Michalina poszukuje nowych środków wyrazu artystycznego i znalazła je w… języku programowania Python. Weronika, studentka animacji, chce tworzyć gry. Joanna, dziennikarka i triathlonistka, nie chce przespać zmiany technologicznej, a Michał, lektor angielskiego i recenzent gier komputerowych jest po prostu zajawkowiczem. Wszyscy kodują w Pythonie, choć jeszcze 3 miesiące temu kompletnie nic o nim nie wiedzieli. Jak to możliwe? Dlaczego Polacy ruszyli do klawiatur, pracować i bawić się w nowym języku?
Michalina Pryśko jest artystką wizualną. Weronika Grabowska studiuje animację na łódzkiej filmówce i pracuje w studiu produkującym gry. Joanna Skutkiewicz to z wykształcenia filolożka polska, a z zawodu dziennikarka. Michał Stan zajmuje się od lat logistyką, a Michał Zacharzewski to lektor języka angielskiego z pasją do gier komputerowych.
Choć każde z nich robi to z nieco innego powodu, wszyscy uczą się online podstaw programowania w języku Python w infoShare Academy, by budować portfolio kompetencji niezbędnych do funkcjonowania w świecie, w którym technologia ma coraz większe znaczenie.
– Cyfryzacja przyczyniła się do stworzenia nowych formatów usług i umożliwiła dotarcie do nowych grup odbiorców. W dobie pandemii technologia stała się pośrednikiem w konsumpcji kultury, podstawą funkcjonowania administracji, handlu czy edukacji – komentuje Andrzej Kiesz, Prezes infoShare Academy. – Obszarów postępującej transformacji cyfrowej jest więcej i coraz częściej mamy wszyscy styczność z jej efektami. Do kursu online z podstaw programowania w Pythonie zaprosiliśmy osoby spoza branży IT – chcieliśmy sprawdzić, czy programowanie jest dla nich interesujące, czy stanowi barierę i co najważniejsze – czy programowanie może pomóc im w codziennej pracy, która z pozoru ma niewiele wspólnego z IT. Efekt nas zaskoczył.
Koduj, by tworzyć
Coraz częściej do grona zainteresowanych poznaniem technologii od podszewki dołączają artyści. W listopadzie kurs podstaw języka programowania Python ukończyła Michalina, artystka wizualna. Dlaczego chce się uczyć kodowania? Do czego jest jej to potrzebne?
– Kodowanie nie musi być nastawione tylko i wyłącznie na tworzenie funkcjonalności – twierdzi Michalina Pryśko. – Zamiast czegoś funkcjonalnego, możemy stworzyć coś ekspresyjnego. Coś, co zaskoczy formą i będzie po prostu atrakcyjne wizualnie.
W sztukach wizualnych programowanie służy także do projektowania elementów instalacji artystycznych i projekcji, a nawet do tworzenia wizualizacji na żywo – tak zwanego VJ-ingu. (świetnym przykładem artysty wizualnego, posługującego się programowaniem jest Vincent Houze, który tworzy interaktywne obrazy i wielkie w swojej skali instalacje multimedialne).
Michalina postawiła na naukę Pythona właśnie ze względu na potencjał, jakie niesie ze sobą to narzędzie.
– Programowanie wizualne daje niesamowite możliwości w zakresie form ekspresji artystycznej. Wybrałam naukę podstaw Pythona, bo ciągnie mnie do pracy z animacjami 3D – mówi Michalina.
Technical artist? Czego to ludzie nie wymyślą
Jednym z punktów styku sztuki i technologii jest też branża produkcji gier. To właśnie tu niezbędni są ludzie, którzy potrafią posługiwać się językiem obu tych światów – technical artists. Tych „hybryd” artystów z programistami poszukują obecnie najwięksi producenci gier – zarówno ci polscy, jak i zagraniczni.
Weronika, studentka animacji na łódzkiej filmówce pracująca w niewielkim studio zajmującym się produkcją gier, jest poważnie zainteresowana obraniem tej ścieżki kariery. Pierwszy krok już za nią – właśnie ukończyła kurs podstaw programowania w Pythonie.
– Kompetentny kandydat na to stanowisko to łakomy kąsek dla studiów deweloperskich – przyznaje Weronika Grabowska. – Ale wymagania nie są małe. Technical artist musi się dobrze poruszać zarówno wśród zawiłych kwestii technicznych jak i kontrolować aspekty artystyczne – dodaje. – Dlatego postanowiłam zacząć uczyć się programowania – to mój pierwszy krok w stronę zrozumienia jak działa i myśli komputer.
Programowanie – dla sportu?
Joanna – dziennikarka i copywriterka, z wykształcenia filolożka polska, również podjęła niedawno decyzję, że nauczy się podstaw Pythona. Powodów wymienia kilka, a jednym z nich nie jest wcale chęć zmiany pracy, a… sport.
– Zgadzam się, że w IT praca jest zawsze i że to jedna z najpewniejszych branż – przyznaje Joanna Skutkiewicz. – Ale nie boję się, że nie znajdę pracy w swoim zawodzie. Pracy dla “humanów” nie brakuje. I – chyba trochę wbrew stereotypom – nie musi ona być nudna i słabo płatna.
Joanna jest bowiem dziennikarką i koordynatorką serwisu portalu Trójmiasto.pl. Wiąże się z tym bliska współpraca z innymi dziennikarzami, począwszy od udziału w rekrutowaniu ich, po codzienne rozdzielanie i delegowanie zadań czy prowadzenie projektów.
