Ekologiczna idea odtwarzania „dzikich łąk” cieszy się coraz większą popularnością. Jedna z poznańskich firm oferuje sprzedaż mieszanek nasion kwiatów które sprzyjają odtwarzaniu populacji pszczół i motyli.
Jak informuje na swej stronie beeboms.pl, tworząc bomby nasienne, wykorzystuje lokalną glinę i przesianą ziemię, wypełniając je nasionami rodzimych dzikich kwiatów.
– Zaletą tych mieszanek jest brak nasion obcych i obcych inwazyjnych gatunków, takich jak na przykład nawłoć kanadyjska, która konkurując, wypiera rodzime rośliny, a przez to zagraża pszczołom, motylom i innym zapylaczom – ocenia dr Magdalena Lenda z Instytutu Ochrony Przyrody PAN i Uniwersytetu w Queensland.
W składzie są rumian polny, chaber bławatek, mak polny, złocień polny, bniec czerwony, bniec biały, krwiściąg mniejszy, szczaw zwyczajny, szelężnik mniejszy, głowienka pospolita, pierwiosnek lekarski, babka lancetowata, jastrun właściwy, brodawnik zwyczajny, przytulia właściwa, dzika marchew, chaber ciemny i krwawnik pospolity.
Wedle informacji producenta mieszanek, Beebombs są bombami siewnymi lub inaczej nazywanymi kulkami nasiennymi które były używane od tysięcy lat jako naturalna technika uprawy. Zostały „ponownie odkryte” przez Masanobu Fukuoka– japońskiego naukowca zajmującego się roślinami. Był prekursorem nowoczesnych naturalnych technik upraw oraz inspirującym pisarzem i filozofem w zakresie naturalnego rolnictwa.
Bomby siewne to starożytna metoda uprawy, która jest mniej destrukcyjna dla dzikiej przyrody, mniej pracochłonna oraz zwiększa tempo kiełkowania nasion. A Beebombs z poznańskiej manufaktury są tworzone ręcznie. Każde opakowanie zawiera setki nasion 18 gatunków rodzimych dzikich kwiatów. Nasiona miesza się z gliną w proszku i lokalnie pozyskiwaną, oczyszczoną glebą. Glina wspiera i chroni nasiona podczas kiełkowania i rozprowadza je, podczas rozkładu gliny pod wodą.
Jak wiadomo, utrata tradycyjnych siedlisk korzystnych dla zapylaczy ma niszczący wpływ na populacje pszczół i motyli w całym rozwiniętym świecie. Różnorodność biologiczna ma kluczowe znaczenie z wielu powodów, a dzikie kwiaty mają kluczowe znaczenie dla różnorodności biologicznej. Dzięki Beebombs można odtworzyć naturalne pola dziko rosnących kwiatów i ratować pszczoły.
Wedle producenta, Beebombs nie wymagają umiejętności ogrodniczych i można je rozrzucić bezpośrednio na glebę o każdej porze roku. Po rozsypaniu Beebombs potrzebują już tylko dużo wody, słońca i czasu. Dzikie kwiaty są wytrzymałe i szybko się adaptują, ale wolno rosną. Oznacza to, że mogą zostać pokonane przez szybciej rosnące trawy i wieloletnie chwasty na wczesnych etapach rozwoju. Dlatego najlepiej rzucać je prosto na oczyszczoną glebę, jeśli to możliwe. Ziemia pomoże nasionom wykiełkować , a glina ochroni je po rozrzuceniu. Beebombs nadają się też do hodowli w doniczkach.
Producentów oferujących nasiona „dzikich łąk” jest jednak więcej a moda na przyjazne zapylaczom i naturalnie estetyczne środowisko zdaje się rozwijać. Przy zakupie warto tylko zwracać uwagę, czy w mieszankach nie występują nasiona roślin inwazyjnych, szkodliwych dla rodzimej przyrody. Bo jeśli występują, to takich mieszanek nie można zaliczyć do ekologicznych. Przeciwnie, należy je ocenić jako szkodliwe dla przyrody.
Pełne informacje o Beebombs można znaleźć na stronie https://www.beebombs.pl/