Branża pirotechniczna alarmuje: Lewica chce zniszczyć firmy zatrudniające ponad 30 tys. osób

Obraz autorstwa vecstock na Freepik

Sejmowe komisje: rolnictwa i rozwoju wsi oraz samorządu terytorialnego i polityki regionalnej zajmą się wkrótce projektem zmian w ustawie o ochronie zwierząt, złożonym przez Lewicę. Propozycja zakłada umożliwienie władzom gmin wprowadzenie na swoim terenie całkowitego zakazu używania fajerwerków.

Stowarzyszenie Importerów i Dystrybutorów Pirotechniki (SIiDP) alarmuje, że wejście projektu w życie doprowadzi do bankructwa polskiej branży produkcji i dystrybucji fajerwerków, która zatrudnia ok. 30 tys. osób i każdego roku generuje ponad 700 mln złotych przychodu. Ostrzega, że rynek zaleją niebezpieczne produkty niewiadomego pochodzenia.

Zakazy bez konsultacji

Stowarzyszenie zaznacza, że projekt powstał bez konsultacji z branżą i zupełnie nie bierze pod uwagę gospodarczych i społecznych skutków, jakie przyniesie regulacja. Stowarzyszenie ostro sprzeciwia się projektowi i wystosowało w tej sprawie list do ministrów: rolnictwa, rozwoju i technologii, finansów oraz spraw wewnętrznych i administracji, a także do komisji sejmowych, zajmujących się projektem i przewodniczących wszystkich klubów parlamentarnych.

Przedstawiciele branży alarmują, że jeśli ustawa wejdzie w życie, niemal z dnia na dzień wielu spośród 25 tysięcy przedsiębiorców – głównie małych, rodzinnych firm – straci możliwość legalnego prowadzenia działalności. Także obecny czas niepewności w związku z projektem odbija się negatywnie na kondycji pracowników, którzy boją się o swoją przyszłość oraz na prowadzonych inwestycjach, które branża planowała z kilkuletnim wyprzedzeniem.

Zrujnować i basta

– Zakontraktowaliśmy już produkty na sezon 2025 i jesteśmy w trakcie planowania kolejnego. Cały czas prowadzimy inwestycje np. w specjalistyczne magazyny, czy rozwój kadry projektantów. Wprowadzenie tej ustawy będzie wiązało się z licznymi bankructwami, nie sposób także wykluczyć procesów o odszkodowanie ze strony Skarbu Państwa – mówi Marta Smolińska, prezes Stowarzyszenia Importerów i Dystrybutorów Pirotechniki.

Wejście ustawy w życie to także straty podatkowe. Jak wyliczają przedstawiciele branży, brak możliwości sprzedaży, zwolnienia i bankructwa w związku z zakazem oznaczać będą mniejsze wpływy do budżetu liczone w milionach złotych.

Projekt oddaje decyzję o wprowadzeniu zakazów w ręce gmin, co może doprowadzić do absurdalnej sytuacji, w której przepisy obowiązujące w dwóch sąsiednich gminach będą zupełnie różne. Pojawi się też nowy problem dla służb porządkowych, gdy policjanci z komend powiatowych będą na swoim terenie mieli gminy o różnych porządkach prawnych. Dodatkowo wprowadzane zakazy będą obowiązywać na terenie całej gminy, również na terenach prywatnych.

Inicjatorzy projektu nie ukrywają też, że ich celem jest całkowity zakaz używania fajerwerków w Polsce.

Lewicowe uszczęśliwianie na siłę

– To ingerencja w wolność gospodarczą i swobody obywatelskie. Koniec z radosnym świętowaniem uroczystości rodzinnych, wesel czy urodzin. Ograniczenie dotknie wszystkich mieszkańców gmin, które wprowadzą takie zakazy – wyjaśnia Marta Smolińska.

Jak podkreślają przedstawiciele SIiDP, wszystkie dostępne legalnie na polskim rynku fajerwerki spełniają najwyższe standardy jakości i bezpieczeństwa. Odpowiadają też ściśle oznaczonym normom hałasu, oraz są dopuszczone do obrotu w całej UE.   – Polskie firmy pirotechniczne są innowacyjne i dostosowują się do najnowszych rynkowych trendów. Od kilku lat dostępne są tak zwane „ciche fajerwerki”, które charakteryzują się obniżonym poziomem dźwięku i można je bez przeszkód wykorzystywać także w miejscach, w których klasyczna pirotechnika mogłaby się nie sprawdzić – dodaje Marta Smolińska.

Opieka a nie rujnowanie branży

To ważne, ponieważ wnioskodawcy argumentują, że celem projektu jest poprawa komfortu życia zwierząt w Polsce. Jednak, jak podkreślają eksperci, podstawą dla ich dobrostanu są edukacja i właściwa opieka nad zwierzętami – to drugie zadanie spoczywa przede wszystkim na ich właścicielach. O objęcie troską zwierząt, które są wrażliwe na hałas zaapelował też między innymi premier Donald Tusk, w filmiku opublikowanym w Sylwestra w swoich mediach społecznościowych.

– Wierzymy, że bezpieczeństwo i dobra zabawa mogą i muszą iść ze sobą w parze. Dlatego promujemy świadome i odpowiedzialne korzystanie z materiałów pirotechnicznych. Tak, by sprawiały one tylko radość, dawały poczucie piękna i estetyki. Prowadzimy kampanie informacyjne, jak do pokazów pirotechnicznych przygotować zwierzaki. Widzimy efekty tych działań. Jak pokazują raporty schronisk i straży miejskich, w okresie sylwestrowo-noworocznym, od kilku już lat nie notuje się w Polsce większej liczby ucieczek zwierząt niż w innych okresach roku – wylicza Magdalena Rytel-Kuc, prezes Fundacji Rozwoju i Edukacji Pirotechnicznej, która zajmuje się edukowaniem na rzecz odpowiedzialnego korzystania z pirotechniki.

Wybuch czarnego rynku

Likwidacja polskiej branży pirotechnicznej to także zagrożenie dla konsumentów. Ustawa może paradoksalnie sprawić, że wysokiej jakości produkty polskich firm zostaną zastąpione przez potencjalnie niebezpieczne, wyroby oferowane na czarnym rynku. – Dowodem na to, że to realny scenariusz jest przykład Holandii, w której zakaz pirotechniki doprowadził do zalania rynku niesprawdzonymi fajerwerkami niewiadomego pochodzenia. Tylko grudniu 2022 r. holenderska i niemiecka policja wspólnie przejęły aż 250 ton takich fajerwerków – tłumaczy prezes Smolińska.

Takiego scenariusza obawiają się Polacy. Z tegorocznych badań przeprowadzonych przez Ogólnopolski Panel Badawczy Ariadna wynika, że aż połowa badanych obawia się, że wprowadzenie zakazu doprowadzi do zalania polskiego rynku przez fajerwerki niesprawdzonej jakości i niewiadomego pochodzenia.

Przeczytaj też https://raportcsr.pl/wei-64-proc-polakow-jest-przeciwnych-wprowadzeniu-calorocznego-zakazu-odpalania-petard-i-fajerwerkow/