Choć firmy wabią specjalistów IT spełniając ich coraz śmielsze wymagania, nadal mają poważny problem z obsadzaniem stanowisk. Znana firma ubezpieczeniowa postanowiła znaleźć inne rozwiązanie i przekwalifikowała swoich pracowników chętnych do zmiany zajęcia. Okazało się, że można przekwalifikować się do pracy w IT.
Automatyzacja, robotyzacja, cyfryzacja – dla jednych to synonimy postępu technologicznego naszych czasów, dla innych – wizja bezrobocia spowodowanego przejęciem obowiązków przez maszyny. Choć rzeczywiście są zawody zagrożone wyparciem z rynku, tak naprawdę strach ma wielkie oczy, bo wciąż powstają i będą powstawać nowe profesje. Nie każda z nich będzie wymagać ukończenia wieloletnich studiów czy szkół zawodowych.
Jednym z takich przykładów jest programista – obecnie jeden z najbardziej pożądanych zawodów na rynku. Co więcej, deficyt specjalistów IT cały czas rośnie – do tego stopnia, że są firmy, które postanowiły zmienić podejście do procesu rekrutacji. Zamiast szukać pracowników na zewnątrz – przekwalifikowują na programistów własnych, chętnych do zmiany stanowiska pracowników.
– Automatyzacja w naszej firmie postępuje. Do 2019 roku planujemy całkowicie zrezygnować choćby z papierowych wniosków o ubezpieczenie. Zauważyliśmy, że nasi pracownicy obawiają się niektórych zmian i zastanowiliśmy się, co możemy zrobić. Wtedy pojawił się pomysł, aby chętnym osobom dać szansę na przekwalifikowanie się do pracy w najbardziej perspektywicznym zawodzie, czyli programisty – opowiada Monika Kulińska, people director w Avivie.
Szansę na zgłoszenie się do programu, który umożliwiał zdobycie kwalifikacji programisty, dostali wszyscy pracownicy Avivy, niezależnie od doświadczenia zawodowego, stażu pracy czy zajmowanego stanowiska. Wśród aspirujących znaleźli się pracownicy m.in. działu finansów, administracji, HR i call center.
Ostatecznie w 6-miesięcznym bootcampie programistycznym wzięło udział blisko 20 osób, które pozytywnie zaliczyły testy predyspozycji do pracy w zawodzie programisty, a następnie zdały wstępny egzamin z mentorem szkoły programowania online Kodilla.com. – Chcieliśmy pokazać pracownikom, że rzeczywiście pewne zawody przestaną istnieć, ale… cały czas pojawiają się nowe możliwości. Że w każdej chwili można nauczyć się czegoś nowego, przekwalifikować się i zacząć karierę na bardziej perspektywicznym stanowisku – dodaje Monika Kulińska.
Jednym z uczestników bootcampa był Kamil Dróżdż, który wcześniej przez 4 lata był pracownikiem telecentrum. – Po bootcampie programistycznym świat dosłownie stanął przede mną otworem. Dziś mam solidne podstawy do tego, żeby się dalej rozwijać, teraz już na stanowisku związanym z IT – opowiada Kamil.
Java, czyli najgrubszy kaliber
Projekt wzbudził w Avivie tyle samo entuzjazmu, co wątpliwości. Najwięcej obaw mieli oczywiście pracownicy działów IT, którzy nie za bardzo wierzyli, że w pół roku można zrobić programistę z kogoś „zielonego”. – Specjaliści zwykle boją się, że dostaną podopiecznych bez doświadczenia, z którymi nie będzie wiadomo, co zrobić. Tym bardziej, że na przedmiot szkolenia w Kodilla.com wybrano jeden z najbardziej pożądanych na rynku, ale zarazem jeden z najtrudniejszych języków, czyli Javę – tłumaczy Marcin Kosedowski, szef marketingu w Kodilla.com.
– Rzeczywiście, nasi programiści reagowali z dużą rezerwą. To był trudny proces, żeby ich do tego przekonać, szczególnie że nigdy nie szkoliliśmy ludzi bez dyplomu uczelni wyższej. Zazwyczaj byli to stażyści na 2-3 roku studiów. Dla nas to był eksperyment – mówi Rafał Frątczak, dyrektor rozwoju aplikacji IT w Avivie. – Poza tym wzięliśmy się za najgrubszy kaliber, czyli Javę, język obiektowy, bardzo złożony. Obawialiśmy się, że ten program – choć dobrze ułożony – nie spełni naszych oczekiwań i po 6 miesiącach okaże się, że jednak nic z tego nie będzie – przyznaje.
Wbrew obawom okazało się, że był to strzał w dziesiątkę. Wszyscy kursanci trafili do działów IT w Avivie i podjęli pracę. – Znakomita większość tych ludzi bardzo szybko zaaklimatyzowała się i stała częścią zespołu. Choć na nowych stanowiskach pracują dopiero od pół roku, są efektywni, zadaniowi, a ich praca przynosi realną wartość – podkreśla Rafał Frątczak.
Studia nie są już niezbędne
Pozytywnie zaskoczony był też Paweł Jabłoński, który jako delivery manager w Avivie nigdy wcześniej nie współpracował ze specjalistami IT bez studiów, a po bootcampach programistycznych.
– Osobiście nie widzę wielkiej różnicy między osobami, które skończyły szkołę programowania, a tymi, które są świeżo po studiach inżynierskich – mówi Paweł Jabłoński. Jego zdaniem bycie programistą nie wymaga studiów. – Wymaga potencjału i determinacji, a żeby te dwa elementy się rozwinęły, wystarczy dobrze zaprojektowany program, a nie forma nauki, jako taka.
Znaleźli sposób na bolączki IT?
Czy inne firmy, borykające się z niedoborami programistów, podążą tym samym śladem? Rafał Frątczak, dyrektor rozwoju aplikacji IT w Avivie uważa, że ta branża jeszcze długo nie będzie ustabilizowana, a liczba miejsc pracy będzie cały czas rosła. – W dobie wszechobecnej cyfryzacji życia codziennego, programistów, zwłaszcza w tych kluczowych technologiach jak Java, nigdy nie będzie za dużo. Potencjał jest ogromny.
Jak dodaje, specjalistów IT na rynku ciągle brakuje, dlatego Aviva nadal będzie starała się przekwalifikowywać własnych pracowników. – Znają dobrze ten biznes, po co mamy go uczyć ludzi z zewnątrz? Doświadczenie nabędą z czasem, dzięki własnej woli walki i naszemu wsparciu. W końcu każdy z nas zaczynał kiedyś od bycia juniorem w swojej profesji. Seniorem się człowiek nie rodzi, seniorem człowiek się staje – podsumowuje Rafał Frątczak.