Od 12 czerwca 2022 r. wznowiono regularne kursy na odcinku Wrocław Główny – Świdnica, choć ruch na tej linii zawieszono w 2000 r., w złym dla kolei czasie. Warto o tej linii napisać, bowiem jest to kolejny przykład na to, że można. Że kolej jest doskonałym środkiem komunikacji, z którego mogą skorzystać między innymi turyści, zwiedzający ciekawe zakątki naszego kraju. Warto więc zostawić smrodzący samochód i wybrać się tu i ówdzie pociągiem. Na przykład do Świdnicy i Jedliny Zdroju…
Od kiedy otwarto nowe połączenie, cieszy się ona całkiem sporym powodzeniem pasażerów. Obecnie, w porze zimowej, pod warstwą wody w proszku zwanym śniegiem, znajduje się stacja Jedlina-Zdrój. Jeszcze do niedawna był to zaledwie przystanek osobowy, ale dzięki ponownym otwarciu linii kolejowej nr 266 (niegdyś 285) do Świdnicy, Jedlina-Zdrój stała się stacją węzłową, choć sterowaną zdalnie z Głuszycy. Co więcej, dzięki temu otwarciu linia Kłodzko – Wałbrzych (286) ma już nie dwa, a trzy odcinki! Oczywiście linia się nie wydłużyła. Odcinkiem linii kolejowej nazywamy jej fragment pomiędzy dwiema stacjami węzłowymi. Z racji faktu, że Jedlina-Zdrój była do 2023 r. jedynie przystankiem osobowym, nie znajdował się tutaj koniec i początek odcinka.
Linia numer 286 Wałbrzych – Kłodzko, na odcinku do Jedliny Zdroju, choć położona całkowicie w górskim terenie, nie uchodzi za trudną, chociaż maksymalne pochylenie przekracza nieznacznie 11‰ (co oznacza różnicę wysokości 11 metrów na kilometr długości – 11 na 1000). Na tym odcinku linii 286 spotkamy jedynie pociągi pasażerskie, konkretniej autobusy szynowe SA134 i SA135.
Wyjaśnijmy, właściwie to chodzi o trzy linie kolejowe, bo poza wymienioną są jeszcze : nr 266 Świdnica Kraszowice – Jedlina-Zdrój oraz nr 285 Wrocław Główny – Świdnica Kraszowice. Jedna jest przedłużeniem drugiej. Obie to niezelektryfikowane jednotorowe linie kolejowe łączącej Wrocław Główny z Jedliną-Zdrój o długości 82,166 km. Pierwotnie linia na całej swej długości figurowała jako linia kolejowa nr 285, jednak od 7 grudnia 2021 roku odcinek Świdnica Kraszowice – Jedlina-Zdrój figuruje jako linia kolejowa nr 266.
Ciekawostką jest to, że linia kolejowa nr 285 to drugorzędna linia kolejowa przebiegająca równolegle do głównej linii kolejowej nr 274 biegnącej z Wrocławia Głównego do Kątów Wrocławskich, Jaworzyny Śląskiej i do Wałbrzycha, a następnie dalej na zachód, przez Jelenią Górę w kierunku Zgorzelca. Natomiast linia kolejowa nr 285 wychodzi ze stacji Wrocław Główny w kierunku wschodnim, po czym po ostrym łuku niemal zawraca, przechodzi przez Wrocław Partynice, Sobótkę i dociera do Świdnicy, gdzie przechodzi w linię kolejową nr 266 i prowadzi dalej do Jedliny-Zdroju. Ta ostatnia to stacja położona na linii kolejowej 286: Wałbrzych Główny – Jedlina-Zdrój – Ludwikowice Kłodzkie – Ścinawkę Średnią – Kłodzko Główne.
Świdnica jest pięknym miastem położonym nad rzeką Bystrzycą, na przedgórzu sudeckim. Przede wszystkim znajduje się tu jedyne w Polsce Muzeum Dawnego Kupiectwa, jest też kilka ciekawych zabytków. Warto zobaczyć świdnicką starówkę z zabytkowym ratuszem, warto też zajrzeć do Kościoła Pokoju. Kościół Pokoju został wzniesiony w systemie szachulcowym w 1657 r., wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO w 2001 r.
