„Polskie Davos” już za nami. To – obok katowickiego i toruńskiego – jeden z trzech kongresów gospodarczych, który trzyma się mocno i przyciąga od lat liczne grono gości. Tym razem było wiele rozmów o Europie i jej przyszłości. Nic dziwnego, jako że to temat, który absorbuje zarówno polityków, jak i opinię publiczną, i przedsiębiorców. Czy słowa i deklaracje przełożą się na czyny, które pozwolą na zbudowanie Zjednoczonej Europie dobrych perspektyw na przyszłość? – zastanawia się Krzysztof Przybył, prezes Fundacji Polskiego Godła Promocyjnego „Teraz Polska”.
Polscy politycy mają bardzo różne zdania na temat, czy Unia Europejska jest konstrukcją świetnie pomyślaną, czy też tworem pełnym wad. Są zgodni co do tego, że aby sprostać wyzwaniom dnia dzisiejszego i prężnie się rozwijać, wymaga reformy. W jakim kierunku i jak głębokie zmiany? Tu już ile partii i polityków, tyle pomysłów.
Warto podkreślić słowa prezydenta Andrzeja Dudy, które padły podczas tegorocznego Forum Ekonomicznego w Krynicy-Zdroju: Unia dwóch prędkości będzie początkiem jej końca. Zaiste, trudno pogodzić ogień z wodą, czyli wyobrazić sobie, jak ściśle integrujący się organizm miałby funkcjonować w oparciu o dwie kategorie reguł. W stosunku do grupy państw „drugiej prędkości” tenże model w nieunikniony sposób musiałby powodować dyskryminację. Otwarte jest pytanie, czy ściślejsza integracja dla grona uprzywilejowanych krajów przełożyłaby się na realne umocnienie europejskiego potencjału ekonomicznego, czy też po prostu byłaby centralizacją polityczną, powołaniem państwa federalnego. Historia pokazuje niestety, że losy federacji wymyślonych odgórnie, przez polityków, kończą się mniej lub bardziej tragicznie.
Wicepremier Piotr Gliński podczas krynickiego forum wskazał, że reforma Unii Europejskiej jest nieunikniona i konieczna, a elity europejskie muszą zrozumieć, że czas porzucić ideologiczny upór. Piękne słowa, ale czy Unia Europejska w dzisiejszym modelu może funkcjonować w oderwaniu od ideologii? Czasy wspólnoty opartej na interesach gospodarczych Europa ma już dawno za sobą, a teraz na pierwszym planie jest polityka. I trudno sobie wyobrazić, by liczne grono państw o różnej historii, tradycji, interesach, strukturze społecznej i gospodarczej mogło łatwo znaleźć wspólne ideologiczne fundamenty. Przecież dzisiejszy spór o politykę wobec imigrantów nie jest tak naprawdę sporem o bezpieczeństwo, a o postawę ideologiczną, o prymat określonych wartości. I widać, że żadna ze stron tego sporu nie ma pomysłu na rozsądny kompromis.
Szkoda, że Polska nie chce pokusić się o pozycję arbitra, kraju łączącego zwaśnione strony. Nasza pozycja, historia i wielkość (w końcu jesteśmy niemal czterdziestomilionowym społeczeństwem) uzasadniałyby taką właśnie rolę. Kiedy dekadę temu poszerzano Unię Europejską mówiono, że państwa Europy Środkowo-Wschodniej mogą wnieść nową jakość w przyszłość całej wspólnoty. Jeszcze nie jest za późno, żeby do tego doprowadzić.
Źródło: http://krzysztofprzybyl.natemat.pl/217211,krynica-w-cieniu-europejskich-sporow