Orlen działa szybko i skutecznie. W aktualnej sytuacji dokonywanych zmian jest to wskazówką, by dalej tym tropem podążać.
Z początkiem 2024 roku Orlen ogłosił finalizację zakupu austriackiej spółki Doppler Energie, zarządzającej 267 stacjami paliw w Republice Austrii. To oznacza wejście polskiego koncernu na kolejny regionalny rynek. Orlen posiada już około 3.500 stacji paliw w siedmiu Państwach Unii Europejskiej. Spółka przez ostatnie lata składała nie tylko biznesowe obietnice, ale także konsekwentnie je realizowała.
Pozytywne skutki fuzji widać na każdym kroku
Warto przyjrzeć się sytuacji Orlenu. Aż 44 proc. stacji w zasobach Spółki to stacje zagraniczne. Najwięcej z nich znajduje się w Republice Federalnej Niemiec (607) i Republice Czeskiej (436). Republika Austriacka będzie zatem trzecim rynkiem zagranicznym pod względem ilości stacji paliwowych. Co istotne, 1OO z nich umożliwia ładowanie aut elektrycznych. To przykład, że planom rozwojowym Orlenu stale nieprzerwanie towarzyszą zielone inwestycje.
Więcej o zielonych inwestycjach Orlenu przeczytaj TUTAJ
Ekspansja zagraniczna detalu to tylko część rozwoju Orlenu. Spółka zapowiedziała 120 miliardów zł na zielone inwestycje i to z pewnością powinno być kontynuowane, odpowiadając na oczekiwania Unii Europejskiej w zakresie transformacji energetycznej.
Odnawialne źródła energii będą koniecznym uzupełnieniem systemu energetycznego. Orlen z takim potencjałem, który został wzmocniony przez fuzję może stanowić o osiągnięciu bardzo silnej pozycji na rynku europejskim, który przecież wciąż także się rozwija i inne przedsiębiorstwa na nim walczą o dominację.
Sukcesy Orlenu to z pewnością efekt zakończonych fuzji. Ta strategia budziła sporo emocji i była przedmiotem politycznych sporów. Dzisiaj już można ocenić, że pokłosiem tych decyzji jest przynależność Orlenu do grona dziesięciu największych koncernów energetyczno-paliwowych w Unii Europejskiej. Jest to ogromny potencjał do dalszego rozwoju. Oprócz zasilania budżetu Polski wpływem z podatków i wzmacniania polskiej gospodarki, ma to znaczenie dla bezpieczeństwa energetycznego i surowcowego regionu.
Aby udźwignąć ciężar przebudowy polskiej energetyki potrzebny jest odpowiedni potencjał finansowy i organizacyjny. Dzisiaj jest tylko jeden polski podmiot, który jest w stanie podjąć to wyzwanie – Orlen. Na nim spoczywa odpowiedzialność przeprowadzenia zielonej zmiany w regionie. To właśnie zaangażowanie w budowę nisko- i zeroemisyjnych źródeł energii było podstawowym uzasadnieniem dokonanych fuzji.
Silna spółka dla nowego prezesa
Spodziewane są przetasowania na szczeblach zarządczych Orlenu. Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy jest zaplanowane na 6 lutego 2024 roku. Wówczas najprawdopodobniej nastąpią zmiany we władzach spółki. Wiadomo, że następcy otrzymają silny, stabilny finansowo podmiot.
To powoduje, że obrany kilka lat temu kierunek strategii zmierzający do coraz większych inwestycji, w odnawialne źródła energii może, a wręcz powinien, zdaniem większości ekspertów, być kontynuowany. Chodzi o to by zabezpieczyć Polskę przez ryzykami uzależnienia od zagranicznych dostaw energii i surowców.
Wszelkie zmiany w zarządzie spółki powinny kontynuować planowane inwestycje, ponieważ patrząc na plany i na oczekiwania przede wszystkim w osiąganiu zeroemisyjności, zmiany nie będą możliwe, jeśli nie zostanie wykorzystany potencjał koncernu multienergetycznego. Wielowymiarowość działania Orlenu otwiera drogę do rozwoju.
Kto po Danielu Obajtku?
Nie wiem kto przejmie stery Orlenu po prezesie Danielu Obajtku. Przez kilka tygodni środowisko typowało Elżbietę Bieńkowską, ale premier Donald Tusk publicznie kategorycznie zaprzeczył, aby kandydatura byłej wicepremier była brana pod uwagę. Jedno jest pewne. Powinna to być osoba o mocnej pozycji w branży. Wiarygodna, która dzięki zaufaniu będzie posiadać autonomię, pozwalającą na forsowanie projektów długofalowo korzystnych dla spółki i całej gospodarki, a nie tylko ekipy rządzącej.