Reaktywowana już w 2009 r. linia kolejowa nr 286 Wałbrzych – Kłodzko została ukończona w 1880 roku, jako część Śląskiej Kolei Górskiej. Oczywiście była budowana przez niemieckie towarzystwo Śląskiej Kolei Górskiej (Schlesische Gebirgsbahn – SGB), w którym uznano, że linia kiedyś będzie dwutorowa, dlatego wykupiono teren pod dwa tory od razu.
W 1911 roku już pod zarządem Pruskich Kolei Państwowych (Königlich Preußische Eisenbahn-Verwaltung – KPEV) oddano pierwszy odcinek dwutorowy, a w 1923 r. cała linia od Kłodzka do Wałbrzycha (linia kolejowa nr 286, na której w Jedlinie Zdroju kończy się linia kolejowa 266 ze Świdnicy, na krótkim odcinku przebiegając wzdłuż niej) już miała dwa tory. Przyszedł jednak rok 1945, i linia zmieniła właściciela, bowiem tereny te włączono do Polski. W latach 2000-2004 polski zarząd uznał, że jeden tor to w sumie wystarczy. A w 2006 r. uznano, że po co tam pociągi – połączenia zawieszono. Trzy lata później, w roku 2009 z Wałbrzycha do Kłodzka ruszyły ponownie pociągi, tym razem pod flagą Kolei Dolnośląskich.
Ale wróćmy do linii kolejowej ze Świdnicy do Jedliny-Zdroju. O tej linii dałoby radę powiedzieć dużo, dużo więcej, ale jeszcze lepiej to po prostu zobaczyć, przejechać się najbardziej malowniczą linią kolejową w Polsce. Są tu łącznie trzy tunele i kilka niesamowitych mostów. A w samej Jedlinie Zdroju warto zobaczyć budynki obu zabytkowych stacji, Jedlina-Zdrój (dawniej Jedlina Dolna) z 1880 r. z budynkiem zbudowanym w 1902 r., na której to stacji w 1968 r. kręcono sceny do filmu „Lalka” (Jedlina udawała XIX wieczne Skierniewice) oraz dworzec będący obecnie przystankiem kolejowym „Jedlina Górna”, przy ul. Kłodzkiej 59a, z budynkiem murowano-szachulcowym, z 1878 r. Warto też odwiedzić zespół pałacowy, z drugiej połowy XVIII w. mieszczący się w pobliskiej Jedlińce, a także letni tor saneczkowy w Centrum Sportów Górskich i park linowy „Czarodziejskie Liny”.
Jeśli już dojechaliśmy z Wrocławia nowym połączeniem do Jedliny Zdroju, to warto się wybrać do Wałbrzycha albo do Kłodzka. Kolej z Wałbrzycha do Kłodzka jest również niesamowicie fascynująca. Jeśli pojedziemy z Jedliny Zdroju do Wałbrzycha, to tuż za stacją kolejową Jedlina Górna znajdują się wloty dwóch najdłuższych tuneli kolejowych w Polsce (poza miastem), wydrążonych pod górą Mały Wołowiec, pomiędzy Wałbrzychem a Jedliną-Zdrój. Są to dwa równoległe tunele o kształcie eliptycznym i długości 1601 m oraz 1560 m. Dłuższy jest tylko Tunel Średnicowy w Warszawie, od stacji Warszawa Ochota do stacji Warszawa Powiśle ma długość 2310 m.
Polskę warto zwiedzać koleją, zostawiając samochód w domu. Na Dolnym Śląsku znajduje się wiele różnych ciekawych szlaków turystycznych do przejścia pieszo. Jeśli zabierzemy ze sobą samochód, to trzeba do niego później wrócić, a pociągiem można wycieczkę zaplanować tak, by wysiąść na jednej stacji, odbyć ciekawą wycieczkę pieszą lub rowerową, a wsiąść na całkiem innej stacji. Coraz gęstsza sieć kolejowa ułatwia realizację takich pomysłów. A w ten sposób przyczyniamy się do ochrony środowiska. Co prawda na wymienionych szlakach jeżdżą spalinowe autobusy szynowe, ale i tak trzeba dojechać do Wrocławia, a to już podróż pociągiem elektrycznym. W przyszłości zapewne spalinowe autobusy szynowe zastąpią wodorowe albo inne szynowe pojazdy nisko- lub zeroemisyjne.
Michał Fiszer
Fot. Jacek Fiszer