160 zerknięć na dobę. Tyle razy sprawdzamy powiadomienia na telefonie, zdradzają najnowsze badania Reviews.org. Zafascynowani technologią i jej możliwościami, bez reszty zanurzyliśmy się w smartfonowym świecie. Szybki rzut oka to dla nas za mało, większość z nas wpatruje się w wyświetlacz telefonu przynajmniej przez 3 godziny dziennie. To nie mało, ale czy to coś złego?
Post-digital to stosunkowo świeża koncepcja, która zrywa z tak popularnym terminem cyfryzacji. Eksperci są przekonani, że nie można już mówić o digitalizacji, gdy ta stała się tak powszechna, że aż oczywista i trwale wpisała się w rutynę naszego życia.
Ma to jednak swoje konsekwencje. Coraz więcej komunikatorów, kolejne platformy społecznościowe, spersonalizowane reklamy i w konsekwencji ogrom notyfikacji i obsesja powiadomień. Terapeuci z Psychology Today ostrzegają, że powinniśmy nauczyć się wybiórczo traktować powiadomienia, jakie wysyła nam telefon. Czasem nawet całkowicie je ignorując. Jednak jak pokazują badania Review.org, dla ponad 75% respondentów pokusa jest zbyt silna i gdy tylko usłyszą charakterystyczny dźwięk, dochodzący z okolic smartfona, bez namysłu po niego sięgają.
Obsesja powiadomień
Do sięgania po smartfon nie trzeba nas specjalnie namawiać. W wielu przypadkach nawet nie potrzeba sygnałów dźwiękowych bądź wizualnych, by przykuć naszą uwagę. Analitycy z firmy Review.org, która ma swoją siedzibę w Salt Lake City, twierdzą, że 66% osób, które wzięły udział w badaniu, sprawdza statusy na swoim telefonie ponad 160 razy na dobę. To dwukrotnie częściej niż zerkamy na zegarek.
Tak jak turbosprężarka w samochodzie zwiększa moc silnika, tak nawyk ten, został dodatkowo wzmocniony przez pandemię, która wiele osób zmusiła do zdalnego wykonywania obowiązków służbowych. Nie od dziś wiadomo, że mobilne aplikacje świetnie współpracują z firmowymi systemami, takimi jak Trello czy Microsoft Teams. – Smartfon stał się więc integratorem, który łączy ze sobą nie tylko świat wirtualny i rzeczywisty, ale również prywatny i służbowy. Tym bardziej nikogo nie powinno dziwić zaangażowanie, z jakim spoglądamy na kolejne powiadomienia. – zauważa Grzegorz Kosiński, CEO Audience Network, należącej do grupy Cloud Technologies.
Pokolenie przewijaczy
W niedawno opublikowanym na łamach serwisu Medium artykule, posłużono się terminem “Infinite Scroll Generation”, czyli pokolenie nieskończonego przesuwania po ekranie. Użyto tego sformułowania w kontekście rosnącego stopnia uzależnienia od smartphonów. Jednak autorzy nie postrzegają tego trendu, jako coś negatywnego, zauważając, że to element ciągłego procesu rozwoju ludzkich kompetencji.
Dlatego naturalnym wydaje się pytanie, czy zamiłowanie do scrollowania, rzeczywiście stanowi problem, który powinien być przedmiotem społecznej dyskusji? Wiele zależy od postrzegania tej sytuacji. To, co dla pewnych grup pokoleniowych może być oznaką problemu, w przypadku innych, traktowane jest jako coś pozytywnego. Dlatego wyniki badań, jakie przeprowadziło Review.org, mogą być postrzegane dwojako. Okazuje się, że jedna na cztery osoby (24,6%) jest w stanie powiedzieć o sobie, że nie czuje się uzależniona od telefonu. Więcej niż połowa ankietowanych przyznaje, że rzeczywiście, w pewnym stopniu czuje się uzależniona (56,4%). Pozostałe 19% nie ma najmniejszych wątpliwości, że smartfon stał się dla nich zbyt ważny.
– Lepsze, angażujące usługi, które przyciągną nas do ekranów na dłużej to pokłosie technologicznej rewolucji. Algorytmy stają się coraz lepsze, ponieważ zasilamy je precyzyjnymi danymi. Później odwdzięczają się nam konkretnymi informacjami, o tym, gdzie, kiedy, dlaczego i w jakich okolicznościach podejmujemy dane decyzje. Tyczy się to tak biznesu, jak i konsumenta. – zauważa Marcin Filipowicz, wiceprezes spółki Audience Network, która specjalizuje się w realizacji kampanii online wspartych analizą Big Data i dodaje: – Problemem nie jest ilość czasu, jaki spędzamy w sieci, bo ta wynosi dziś około 3 godzin dziennie, a jakość tej konsumpcji. A ta z roku na rok rośnie, głównie ze względu na rozwój kompetencji analitycznych. Wg. danych zebranych przez serwis amerykański serwis, 66% ankietowanych spędza w sieci około 3 godziny dziennie.
Telefon w pościeli
Rozłąka ze smartfonem? To nie wchodzi w grę, telefon zabieramy nawet do łóżka. Przynajmniej tak uważa ponad 65% ankietowanych, którzy wzięli udział w badaniu Reviews.org. Co ciekawe, dla niemałej grupy osób, ciepło, jakie wydziela ich elektroniczny gadżet, może być jedynym ciepłem, jakiego tam zaznają. Około 45% respondentów zadeklarowało, że jeżeli musieliby wybierać pomiędzy telefonem a seksem to… bez namysłu wybraliby to pierwsze.
Autorzy raportu zwracają uwagę na fakt, że co trzeci ankietowany (32%) oświadczył, że spędza więcej czasu ze smartfonem w ręku, niż ze swoimi najbliższymi. Jednak czy oznacza to, że rodzina stała się mniej ważna niż kawałek elektroniki? – W żadnym wypadku! – protestuje Grzegorz Kosiński i następnie dodaje: – Pomijając skrajne przypadki, powinniśmy odpowiedzieć sobie na jedno zasadnicze pytanie: czy czas spędzany w sieci, na pewno oznacza społeczną izolację? Wysyłamy znajomym zabawne filmy, za pomocą komunikatora, rozmawiamy z przyjacielem o weekendowych planach, a dodatkowo wspólnie przeglądamy najnowszą kolekcję naszego ulubionego, niszowego butiku. Może żyjemy w odosobnieniu, ale nie brakuje nam kontaktu z najbliższymi, może mamy go nawet więcej niż przed czasami mobilnej rewolucji.
Przewiduje się, że w najbliższych latach nastąpi wzmocnienie tego trendu. Według firmy Canalys, pomimo trwającej pandemii, jeszcze w tym roku na rynek trafi o 1500% więcej urządzeń obsługujących sieć 5G, niż w 2019. Wsparcie nowego standardu to szansa na wdrożenie kolejnych zaawansowanych aplikacji i rozwiązań. Serwisy społecznościowe, komunikatory, gry, aplikacje i reklamy staną się jeszcze bardziej spersonalizowane i co za tym idzie – będą dostarczać nam jeszcze więcej przyjemnych doznań. A endorfiny to coś co bardzo lubią nasze mózgi.