Chociaż coraz więcej osób deklaruje niepokój związany ze zmianami klimatycznymi, niebezpieczeństwami związanymi z zanieczyszczeniem planety i innymi zagrożeniami dla środowiska, jedno jest pewne – nie przestaniemy robić zakupów. Zwłaszcza w okresie przedświątecznym oraz podczas noworocznych wyprzedaży. To właśnie wtedy kupujemy najwięcej, najszybciej, bez zastanowienia i jakichkolwiek limitów.
Wielkie kuszenie
Marketingowcy nazywają ten okres złotą triadą – od Black Friday, poprzez zakupy świąteczne aż po noworoczne wyprzedaże – wielu handlowców w ciągu dwóch miesięcy notuje zyski porównywalne z całą resztą roku, co oznacza mniej więcej tyle, że wielu z nas dokona w tym okresie również rekordowych zakupów. W dodatku ich wartość z roku na rok rośnie, kupujemy coraz więcej. W okresie od listopada kupujemy głównie ubrania i dodatki, zabawki, kosmetyki i elektronikę. Część tych zakupów to prezenty, a część – po prostu nasze zachcianki. A oprzeć się nie jest łatwo, bo nad technikami sprzedaży w tym okresie pracują całe zastępy ludzi. Cel jest prosty – mamy chcieć coraz więcej, jeśli nie mamy potrzeby niczego kupować, w naszych umysłach tę potrzebę należy wytworzyć. Granica między zaspokajaniem potrzeb a szaleństwem zakupowym i uleganiem manipulacji jest obecnie cieńsza niż kiedykolwiek.
Piramidy ubrań
Jednorazowe ubrania – brzmi absurdalnie, prawda? Tymczasem przeciętnie zakładamy każdą rzecz 7-8 razy. Co oznacza, że skoro większość z nas ma swoje ulubione rzeczy, istnieje też masa tych zakładanych raz, a nawet wcale. Czy jednorazowe ubrania można nazwać realną potrzebą? Jest to niestety raczej zachcianka.
Według badań takich zachcianek mamy coraz więcej, jednak wcale nie wydajemy coraz więcej pieniędzy, szczególnie widoczne jest to w sektorze odzieżowym. Średnio wyrzucamy kilkanaście kilogramów ubrań rocznie, by kupić jeszcze więcej – w zależności od kraju co najmniej drugie tyle, a bywa że nawet ponad dwa razy tyle. Tymczasem ubrania, których już nie potrzebujemy nie znikną przez całe stulecia. Jaki jest ich los?
– Niestety w bardzo zdecydowanej większości będą zalegać gdzieś na kuli ziemskiej, na jakimś wysypisku rozkładając się przez całe wieki, lub zostaną spalone emitując do atmosfery szkodliwe związki. Tylko część z nich odpowiedzialni konsumenci przekażą do obiegu wtórnego, na przykład poprzez firmy takie, jak nasza, gdzie każda rzecz zostanie ręcznie przejrzana i oceniona pod względem dalszych możliwości. Te najlepsze trafią do obiegu wtórnego i komuś jeszcze posłużą, te w najgorszym stanie – trafią do recyklingu, nic się nie powinno marnować – mówi Monika Lipnicka, ekspertka obiegu wtórnego firmy Wtórpol, która posiada największą sortownię odzieży w naszej części Europy.
Sortownia codziennie sortuje 350 ton odzieży. Są to wyłącznie ubrania pochodzące z polskich domów, bowiem Wtórpol nie sprowadza żadnych tekstyliów z zagranicy. Rocznie daje to 84.000 ton rocznie. Szacuje się, że Polacy wyrzucają każdego roku 2,5 miliona ton ubrań, oznacza to, ze w 2,5 roku z naszych wyrzuconych ubrań moglibyśmy zbudować Piramidę Cheopsa.
W walce o naszą przyszłość moda musi być cyrkularna, ale przede wszystkim musi zwolnić, musi prognozować, czego naprawdę potrzebują kupujący i ograniczać nadprodukcję. A do tego możemy przekonać sprzedawców jedynie my sami – konsumenci.
