofiary śmiertelne na 1,5 miliarda przebytych kilometrów. Najniebezpieczniejszym środkiem transportu okazał się motocykl, na których ginie aż 125 osób na 1,5 miliarda km. Na drugim od końca miejscu jest rower – 35 osób na 1,5 miliarda przebytych km. Samochód osobowy to tylko 4 ofiary śmiertelne na 1,5 mld. km, a autobus – jedna na 1,5 mld. km. W przypadku pociągu jest to zaledwie 0,2 ofiary na tę samą przebytą odległość. Kolej wyprzedza tylko samolot, głównie z powodu szybkiego „połykania” kilometrów. Co ciekawe, na wodzie ginie aż 20 osób na 1,5 miliarda km, przy czym statystyki zawyżają jachty, łódki oraz wypadnięcia ze statków za burtę, w skutek rzeczywistego zatonięcia statków ginie znacznie mniej ludzi.

Kolej nadal pozostaje więc jednym z najbezpieczniejszych środków transportu i nawet przy nagłaśnianych przez media zdarzeniach nie ma się czego obawiać, w samochodzie osobowym, a już szczególnie na motocyklu, o wiele łatwiej zginąć niż w pociągu.

Michał Fiszer