Monika Smulewicz: Quiet quitting – kiedy praca staje się tylko formalnością

Quiet quitting to nie odejście z pracy. To pozostanie – ale tylko ciałem. Bez zaangażowania, bez inicjatywy i emocji. To nie bunt. To sygnał, że coś się wypaliło. Że sens, wpływ i uznanie – trzy filary motywacji – przestały działać – pisze w swym biuletynie – blogu Monika Smulewicz, ekspertka prawa pracy i HR, wykładowczyni i edukatorka. Prezentujemy Jej tekst który ukazał się na blogu „Monika Smulewicz: moim zdaniem”.

Pracownik wciąż loguje się na czas. Odpisuje na maile. Bierze udział w spotkaniach.

Na papierze – wszystko się zgadza.

Ale zespół czuje, że ktoś „wylogował się” emocjonalnie. Brakuje zaangażowania, inicjatywy, realnej obecności. Zostaje w firmie, ale znika z relacji. Nie rzuca papierami. Po prostu robi swoje. I tylko tyle.

Według raportu State of the Global Workplace 2023 przygotowanego przez Gallupa, aż 59% pracowników na świecie pasuje do profilu cichego rezygnującego. W USA – co drugi. Zaledwie 33% wykazuje aktywne zaangażowanie, a globalna średnia spada do 21%.

To nie trend.

To fala, która zalewa wszystkie branże – od technologii po produkcję. I kosztuje więcej, niż sądzimy: brak zaangażowania generuje roczne straty na poziomie 8,8 biliona dolarów.

Nie chodzi o jedną osobę w zespole, która się „wypaliła”. Chodzi o systemową zmianę w tym, jak ludzie postrzegają pracę – jako przestrzeń do rozwoju i relacji. A nie tylko miejsce, w którym trzeba „odrobić czas”.

Bywa, że reakcja pojawia się za późno. Gdy cisza trwa zbyt długo, a zespół przyzwyczaił się, że milczenie to norma.

Wypalenie ciche vs klasyczne – różnice, które mają znaczenie

W klasycznym wypaleniu dostajemy jasne sygnały:

  • zmęczenie,
  • frustrację,
  • spadek energii,
  • narastającą niezgodę na obrany przez organizację kierunek.

Pracownik mówi wprost: „jestem przeciążony”, „to mnie przerasta”, „nie mam już siły”. Jeszcze walczy. O uwagę przełożonego. O zrozumienie. O pauzę i refleksję. To ostatni wysiłek, zanim pojawi się myśl o odejściu.

Quiet quitting wygląda inaczej. Bardziej jak wycofanie niż bunt. Bez słów, bez pretensji, bez dramatów. Z pozoru – wszystko gra. Maile wysłane, zadania wykonane, terminy dotrzymane. Nie ma „chcę”. Jest tylko „muszę”.

To, co nie działa, to nie obowiązki. To relacja – z zespołem, z liderem, z misją firmy.

Quiet quitting nie wynika z lenistwa ani braku ambicji. Najczęściej to rezultat długofalowego ignorowania podstawowych potrzeb pracownika.

Potrzeby sensu – „dlaczego to robię?”.

Potrzeby wpływu – „czy ktoś słucha mojego głosu?”.

Potrzeby uznania – „czy to, co robię, ma wartość dla innych?”.

Gdy te potrzeby nie są zaspokajane, człowiek nie wchodzi w konflikt. Po prostu znika.

Gdy cisza mówi najwięcej

Cisza nie jest brakiem komunikacji. Jest jej najbardziej wymowną formą.

Zanim pracownik wypisze się z zespołu, przestaje mówić. Oto pierwsze sygnały, które powinny zaalarmować liderkę lub lidera:

  • brak proaktywnej inicjatywy,
  • unikanie spotkań 1:1,
  • zdawkowe odpowiedzi,
  • brak pytań,
  • brak feedbacku,
  • zawodowa poprawność bez zaangażowania.

Pozornie wszystko działa. Ale „czegoś” brakuje.

Co może zrobić lider(ka)?

Najpierw – zapobiegaj.

Fot. Pexels

Bo quiet quitting nie pojawia się z dnia na dzień. To efekt dłuższego procesu: przemilczanych sygnałów, niezadanych pytań, przeoczonych momentów.

Zbuduj rytuał rozmów 1:1 – nie od wielkiego dzwonu, ale regularnie. Nie po to, by rozliczać, ale by rozmawiać. Słuchać, zauważać. Czasem wystarczy zapytać: „Co u Ciebie?” – i naprawdę poczekać na odpowiedź.

Twórz środowisko, w którym ludzie czują się widziani. W którym docenienie nie wymaga okazji, a feedback jest częścią codziennej pracy – nie stresującym wydarzeniem.

Mów o sensie. Wyjaśniaj, dlaczego coś robimy, nie tłumacz tylko, co mamy zrobić. Pomóż pracownikowi poczuć, że to, co robi, ma znaczenie.

A kiedy widzisz pierwsze sygnały wycofania?

Nie czekaj. Nie licz, że „samo przejdzie”.

Zatrzymaj się. Zrób przestrzeń na szczerą rozmowę – bez presji, bez oceny. Powiedz wprost, co zauważasz:

„Widzę, że ostatnio jesteś mniej obecna/y. Chciałabym/chciałbym Cię lepiej zrozumieć.”

To nie musi być długa rozmowa. Wystarczy, że będzie prawdziwa.

I pamiętaj – nie każda cisza oznacza rezygnację. Czasem to wołanie o uwagę, które nie znalazło jeszcze słów.

„Masz doświadczenie z cichym wycofaniem w zespole? Znasz to milczenie, które mówi więcej niż słowa? Daj znać w komentarzu. Chętnie poznam Twoją perspektywę” – kończy swój tekst Monika Smulewicz.

O Autorce

Monika Smulewicz jest

Wykłada na Wydziale Zarządzania UW, Uczelni Łazarskiego i Akademii Ekonomicznej w Poznaniu. Od ponad 20 lat edukuje managerów i prawników w obszarze prawa pracy, kalkulacji wynagrodzeń i skutecznego zarządzania ludźmi.

Wspiera przedsiębiorców w obszarze kadrowo–płacowym i HR, rozwiązując problemy, z którymi borykają się dynamicznie rozwijające się organizacje.

Jest prekursorką kursów online z prawa pracy w Polsce, dzięki którym tysiące specjalistek i specjalistów weszły na wyższy poziom. Jej blog ma ponad 30 tys. subskrybentów.

Źródło: Biuletyn Monika Smulewicz: moim zdaniem