– Technologia jest już wszędzie, dlatego kodowanie staje się kompetencją niezbędną nawet wtedy, gdy nie zamierzamy zostać programistami – warto mieć choć podstawy, jeśli ma się na przykład ambicje zarządzania projektami w tym obszarze – twierdzi Joanna. Nie znając języka technologii, jesteśmy biernymi konsumentami postępu – przekonuje. – Już niedługo znajomość programowania będzie tak samo podstawową umiejętnością jak na przykład znajomość języka angielskiego albo posiadanie prawa jazdy. Nie chcę zostawać z tyłu.
Ale, jest coś jeszcze. Joanna jest zapaloną triathlonistką i według niej, nauka Pythona to idealny trening dla… mózgu.
– Na co dzień, każdy z nas angażuje swój intelekt w pracę. Uważam, że warto być aktywnym także w obszarach pozazawodowych. Uczenie się czegoś zupełnie nowego, innego niż to, co robimy zazwyczaj, to świetny trening dla umysłu, a przecież chcemy, żeby był wszechstronny i zachował sprawność jak najdłużej! – twierdzi Joanna.
Plan B
Trwająca pandemia i jej wpływ na gospodarkę przekłada się na nastroje na rynku pracy. W dobie tak dużej niepewności, warto mieć plan „B”.
W przypadku Michała ten plan to ewentualne przebranżowienie i zostanie programistą. Pierwszym krokiem w jego realizacji jest sprawdzenie, czy ma do tego predyspozycje i czy odnalazłby się w zawodzie. Zawodzie – dodajmy – który zawsze go fascynował.
– Moje losy potoczyły się tak, że musiałem bardzo wcześnie pójść do pracy. Mimo fascynacji informatyką, nie miałem czasu na wybrzydzanie i padło na logistykę, w której zostałem na blisko pół życia – relacjonuje Michał Stan. – Ostatnio zacząłem się zastanawiać, czy po tylu latach jestem w stanie odnaleźć się w świecie, do którego tak mnie kiedyś ciągnęło. Zacząłem od kursu podstaw online, by sprawdzić, czy ma to sens i jak idzie mi nauka, zanim zdecyduję się na naukę wymagającą znacznie większego zaangażowania.
Pod koniec zeszłego Michał roku podjął decyzję, że wróci do nauki programowania. Najpierw jako samouk. W ramach samodzielnej edukacji, poszukując wsparcia w nauce dołączył do jednej ze społeczności wspierającej się w nauce programowania na Discordzie, angażuje się także w trójmiejski ekosystem propagujący naukę programowania i uczy się Pythona online w infoShare Academy.
– Teraz mamy epidemię, a logistyka ucierpiała potężnie na wiosennym lockdownie. Ambicje nauki kodowania musiałem nieco ograniczyć, bo najważniejsze stało się skupienie na mojej bieżącej pracy i ludziach – wyznaje Michał. – Nie oznacza to, że się poddałem. Jestem w trakcie kursu PythON: Początek i nauka mocno mnie wciągnęła.
Po prostu zajawka
Kariera programisty? Dodatkowa kompetencja i wartościowa pozycja w CV? Znajomość programowania to z pewnością duży atut na rynku pracy. Ale nie wszyscy patrzą na kodowanie w ten sposób. Są jeszcze… zajawkowicze. Jednym z nich jest Michał – recenzent gier komputerowych, bloger i lektor języka angielskiego.
Ponad ćwierć wieku temu Michał bawił się w programowanie w Basicu. Dziś uczy się online podstaw Pythona.
– Na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych wszystkie popularne mikrokomputery miały wbudowany interpreter tego języka. Pełnił on rolę systemu operacyjnego, umożliwiał chociażby uruchamianie programów. Basica uczono właściwie wszędzie. W szkołach, w klubach osiedlowych, w ramach “Lata w mieście”, a nawet w rozgłośniach radiowych i popularnych czasopismach. Sam programistyczną zajawkę załapałem, pracowicie wklepując listingi gier z magazynów takich jak Bajtek czy Tajemnice Atari. Kilka lat później bez większych problemów przeszedłem na amigowski AMOS. Hobbistycznie pisałem nieskomplikowane gry, w które bawiliśmy się później ze znajomymi. Oni często też programowali, w moich kręgach to było zjawisko masowe – wspomina.
Michał nie został jednak programistą. Wybrał inną drogę – przez wiele lat był dziennikarzem. Tłumaczył książki, uczył studentów angielskiego, pracował w marketingu. Do Pythona wrócił… z ciekawości.
– Chciałem przekonać się, czy po 40-ce można zacząć uczyć się programowania i czy jest to wykonalne nawet dla człowieka z ulicy. Chcę też pokazać, że warto spróbować. Osobiście przekonać się, że kodowanie wcale nie jest takie straszne, przynajmniej mam taką nadzieję – napisał tuż przed rozpoczęciem kursu.
Zdobytej wiedzy Michał nie miał jeszcze okazji wykorzystać w szkole – z powodu pandemii zajęcia ze studentami rozpoczęły się z opóźnieniem. Zaskoczyło go jednak, jak sam fakt rozpoczęcia kursu przyjęli jego znajomi. Niemal wszyscy gorąco go dopingowali. Z taką motywacją nauka idzie szybciej.
Źródło: infoShare Academy