Jakie jest rozwiązanie?
Łudzimy się często, że wszystko, czego nie chcemy można oddać potrzebującym. Nasze chęci są dobre, ale niestety nie jest prawda. Wyprodukowaliśmy jako ludzkość ubrania, które wystarczyłyby dla sześciu pokoleń, czyli przez około 400 lat na całym świecie nie powinien powstać ani jeden nowy ciuch. Naprawdę, nie znajdą się chętni na wszystkie nasze świąteczne swetry, tony bielizny, czy cekinowe suknie, albo szpilki założone raz.
– Rzeczy typowo sezonowych widzimy w sortowni mnóstwo, całe szczęście trafiły do nas, ale aż strach pomyśleć ile z nich wylądowało na wysypisku. Ostatnio zwróciła się do nas nawet jedna z organizacji charytatywnych z prośbą o ratunek w postaci odebrania odzieży, bo nawet ich magazyny są przepełnione. Ubrania zajmują mnóstwo miejsca, tak w magazynach fundacji, jak i na naszej planecie. Jedynym rozwiązaniem jest ograniczenie zakupów i produkcji oraz wprowadzanie odzieży do obiegu wtórnego, tak, aby mogła ona znaleźć kogoś, kto potrzebuje dokładnie takiej rzeczy – tłumaczy Monika Lipnicka.
Czy da się tak naprawdę ograniczyć zakupy?
Kiedyś czymś niezwykłym wydawało się, że będziemy nosić ze sobą torby wielokrotnego użytku, lub, że nie będziemy palić w restauracjach. Dziś stało się to dla nas całkiem normalne. Istnieje wiele prostych sposobów na uczynienie zakupów bardziej przyjaznymi dla środowiska, bez wielkiego uszczerbku dla własnej wygody.
Kupuj mniej
Choć brzmi to bardzo restrykcyjnie, wystarczy odrobina zdrowego rozsądku. – Zanim porwie nas zakupowe szaleństwo warto ułożyć listę rzeczy, których potrzebujemy, tak konkretną, jak tylko się da oraz założyć konkretny budżet. Nie ma nic złego w kupowaniu ubrań, wtedy kiedy realnie tego potrzebujemy, to znaczy nie mamy nic, co może daną część garderoby zastąpić, mamy z czym tę rzecz zestawić, wiemy, że będziemy ją nosić długo i często. Jeśli szczerze odpowiemy sobie na tego typu pytania, zredukujemy liczbę niechcianych zakupów dość szybko – zachęca Monika Lipnicka z Wtórpolu.
Zakupy – blisko, stacjonarnie i lokalnie
Jeśli odległość między kupującym a sprzedawcą jest niewielka, zakupy w sklepie są przyjazne dla środowiska. Dopiero gdy wymagane są dłuższe dostawy, dostawa online staje się opcją bardziej przyjazną dla środowiska, ale także wówczas najlepiej kupować produkty powstałe jak najbliżej naszego miejsca zamieszkania. Przesyłki z innego kontynentu powinny być ostatecznością, mimo że kuszą niskimi cenami. Klienci, którzy chcą skorzystać z zakupów online, powinni zdecydować się na opcję odbioru w sklepie, która zmniejsza obciążenie logistyczne dostawcy, jednocześnie oszczędzając czas, współdzielić dostawy ze znajomymi, lub odbierać zakupy w punktach odbioru, do których mogą dotrzeć piechotą.
Jeśli już decydujemy się na wysyłkę do domu – najbardziej ekologiczna bywa najwolniejsza opcja. Gdy kupujący wybierają najszybsze opcje wysyłki, spedytorzy stawiają na szybkość, ale nie wydajność. Oznacza to, że zakupy mogą nie być tak skonsolidowane, jak mogłyby być, co skutkuje oddzielnymi paczkami dla jednego zamówienia, większą ilością odpadów opakowaniowych i większą liczbą pojazdów w drodze, aby przyspieszyć dostawy. Wybór wolniejszych opcji wysyłki daje sprzedawcom detalicznym możliwość łączenia zamówień w jak najmniejszą liczbę kartonów, zapakowania ciężarówek do pełna i wybierania najwydajniejszych tras.
