Bałtyk od lat zmaga się z problemem eutrofizacji, czyli przeżyźnienia wód spowodowanego nadmiarem substancji biogennych. Jest to efekt spływających do morza nawozów rolniczych, ścieków i emisji przemysłowych. Jednak w ostatnich latach pojawiają się kolejne zagrożenia, takie jak zanieczyszczenie mikroplastikiem oraz skutki budowy i eksploatacji morskich farm wiatrowych informuje agencja Newseria Biznes.
Eutrofizacja wciąż największym problemem
Eksperci alarmują, że nadmierne stosowanie nawozów w rolnictwie prowadzi do wzrostu stężenia azotu i fosforu w wodach Bałtyku. Substancje te przedostają się do morza głównie za pośrednictwem rzek, powodując zakwity sinic i obniżenie zawartości tlenu w wodzie. Konsekwencją tego procesu jest degradacja ekosystemów morskich i spadek liczebności wielu gatunków organizmów wodnych.
– Najpoważniejszym zagrożeniem dla Bałtyku pozostaje eutrofizacja, która prowadzi do niedoboru tlenu w wodach i powstawania martwych stref – mówi dr Andrzej Ginalski, kierownik zespołu morskiego Fundacji WWF Polska. – Choć inwestycje w oczyszczalnie ścieków zmniejszyły ilość biogenów, to problem nadal wymaga intensywnych działań.
Nowe wyzwania: farmy wiatrowe i hałas podwodny
Morskie farmy wiatrowe to kluczowy element transformacji energetycznej, jednak ich budowa i eksploatacja budzą obawy ekologów. Hałas generowany podczas instalacji turbin oraz ich późniejsza praca mogą negatywnie wpływać na walenie, w tym krytycznie zagrożonego morświna, który wykorzystuje echolokację do nawigacji i polowania.
– Hałas i wibracje generowane przez farmy wiatrowe mogą zakłócać funkcjonowanie organizmów morskich – ostrzega dr Ginalski. – Dodatkowo, problemem jest mikroplastik pochodzący z elementów turbin oraz śmierć ptaków i nietoperzy, które rozbijają się o śmigła wiatraków.
Mikroplastik – niewidzialne zagrożenie
Obok hałasu i chemicznych zanieczyszczeń, Bałtyk zmaga się z rosnącym problemem mikroplastiku. Te mikroskopijne cząsteczki pochodzą m.in. z prania odzieży syntetycznej, środków higienicznych i degradacji większych odpadów plastikowych.
Według badań Morskiego Instytutu Rybackiego – Państwowego Instytutu Badawczego, mikroplastik występuje już w osadach dennych polskiego wybrzeża, a jego głównym źródłem są włókna syntetyczne oraz fragmenty plastikowych elementów.
– Mikroplastik jest szczególnie niebezpieczny, ponieważ przenika do łańcucha pokarmowego i ostatecznie trafia do organizmu człowieka – podkreśla ekspert WWF Polska.
Wspólna odpowiedzialność
Ochrona Bałtyku wymaga skoordynowanych działań na poziomie międzynarodowym. Już w 2020 roku kraje nadbałtyckie podpisały deklarację “Our Baltic”, zobowiązując się do wdrażania bardziej restrykcyjnych regulacji w zakresie ochrony wód. Kluczowe jest ograniczenie stosowania nawozów w rolnictwie, inwestycje w nowe technologie oczyszczania ścieków oraz minimalizacja negatywnego wpływu energetyki wiatrowej na środowisko.
WWF podkreśla, że konieczne jest także efektywne zarządzanie odpadami plastikowymi, aby ograniczyć ilość mikroplastiku dostającego się do morza. Każdy mieszkaniec regionu może przyczynić się do poprawy sytuacji, ograniczając zużycie plastiku i wspierając zrównoważone praktyki wędkarskie oraz rolnicze.
Sieci widmo i tysiące ton toksycznej amunicji
WWF wskazuje, że plastik stanowi około 70 proc. wszystkich śmieci w Morzu Bałtyckim. Najczęściej spotykane śmieci na nadmorskich plażach to opakowania po żywności, butelki, pokrywki i różne plastikowe elementy, a także odpady przemysłowe takie jak folie czy taśmy. Kolejnym źródłem plastiku i śmiertelnym zagrożeniem w środowisku morskim są sieci widmo, w które zaplątują się zwierzęta.
Poza tym Bałtyk kryje w sobie ok. 50 tys. t amunicji zawierającej bojowe środki toksyczne, która została zatopiona po II wojnie światowej.