Niedostatek pieniędzy, a zwłaszcza ich brak dla większości stanowi poważny problem. Jednak mniejszość, która posiada nadwyżki finansowe też jest nieszczęśliwa. Pieniądze zawsze przyprawiają o ból głowy – konkluduje Juliusz Bolek, Przewodniczący Rady Dyrektorów Instytutu Biznesu.
Polacy mają słabe doświadczenia z bankami. W okresie tzw. Polski Ludowej system finansowy był wynaturzony. Po 1989 roku banki, nieoczekiwanie, zaczęły się jawić jako najbezpieczniejsze narzędzia do przechowywania i pomnażania pieniędzy. Wysokie odsetki lokat, klienci rzadko korelowali z wysoką inflacją. Ta epoka się skończyła. Pojawiły się bankructwa banków. Inflacja spadła, właściwie jest już deflacja, więc i lokaty utraciły swoją atrakcyjność. Pozostały wygórowane oczekiwania.
Posiadacze nadwyżek finansowych chcieliby nadal bez wysiłku i ryzykownych działań, aby ich majątek powiększał się. Do bezpiecznych narzędzi, oprócz lokat, należą również obligacje. Jednak one również mają obecnie bardzo niską rentowność (około 2 % w skali roku). Mniej płynne, za to coraz bardziej atrakcyjne, okazują się inwestycje w nieruchomości. „Są one – jak zauważa Marzena Rudnicka Właścicielka firmy Rudnicka & Consulting Doradztwo na Rynku Nieruchomości i jednocześnie Ekspert Centrum im. Adama Smitha – ważnym elementem rynku kapitałowego, a inwestowanie w nie sprawdzonym sposobem na lokowanie oszczędności i pewny zysk.”
W zależności od posiadanego kapitału i pomysłu można inwestować w ziemię rolną, działki budowlane, mieszkania, a nawet kamienice lub osiedla. Na ziemi rolnej można zarabiać dzięki dopłatom z Unii Europejskiej. Trzeba jednak trafić na odpowiednie areały i podążać za zmieniającymi się przepisami. Jest także ryzyko, że dopłaty kiedyś się skończą. Innym sposobem osiągania przychodu jest przekształcanie ziemi rolnej na działki budowlane. Tutaj jednak znów jest potrzebna wiedza, jakie tereny okażą się atrakcyjne dla potencjalnych klientów.
Inwestowanie w mieszkania pod wynajem wymaga opiekowania się nimi. Podobnie jak w przypadku nieruchomości komercyjnych w tym samym celu. Przy czym, tutaj, dodatkową barierą jest potrzeba zgromadzenia znacznego kapitału. W przypadku mieszkań, zawsze jest ryzyko, że najemca zdewastuje mieszkanie, zniknie, albo przestanie płacić i pojawią się trudności z jego wykwaterowaniem. Podobne problemy nastręczać mogą nieruchomości komercyjne.
Swego czasu była moda na tak zwane condohotele. To rozwiązanie umożliwia przeniesienie odpowiedzialności, związanej z wybudowaniem nieruchomości, jej wynajmem i zarządzaniem, na dewelopera. Formuła przewiduję, że inwestorzy mają udziały w przedsięwzięciu i nie mają odrębnej własności. Kilka nieudanych projektów tego typu, zniechęciło wiele osób do tej formy lokowania pieniędzy. Podobnym rozwiązaniem są aparthotele. Z tym, że w tym przypadku inwestorzy posiadają odrębną własność apartamentu. Całym obiektem zarządza operator, który też zobowiązuje się do zapewnienia określonego zysku.
Pierwsze aparthotele pojawiły się już w latach 80-tych w miejscowościach turystycznych m.in. w Świnoujściu, Kołobrzegu, Karpaczu, Zakopanem. Modele biznesowe z biegiem czasu się zmieniały. Obecnie jest realizowana, na przykład, inwestycja „Lwowska 1” w Krakowie. Zakupiony apartament jest objęty 10-letnią umową najmu z operatorem aparthotelowym. Co oznacza, że przez ten okres nie będzie można zmienić przeznaczenia lokalu. W zamian operator zapewnia, że właściciele apartamentów będą otrzymywali w pierwszym roku – 5 %, w drugim – 6 %, w trzecim – 7 % zysku od kwoty netto zakupu lokalu i udziałów. Od czwartego roku najmu właściciel będzie otrzymywał czynsz stanowiący 35 % całkowitego przychodu netto operatora z aparthotelu pomnożony przez udział właścicielski.
Inwestowanie w aparthotele jest interesująca, ponieważ nie wymaga osobistego zaangażowania w wynajmowanie oraz stałej obsługi przedmiotu najmu. W tym przypadku nie działa również niekorzystne dla wynajmującego ryzyko wynikające z ustawy o ochronie praw lokatorów. Istnieje także możliwość uzyskania zwrotu podatku VAT bez względu na to, czy się prowadzi działalność gospodarczą. Jest także małe prawdopodobieństwo, że nieruchomość z upływem czasu straci na wartości. To pomysł dla tych, którzy mając kilkaset tysięcy złotych, są niezadowoleni z zysków proponowanych przez banki, lubią stabilne przychody i nie chcą się osobiście, na bieżąco, zajmować się nimi.