Koń, jaki jest, każdy widzi – bardzo rozsądnie zauważył ks. Benedykt Chmielowski w swojej encyklopedii. W polskiej rzeczywistości widać zaś, że trudno rozdzielić pozornie neutralny temat, taki jakim jest właśnie koń, od meandrów bieżącej polityki. Aż strach pomyśleć, jaką rolę polski koń może odegrać w nadchodzących kampaniach wyborczych – szczególnie, że jest on jedną z naszych najlepszych marek eksportowych – zastanawia się Krzysztof Przybył, prezes Fundacji Polskiego Godła Promocyjnego „Teraz Polska”.
Polski koń najpierw, w czasie zaborów, kojarzył się z kolejnymi, niezmiennie kończonymi klęską powstaniami. Później, w Dwudziestoleciu, z ułańską fantazją i sanacyjną armią. W czasie wojny niemiecka propaganda usiłowała z polskiego konia zrobić symbol zacofania naszych sił zbrojnych. Niesłusznie, bo w warunkach polskich dróg (a raczej ich braku) przemieszczanie lekkich działek w konnym zaprzęgu było najrozsądniejszym rozwiązaniem. Po wojnie zaś polski koń mimo woli stał się symbolem wstecznictwa, jako, można powiedzieć, antyteza mechanizacji i kolektywizacji. Z jednej strony małe gospodarstwa, oparte na pracy gospodarza i końskich mięśniach, a z drugiej spółdzielnie produkcyjne z traktorami i kombajnami.
Dziś, gdy konne bryczki są jedynie turystycznymi atrakcjami (a i tak podobno na szlaku do Morskiego Oka mają je zastąpić mało atrakcyjne meleksy), polski koń został głównie naszą eksportową perłą. Co roku na aukcje do Janowa Podlaskiego ściągają sławni i możni ze wszystkich kontynentów. Nad Dniami Konia Arabskiego patronat sprawuje tradycyjnie prezydent Rzeczypospolitej.
Tegoroczna edycja odbyła się w dniach 15-17 sierpnia. Wystawione na aukcję konie trafiły do hodowców z Arabii Saudyjskiej, Wielkiej Brytanii, Kataru, Iranu i Rosji. Co ciekawe, dwa z nich zostały w Polsce. Dochód z aukcji to, bagatela, ponad 2 mln euro.
Szczególną atrakcją tegorocznego pokazu był pustynny ogier ze stajni władcy Bahrajnu, przekazany Polsce w dowód uznania dla zasług i osiągnięć naszych hodowców. Z tej okazji do Janowa przybył wnuk króla. Interesujące, że gniady ogier podarowany Polsce to potomek jednego z pierwszych koni arabskich, które przed niemal wiekiem zostały sprowadzone do Polski przez księcia Romana Sanguszkę.
Nasze marzenia, by być potęgą, spełniają się zupełnie, jeśli chodzi o hodowlę arabów. Jesteśmy niekwestionowanym, światowym numerem jeden i od wielu lat utrzymujemy się w ścisłej czołówce rankingów, jeżeli chodzi o jakość hodowlaną. Czujemy jednak na plecach oddech konkurencji, więc tym ważniejsze są starania, by trzymać wysoki poziom naszej hodowli. Agencja Nieruchomości Rolnych, która za ten trudny projekt odpowiada, ma więc niełatwe zadanie.
Zastanawiając się nad tym, w jaki sposób promować Polskę w świecie, nie zapominajmy o polskich koniach arabskich. Mamy z czego być dumni. Koń w służbie Marki Polska? Można powiedzieć, że koń by się uśmiał, ale dlaczego nie?!
Źródło: http://krzysztofprzybyl.natemat.pl/114509,kon-a-marka-polska