Polska i Ukraina uważane są w Europie za głównych graczy o eksploatację złóż łupkowych. Oba państwa wiążą wielkie nadzieje z nową branżą gwarantującą bezpieczeństwo energetyczne i tanie nośniki energii, gaz i ropę – możemy przeczytac w komentarzu Teresy Wójcik na portalu BiznesAlert.pl.
W Polsce początkowy entuzjazm wokół gazu z łupków przechodzi w marazm i rozczarowanie. Gdy na Ukrainie poszukiwania i wydobycie przyznano trzem wielkim firmom oczywiście zainteresowanym gazem – w Polsce koncesje otrzymało ponad sto – obecnie lista koncesjobiorców zmniejszyła się do ok. 95 – ale odwierty wykonuje kilkanaście. Reszta praktycznie blokuje poszukiwania. Nie przeprowadzano żadnych przetargów, więc nie było formalnej selekcji. Stan prawny nie chroni interesów ani państwa i społeczeństwa, ani firm inwestujących w poszukiwania. Za to sprzyja biurokracji, nadużyciom, korupcji i aferom. Mimo zapowiedzi premiera Donalda Tuska od dwóch lat nie ma w parlamencie rządowego projektu nowelizacji ustawy Prawo Górniczej i Geologiczne, który sprzyjałby poszukiwaniom i wydobyciu niekonwencjonalnych węglowodorów. Ostatni termin zapowiadany na grudzień jest znów niedotrzymany – ponoć nowy minister środowiska i nowy główny geolog kraju chcą zasłużyć się nowym (kolejnym) projektem. Więc dalszą zwłokę w pracach nad lepszym prawem mamy zagwarantowaną. Władze centralne nie potrafią przekonać niektórych grup społecznych, że można wydobywać gaz łupkowy bez szkody dla środowiska naturalnego, a z korzyścią dla ochrony klimatu. I niestety obawiam się, że te grupy bezkarnie prowadzą coraz skuteczniejszą agitację antyłupkową, co z zadowoleniem odnotowuje Gazprom zza nieco dalszej niż ukraińska granicy – podsumowuje Teresa Wójcik.
Więcej: biznesalert.pl