Unikanie zwrotów
Odkąd sprzedawcy detaliczni zaczęli oferować bezpłatne (lub tanie) zwroty, klienci chętnie korzystają z tej opcji. Dodatkowa podróż zwracanych przedmiotów może być bezpłatna dla klienta, ale nigdy dla środowiska. Zwrot oznacza podwojenie trasy transportu i emisji CO2. Tajemnicą Poliszynela jest, że bywa, że zwrócone towary wcale nie trafiają do ponownej sprzedaży, lecz są niszczone – bo jest to tańsze, szybsze, mniej skomplikowane, nie wymaga oceny stanu produktu. Jeśli zatem zwracać – najlepiej w sklepie stacjonarnym.
Użytkuj jak najdłużej, podawaj dalej
Kupując daną rzecz warto zastanowić się nad jej cyklem życia – nie tylko nad pochodzeniem i warunkami, w jakich powstała, ale także nad długością trwania tego cyklu – przez ile czasu i jak często nam posłuży oraz dokąd trafi, gdy nie będzie nam już potrzebna.
– Dbajmy o ulubione rzeczy, naprawiajmy je, niech służą jak najdłużej. Myślmy o tym, jak pozbędziemy się ich w neutralny ekologicznie sposób – może mamy kogoś, kto tę rzecz przyjmie, może wrzucimy do kontenera na odzież używaną, jeśli nie nam – niech służy komuś innemu. To samo zróbmy z niechcianymi prezentami, a nade wszystko – nie kupujmy ubrań w prezencie (no, chyba że “na zamówienie”)! Szanse, że nie trafimy z rozmiarem, gustem czy przydatnością i w konsekwencji stworzymy kolejny niechciany odpad są zbyt duże. Kupmy bon na usługę, albo coś ciekawego z drugiej ręki – doradza Monika Lipnicka.
W okresie Świąt jesteśmy szczególnie narażeni na kupowanie rzeczy sezonowych – świąteczne motywy, nadruki, renifery, cekiny i Mikołaje – to wszystko kusi nas z półek sklepowych, a niesieni świątecznym nastrojem, często zapominamy, że to nie żadna magia, to po prostu techniki sprzedażowe.
– W prowadzonej przez nas sieci butików second hand – Tekstylowo co roku znaleźć można stroje Świętych Mikołajów i świąteczne ubrania, tego typu rzeczy są zazwyczaj w bardzo dobrym stanie właśnie z uwagi na krótki okres użytkowania. Właśnie dlatego warto jest nadać im drugie, trzecie i czwarte życie – zachęca Lipnicka.
Czy ograniczenie konsumpcji i zmiana naszych nawyków zakupowych ma szansę się odbyć bez załamania przemysłu? Zdecydowanie tak. Otóż klienci nastawieni proekologicznie wydają statystycznie 29 proc. więcej niż inni. Wzrost liczby zrównoważonych środowiskowo zakupów może być silnym sygnałem do zmiany dla handlu.
Dlatego właśnie warto odmówić sobie jednosezonowego świątecznego swetra lub poszukać go w second handach. I nie zapomnieć o recyklingu opakowań po przesyłkach oraz papierach i pudełkach, które pięknie wyglądały pod choinką. Można ich używać wielokrotnie, a jeśli nie – powinny trafić do recyklingu. Dopóki tego nie zrozumiemy, najbardziej ekologicznym prezentem wciąż będzie rózga 🙂
Wesołych Świąt!
Agnieszka Wrońska – ekspertka ds. strategii komunikacyjnych i marketingu społecznie odpowiedzialnego, w agencji Come Creations Group prowadzi m.in. biuro prasowe Fundacji Eco Textil.