Agresywna nawłoć kanadyjska niszczy polską przyrodę

Roślina o nazwie nawłoć kanadyjska atakuje polską przyrodę, może też źle oddziaływać na zdrowie ludzi. Niestety, wiedza społeczeństwa o szkodliwości tej trudnej do zwalczenia rośliny jest niska.

Późnym latem i wczesną często możemy dostrzec żółte połacie drobnych kwitnących roślin. Należą do nawłoci kanadyjskiej, która atakuje polskie łąki, również położone w takich puszczach jak kampinoska, od 1872 r. Angielska nazwa tej rośliny „Goldenrod” – złota rózga, oddaje nie tylko twardość i hardość rośliny, ale sugeruje też negatywne konotacje.

Agresywność nawłoci polega na tym, że roślina ta nie potrzebuje wiele do życia a dzięki dużej dynamice wzrostu skutecznie konkuruje o światło i składniki odżywcze z rodzimymi gatunkami. Później w nawłociowiskach (jednogatunkowych płatach, często o powierzchni kilku ha) praktycznie niemożliwe są odnowienia gatunków rodzimych, nawet małych drzew i krzewów, gdyż utrudnione jest kiełkowanie siewek. Obecność nawłoci kanadyjskiej powoduje zmiany właściwości gleby, a jej obecność przyczynia się m.in. do zwiększenia pH podłoża, zawartości azotu, węgla i substancji organicznych.

Paradoksem jest, że roślina wykorzystywana jako pożytek dla pszczół, przyczynia się do ograniczenie liczebności krajowych zapylaczy, szczególnie dzikich pszczół i bzygowatych, odwiedzających kwiaty. Motyle dzienne, pszczoły, bzygowate, są wrażliwe i wycofują się z miejsc zajmowanych przez inwazyjne nawłocie. Znane są przypadki, gdzie w płatach z udziałem inwazyjnych roślin, różnorodność zapylaczy spadła aż o 90 proc.

Potwierdza to dr hab. Dawid Moroń z Instytut Systematyki i Ewolucji Zwierząt PAN przypominając, że w Polsce jest około 450 gatunków pszczół i że nawłocie są jednymi z najbardziej inwazyjnych gatunków roślin na świecie. – Na nawłociowiskach obserwujemy znaczny spadek różnorodności rodzimych gatunków roślin. Co więcej, nawłocie kwitną późnym latem, dlatego przez większość sezonu wegetacyjnego nawłociowiska nie oferują pokarmu dla wielu gatunków dzikich pszczół. O ironio, w pewnym stopniu za rozprzestrzenianie się inwazyjnych nawłoci są odpowiedzialni pszczelarze. Niepotwierdzone naukowo przekonanie, że miód nawłociowy ma „super” lecznicze właściwości, zachęca pszczelarzy do kupowania i sadzenia nawłoci na coraz to nowych obszarach. Taka działalność jest niezgodna z prawem – UE reguluje zasady handlu gatunkami inwazyjnymi – i bardzo szkodliwa dla rodzimej różnorodności biologicznej, w tym różnorodności pszczół…tych dzikich – mówi naukowiec.

Czy nawłoć wpływa na ptaki? – Nasze badania wykonane już przed dekadą wskazują, że tak i to zdecydowanie negatywne. Nawłoć tworzy gęste łany, w których trudno się poruszać, a nawet wylądować. Nie zapominajmy, że większość tradycyjnych ptaków łąk i pól gniazduje na ziemi, a trawy na łąkach czy zboża są jednak mniej gęste niż spore połacie nawłoci – wyjaśnia prof. dr hab. Piotr Tryjanowski z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. – Ponadto nawłoć swoją obecnością niemalże wyjaławia glebę i jest tam mało owadów, stanowiących pokarm ptaków. Paradoksem jest, że nawłociowiska być może pozytywnie wpływają na jeden gatunek, zresztą także inwazyjny, na bażanta. Czyli można by powiedzieć, że wrogowie naszej rodzimej przyrody działają razem – dodaje prof. Tryjanowski.

Zdaniem ekspertów, nawłoć może też negatywnie oddziaływać na ludzi, choćby powodując katar sienny, zwłaszcza przy suchej i wietrznej pogodzie, kiedy to stężenie pyłku w powietrzu może przeszkadzać wrażliwym osobom.

Specjaliści od gatunków inwazyjnych uważają, że ograniczanie występowania nawłoci jest trudnym i pracochłonnym. Jeżeli rozprzestrzenienie nie jest jeszcze duże, to należy wykopywać poszczególne kępy. Jeżeli zajęte są większe obszary a warunki siedliskowe nie pozwalają na użycie ciężkiego sprzętu do wyorania kłączy, to najprostszym sposobem jest regularne koszenie nawłoci, nawet kilka razy w roku, przed okresem kwitnienia.

Walka z nawłocią jest też niezwykle kosztowna. Np. Kampinoski Park Narodowy od lat prowadzi walkę z roślinnymi gatunkami inwazyjnymi, w tym z nawłocią, a rozpisany w tym roku przetarg na ratowanie przed nimi puszczy opiewał aż na ponad 2,1 mln zł. Do kosztów usuwania gatunków inwazyjnych, w tym mechanicznego czy radykalnego wyrywania, należy doliczyć też choćby ich wywóz i utylizację.

Konieczność prowadzenia edukacji podkreśla dr Magdalena Lenda z Instytutu Ochrony Przyrody PAN: – Naukowcy od niedawna badają kompleksowy wpływ inwazji na ekosystemy, toteż społeczeństwo mało wie o ich przyrodniczych i ekonomicznych skutkach. Efektywne informowanie powinno odwoływać się do skutków bliskich człowiekowi, wynikających ze strat usług ekosystemowych. Tylko wtedy większość ludzi podejmie działania – ocenia naukowiec. Jest to istotne, bo nawłoć kanadyjska obniża różnorodność zapylaczy, rodzimych roślin i degraduje glebę. – Mniej zapylaczy oznacza mniej lubianych owoców, np. truskawek. Mniejsza różnorodność roślin to monotonia krajobrazu i mniej pożytków dla pszczół. Zdegradowana gleba to mniejsze plony – wylicza dr Lenda.

Ponad 10 lat temu parki krajobrazowe forsowały hasło: „Zamień nawłocie na malwy przy płocie!”. Jak widać, zyskało ono na ważności.